logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Monika Białkowska
W Imię Boże
Przewodnik Katolicki
 


Imię od Boga

Imienia w biblijnym rozumieniu nie można było wymyślić: można je było wyłącznie odkryć, poznać. Tylko Bóg był Tym, który nie musiał odkrywać imion ludzi – On je znał. Człowiek zaś nie mógł odkryć Imienia Boga – ono zostało mu objawione na górze Horeb. Przejęci czcią i wyczuleni na wagę imienia ludzie Biblii unikali wymawiania Imienia Boga: zapisane w Piśmie Imię Jahwe (JHWH lub IHWH) czytali jako Elohim (Bóg) albo Adonai (Pan). Jest oczywiste, że żaden człowiek czasów biblijnych, darzący Imię Boga tak wielką czcią, nie ośmieliłby się obrać tego jedynego Imienia za własne. Do dziś Imię Boga należy do sfery sakralnej, objętej kulturowym tabu. Podobnie rzecz ma się z imieniem Jezus (poza specyfiką krajów hiszpańsko-języcznych), a nawet imieniem Maryi – mało kto wie, że chociaż jest to jedno z popularniejszych imion żeńskich, w Polsce do połowy XIX w. w kręgach katolickich występowało prawie wyłącznie w formie Marianna lub Maryna.

Nie można obrać sobie Imienia Boga za własne. Nie można zmienić swojej tożsamości na tożsamość Boga. Jeśli jednak człowiek pragnie, by to Bóg działał przez niego, by Bóg wziął jego życie jak własne, może prosić, by Bóg przyjął go w swoje imię. Takie właśnie całkowite oddanie i zawierzenie oznaczają proste z pozoru słowa: „w Imię Boże”.

Imię dla Boga

Z imionami w czasach chrześcijańskich działa się jeszcze jedna ciekawa rzecz, która czasem dla nas, żyjących w innej kulturze, może stać się pułapką. Wyobraźmy sobie, że bierzemy do ręki książkę, na okładce której jako autor widnieje znany i ceniony profesor. Kupujemy ową książkę w dobrej wierze, a potem dowiadujemy się, że to nie ów profesor jest autorem, a jedynie jeden z jego studentów, który podpisując swoją książkę jego nazwiskiem, chciał w ten sposób uszanować swego mistrza. Niewyobrażalne? Owszem, niewyobrażalne w czasach, kiedy zwraca się uwagę na prawo autorskie, na wyniki sprzedaży i na wykorzystanie cudzego wizerunku w reklamie. Ale w czasach Biblii było inaczej. Wówczas podpisanie dzieła cudzym imieniem było swego rodzaju dedykacją; było podziękowaniem za wszystko, czego zostaliśmy nauczeni przez tego, którego imię umieszczamy na pierwszej stronie jako autora dzieła. Stąd właśnie biorą się w historii starożytnej literatury tak dziwnie brzmiący autorzy, jak na przykład Pseudo-Dionizy Aeropagita. Bo to nie Dionizy pisał, a ktoś, kogo dziś nazwalibyśmy jego fanem – kto sam siebie nie podpisał i upierał się, że to dzieło Dionizego.

A nasze zaczynanie „w Imię Boże” – czy nie jest takim właśnie oddaniem dzieła Bogu? To już nie tylko zawierzenie i zgoda na to, że On nas poprowadzi: to również decyzja, że zrobimy wszystko, co możliwe, by dzieło było dobre i piękne. To zobowiązanie, że ten rok przeżyjemy tak, żeby żadnego dnia się przed Bogiem nie wstydzić, żeby to On sam mógł się pod każdym naszym dniem podpisać.

Imię świętych

Truizmem jest powiedzieć, że człowiek jest w stanie sam udźwignąć tak wielkie zadanie. Właśnie dlatego do pomocy otrzymuje kolejne imiona: imiona świętych. W Polsce imiona chrześcijańskie zaczęły się nieśmiało pojawiać na przełomie XII i XIII w., a ich intensywny rozwój nastąpił po Soborze Trydenckim, kiedy to wprowadzono nakaz nadawania dzieciom imion chrześcijańskich.
 
strona: 1 2 3