logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wakacyjne spotkania z Bogiem A.D. 2002
materiał własny
 


Regulamin Konkursu
Konkurs trwał w miesiącach sierpień-wrzesień 2002 r. 
Tematem były opowieści o wakacyjnych spotkaniach z Bogiem. (np. na Mszy Świętej na krakowskich Błoniach podczas wizyty Ojca Świętego, ale także podczas różnych wycieczek, na rekolekcjach, wędrówkach po górach, pieszych pielgrzymkach lub zwyczajnie pośród codziennych zajęć...)

 

Konkurs - Wakacyjne spotkania z Bogiem - wyróżnienie

Wakacje na Ukrainie

Zadzwonił telefon, było już późno. W słuchawce odezwał się głos mojego brata, który jest księdzem i od dwóch lat pracuje na Ukrainie. Zapytał, czy nie zechciałabym przyjechać już za dwa dni. Jeździłam tam dość często, uczestniczyłam w Wigilii, przywitaniu Nowego Roku i w zwyczajnych szarych dniach. Nie wiedziałam, że ten wyjazd tak mocno zarysuje się w mym sercu. Znałam praktycznie od dwóch lat tamtejszą młodzież, dużo ze sobą rozmawialiśmy, zabierali mnie do swoich domów, pokazali miasto, zabytki, również to, co kobiety interesuje najbardziej-sklepy, zabrali mnie na nabożeństwa do Cerkwi Greko-katolickiej, zachwycały mnie bogate zdobienia, piękne ikony, przebieg nabożeństwa.

Codziennie uczestniczyłam w Mszach Świętych w naszym kościele, czyli Rzymsko-katolickim, gdzie gromadziło się sporo osób, w różnym wieku jednak dominowała młodzież. Jeździłam z bratem do odległych wiosek, by on tam mógł odprawić Msze Świętą i spotkać się z wiernymi. Bieda, zniszczeni ludzie, zrujnowany kościół, do niedawna służył za magazyn- pierwsze moje wrażenie, jednak ruina kościoła wcale nie odzwierciedlała ich serc a bieda nie czyniła ich nieszczęśliwymi. Ogromny zrujnowany kościół, prowizoryczne drzwi z desek, skrzypiały z każdym podmuchem wiatru, futryny okien od dawna czekały na szklarza, dzięki temu, ptaki dowoli mogły uczestniczyć w naszym nabożeństwie, czułam się jak Święty Franciszek z Asyżu. Dekoracja kościoła była skromna, na środku stał stół, na nim pięknie uszyty obrus, na ścianie wisiał obraz Matki Bożej, obok ołtarza dwa flakony z kwiatami, i przylegającym obrazem Maleńkiego Jezusa. Mury wypełniły się śpiewem, modlitwą i radosnym ćwierkotem przybyłych ptaków.

Po Mszy Świętej, każdy zbierał się do wyjścia, jednak głos płaczącej kobiety przyciągnął moją uwagę. Staruszka nachyliła się nad obrazem Małego Dzieciątka i przez łzy mówiła do wizerunku Jezusa, łzy napłynęły mi do oczu, widzisz? -pomyślałam- ona wierzy, że tam Ktoś jest, Ktoś kto jest prawdziwy, kto zrozumie i wysłucha. Dla Ciebie to żaden cud, dla mnie oczy zaczęły się otwierać. Babcie wcisnęły nam mąkę, jajka, chleb, który same upiekły. Wycałowały nas i prosiły o modlitwę, płakały jak wsiadaliśmy do samochodu, z daleka widziałam jak nam machają. Ja. Zawsze dumna, pewna siebie, rozpieszczona przez rodziców, zniewolona przez pieniądz i chęć władzy, studentka prestiżowego kierunku. Powoli rozpadał się mój dumny świat. To, za czym się uganiałam, tak naprawdę nie dawało mi szczęścia, a Msza Święta była zwykłym przyzwyczajeniem i spotkaniem ze znajomymi. Nie lituj się nad biedą, bo ona uczy dobrego życia, uczy pokory i ufności tylko Jezusowi. Bo jeżeli Jezus jest wszystkim, cóż więcej potrzebujesz. Zaczęłam obserwować zachowania młodzieży, to, jak żyją, jak się modlą i było mi wstyd, że od nich uczyłam się modlitwy, świętości każdej minuty, która nigdy już nie wróci. Na ich drzwiach do mieszkań widnieją litery Trzech Królów, a na moich? Witając się z rodzicami mówią: Szczęść Boże!, a ja: Cześć, już jestem! Było mi wstyd.

Przeczytałam sto razy więcej książek religijnych niż oni, w domu mam biblioteczkę mojego brata, byłam na oazach, rekolekcjach, prowadziłam ze znajomymi w kościele spotkania modlitewne, przepełnione śpiewem, pantomimami i... pustym moim sercem. Jakże mi wstyd. Dziękuje Bogu za tamte dni, za tych ludzi, za naukę życia i pokory. Jak cudownie jest się modlić, siedzieć przed Najświętszym Sakramentem, jak cudownie mieć Kogoś, kto kocha bezinteresownie, jakże puste było moje życie. W następne wakacje wybieram się z bratem do Medjugorie, wiem, że czeka na mnie kochająca Matka Boża, która pogłębi moje życie duchowe, z pewnością napisze Wam o tym. Nauczyłam się dostrzegać w codzienności małe cuda i wskazówki jak żyć, a życie nie jest wakacjami.

Kinga


Zobacz także

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS