logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Agnieszka Kozak, Aneta Pietrzak
W poszukiwaniu siebie
Edycja Świętego Pawła
 


Wydawca: Edycja św.Pawła
Rok wydania: 2009
ISBN: 978-83-7424-633-0
Format: 145x205
Stron: 192
oprawa twarda

 
Kup tą książkę

 

Prawda o świecie zamiast iluzji


Agnieszka: Pułapka urządziła Ptaszkowi świat, w którym nie czuł się dobrze, ale może na początku było to dla niego wygodne?

Aneta: Pewnie, że wygodne. Życie w Świecie niesie ze sobą wiele niebezpieczeństw. Trzeba cały czas mieć oczy dookoła głowy, myśleć o tym, jak przeżyć kolejny dzień. Ptak był małym i zapewne przepełnionym lękiem zwierzątkiem, które w swej dziecięcej naiwności brało życie, jakie jest, właściwie bez refleksji, bez krzty krytycyzmu. Skoro wpadło w Pułapkę, to znaczy, że tak miało być. Ptak nie musiał się martwić o nic, ani o pożywienie, ani o schronienie. Wcześniej jego życie polegało na ciągłym zmaganiu się, więc nie dziwi, że w pewnym sensie wpadnięcie w Pułapkę było spełnieniem jego marzeń. Chyba Chińczycy mają takie przysłowie: "Uważaj, żeby twoje marzenia się nie spełniły!". Czasem życzymy sobie ziszczenia się jakichś snów, fantazji, zupełnie nie zastanawiając się, jakie konsekwencje będzie to dla nas miało. Wydaje nam się, że np. nowy piękny, drogi przedmiot, albo nowy związek uczyni nas szczęśliwym. To jakby zrzucanie odpowiedzialności za dobre życie na coś lub kogoś, bez zastanowienia się, że przecież nikt ani nic poza nami nie ma takiej mocy. Ptak był ofiarą spełnienia swojego marzenia o wygodnym życiu. Zabrakło mu jednak doświadczenia i szerszego spojrzenia zarówno na świat, jak i na siebie w tym świecie. Nie było też w jego życiu kogoś, kto by go tego nauczył, kto pokazałby mu prawdę o świecie zamiast iluzji, którą sobie zbudował w głowie.
 
Dlaczego nie krzyczał, że jest mu ciasno i że nie chce tam być?!

Wiesz, mam takie poczucie, że rolą Pułapki jest właśnie bycie pułapką i ona robiła swoje. A dlaczego Ptak zdecydował się tam zostać na początku, kiedy mógł jeszcze swobodnie stamtąd uciec? Nie wiem, czy zdecydowanie nie chciał tam być… Został w Pułapce, bo "pułapki są po to, żeby w nie wpadać". Poza tym ona tak bardzo o niego dbała i tak bardzo go kochała… To mocny argument, żeby pozostać. Ptak wcale nie chciał krzywdzić kogoś, kto był dla niego taki dobry, kto spełnił jego marzenie o spokojnym życiu, nawet jeżeli odbywało się to wielkim kosztem. Czyż nie tego nas uczy kultura, sztuka i literatura (nie tylko romantyczna)? Poświęcenie, szlachetność, lojalność - to przecież podstawowe cnoty kulturowe. Czy sądzisz, że mały Ptaszek mógłby się tym wpływom przeciwstawić, mając tak niewiele doświadczenia w swoim woreczku?

No właśnie lojalność, a właściwie konieczność okazywania lojalności i wdzięczności ludziom, którzy tak bardzo się dla nas i o nas starają, zaczyna być pułapką zabijania własnych pragnień i potrzeb. Do tego dochodzi poczucie winy wywołane tym, że przecież te osoby tak bardzo się starają, a my jesteśmy tak bardzo niewdzięczni, chcąc czegoś innego, i wtedy myśl o ucieczce z więzienia wydaje się być niemal barbarzyństwem. Poza tym co powiedzą inni ludzie? Przecież z boku nic nie można Pułapce zarzucić, tak bardzo się stara, jest taka miła, spełnia wszystkie zachcianki.
Dlaczego Ptak nie prosił o to, by ktoś go po prostu stamtąd zabrał?

Nie było nikogo, kto mógłby go stamtąd zabrać. Nikt nawet nie wiedział, że Ptak jest w Pułapce - była transparentna, sama słusznie zauważyłaś, że "z boku nic nie można Pułapce zarzucić". Ci, którzy się pojawiali w pobliżu, nie wpadali na to, że trzeba Ptakowi pomóc. Zauważ, że Ptak był tak bardzo przekonany o słuszności i normalności tego, że żyje w Pułapce, że nigdy nikomu nie dał nawet sygnału o tym, że potrzebuje pomocy. On nawet o tym nie pomyślał! Cieszył się, jak inni go odwiedzali, tupał nóżkami i się wyginał. Czy ktokolwiek, widząc zadowolone stworzonko, wpada na to, że trzeba go ratować? Od czego? Przecież jest zadowolony, okazuje zadowolenie, bo nauczono go być wdzięcznym za to, co dostaje. Nawet jak potem pojawił się Inny Ptak, który być może zauważył, że coś tutaj nie gra, że Ptak jest dziwny, smutny, ale nie zdobył się na to, żeby się go zapytać, czy wszystko w porządku. Pooglądał go sobie, a potem schował wspomnienie o nim do swojego serca i w myślach określał jako "fascynującego w taki niepokojący sposób". Ratowanie kogoś z opresji nie zawsze jest bohaterskim czynem jak z filmu pełnym fajerwerków i oklasków. To trudna i odpowiedzialna praca, zmaganie się nie tylko z sytuacją, czy "oprawcą zewnętrznym", często to walka z "oprawcą wewnętrznym", który żyje w środku, w "ofierze". Nie każdy się do tego nadaje i nie każdy chce to zrobić, więc udaje, że nie widzi.
Inny Ptak odegrał jednak ważną rolę w życiu Ptaka. Przypomniał mu, poruszył te miejsca w jego świadomości, które Ptak usiłował zepchnąć, a które i tak ujawniały się, kiedy świadomość zasypiała, a budziło się podczas snu serce.

Dodałabym, że czasami, nawet jeśli widzi się, że coś jest nie tak, to nie czuje się zaproszenia do ratowania. Ptak wolał przemilczeć to, że jest mu czasami smutno i źle, bo bał się oceny, że okaże się niewdzięczny wobec starań Pułapki. Może nie wierzył, że jest wart kochania?

Ależ on sądził, że być może po raz pierwszy w życiu jest kochany! Nie zdawał sobie sprawy, że czasem pod płaszczykiem miłości inni karmią nas na przykład swoimi lękami. I zdarza się, że tego nie widzimy i wpadamy w wir uzależnienia: on mnie kocha, więc nie mogę mu tego zrobić, ale nie jest mi dobrze, bo czuję się zniewolona. Tkwię w tym jednak, bo nie mogę mu tego zrobić, a w nim jest narastająca frustracja i niezadowolenie, boi się coraz bardziej, że odejdę. Zaczyna mnie coraz mocniej przytulać (kontrolować), ja coraz bardziej się czuję zniewolona, ale on mnie przytula, czyli kocha, więc nie mogę mu tego zrobić…

Tak, dotykamy tu trudnej części naszych relacji - sami nie definiujemy, co jest dla nas miłością i co oznacza bycie kochanym, i pozwalamy innym zbudować tę definicję i wmówić nam ją jako jedyną słuszną. Przyjmujemy ich sposób myślenia. Masz rację, że najgorsze jest zagarnianie, miłość, która tak bardzo zazdrości, że chce mieć kogoś tylko dla siebie. W tym miejscu kończy się nie tylko wolność, ale i radość ze wspólnego przebywania…


Zobacz także
Małgorzata Pierzchalska

W katolickiej tradycji „zapach świętości” to inny rodzaj nadprzyrodzonej aury charakteryzującej świętych jako naśladowców Chrystusa, wykraczający poza wizualną percepcję odpowiednik świetlnej aureoli czy nimbu. Można się zastanawiać, czy jeśli zapach róż towarzyszył za życia i po śmierci św. Teresie z Avili i św. Teresie z Lisieux, a fiołków św. Ojcu Pio, to czym on właściwie był?

 
Joanna Pietraszek
Pielgrzymowanie uzależnia. Każda pielgrzymka jest inna – inni ludzie (choć tak wielu powraca), inna organizacja, inna pogoda, inne miejsca noclegów. Jednak każda pielgrzymka ładuje akumulatory na pozostałe dni roku. Każdy z nas ma szansę przeżyć wiele wzruszających chwil na pielgrzymce. Jest dużo modlitwy, ale też radosny śpiew, czas na rozmowy i przemyślenia...
 
Ela Konderak
Wszystko zaczęło się prawie cztery tysiące lat temu, gdzieś między rokiem 2000 a 1800 przed naszą erą. Historycy wciąż nie są pewni. Niektóre źródła podają nawet rok 1750 p.n.e. jako możliwą datę wyjścia Abrahama z Ur. 250 lat różnicy! To tak jakby przyszły historyk zastanawiał się czy nie umieścić III Rzeczpospolitej w czasach saskich. Na szczęście wtedy, dwa tysiące lat przed naszą erą życie toczyło się wolniej i stulecia nie różniły się między sobą aż tak bardzo...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS