logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wakacyjne spotkania z Bogiem A.D. 2002
materiał własny
 


Regulamin Konkursu
Konkurs trwał w miesiącach sierpień-wrzesień 2002 r. 
Tematem były opowieści o wakacyjnych spotkaniach z Bogiem. (np. na Mszy Świętej na krakowskich Błoniach podczas wizyty Ojca Świętego, ale także podczas różnych wycieczek, na rekolekcjach, wędrówkach po górach, pieszych pielgrzymkach lub zwyczajnie pośród codziennych zajęć...)

 

Konkurs - Wakacyjne spotkania z Bogiem - wyróżnienie

Harcerska służba

Piątek: przyjeżdżamy nocnym pociągiem z Helu. Nareszcie. Dostałam identyfikator i opaskę na ramię. Poczułam się dumna, że będę pomagać. Że chcę. Od razu pojechaliśmy na Błonie rozstawiać wodę. Sześć zgrzewek, ławka wolna, Sześć zgrzewek, ławka wolna, Sześć zgrzewek, ławka wolna.... zmęczona, na samej wodzie. Okazuje się, że szybko nam poszło. Mamy czas wolny. Możemy iść na rekolekcje, ale wybieramy czekanie na Ojca Świętego. Rekolekcji będą też jutro, a Papież będzie tędy przejeżdżał. Jeszcze tylko kilka godzin. Ustawiamy się więc przy samej barierce na razie mało ludzi. Wśród śpiewów i radości niepostrzeżenie mijają godziny jedna za drugą. Nawet spadł po drodze deszcz, ale to nie przeszkodziło nam śpiewać Panu. I w końcu coraz bliżej.... ustalamy co będziemy śpiewać, kiedy Papież będzie przejeżdżał... coraz więcej ludzi, coraz ciaśniej wokoło. Wszyscy nerwowo wypatrują w jedną stronę. Wydawało mi się, że przeciąga się to w nieskończoność! I w końcu jest! Widzę biały samochód. Jest jeszcze daleko, ale fala ludzkiej radości już jest z nami. Wszyscy machają, cieszą się, płaczą. Kiedy przejeżdża obok nas drzemy się z dziewczynami Jezus jest naszą siłą! I nadzieją na lepszy dzień. Coś chwyta cię w środku. Ale jestem szczęśliwa. A potem stało się coś niesamowitego. Wracamy na drugi koniec miasta śpiewając na całe gardła! W może dziesięć osób wracamy ze wszystkimi, którzy wyszli, aby Go zobaczyć... Ale nie po cichu. My zwracamy na siebie uwagę ludzie nas pokazują palcami, zbiegają się dziennikarze, niektórzy się włączają w śpiewanie, inni nam dziękują... a my po prostu wykrzykujemy swoją radość!!! Nie wiadomo, czy będziemy na mszy na Błoniach w niedzielę.

Sobota zaczęła się dla nas zbiórką. Na jednym z placów uczestniczymy w mszy. Okazuje się, że przejeżdża tędy Papież. Machamy mu specjalnymi chustami i krzyczymy "czuwamy" Potem idziemy na rekolekcje. Niesamowite. Zadbali też o to, żebyśmy mogli służyć z czystymi sercami. Chwila skupienia przy bazylice jezuickiej. Ojciec mówi nam o miłosierdziu bożym. Później, w bazylice jest moment spowiedzi i wyciszenia. Prawdziwe spotkanie z Panem... i jeszcze piękny śpiew: bo góry mogą ustąpić, ale miłość moja nigdy nie odstąpi od ciebie mówi Pan... aż łzy same lecą. Potem ok. 16. apel służ informacyjnych. Okazuje się, że jest kolejna msza niedzielna. Nie wiadomo, czy uda nam się jutro dotrzeć na msze, więc postanowiono odprawić ją dla nas w sobotę. Kazanie było wspaniałe. Ksiądz tłumaczył nam i prosił o dużo cierpliwości na służbie, o odnajdywanie uśmiechu w trudnych chwilach, o danie z siebie wszystkiego. Ale jednocześnie dziękuje nam, że tu jesteśmy. Mówi mi, że Bóg mnie wybrał, żebym mu mogła teraz służyć. Takie słowa trafiają do każdego w tym kościele. A było nas pełno. I każdy z nas był osobiście wybrany! Potem zostają rozdzielone sektory służby. Jesteśmy na dworcu PKP. Mogło być gorzej. Idziemy zwiedzać dworzec i uczyć się, co będziemy robić. Poznajemy różne ciekawe miejsca: "globus", "Smoka" itp. Następnie wracamy do szkoły. Musimy odpocząć. Służba ma trwać całą noc. Wychodzimy 22.00.

Ufff.... okazuje się, że nie jest to potrzebne. Możemy iść spać. Zmiana planów. Wstajemy o 2.00. w nocy. Udajemy się na dworzec. Zmiana zaczyna się o trzeciej, a kończy o ósmej. Stoję przy wyjściu z peronów i pokazuję ludziom jak mają dojść na Błonie. Jedni wiedzą, jedni cieszą się, że ktoś się nimi zajmuje, dużo uśmiechów. Ale są i tacy, którzy nie chcą iść w pokazywanym kierunku. Wiedzą lepiej. Trudno, uśmiecham się więc i mówię, że im tylko doradzam... Ludzi wciąż przybywa. Po pięciu godzinach robienia za strzałkę nareszcie odpoczynek. I radość! Mamy przerwę i możemy iść na Błonia! Hura! Dostajemy rozkaz, aby tam nie podejmować służby, ale wypocząć po południu druga część służby na dworcu. Lecimy tam jak na skrzydłach! To, co się jednak dzieje tam, przechodzi nasze oczekiwania. Tylu ludzi nikt się nie spodziewał. Udało nam się przedostać do szpitala polowego jest trochę luźniej. Zaczynamy słuchać Papieża. Pozdrawia on Harcerzy! Dzika radość! Ale krótka, okazuje się, że jest za mało służb porządkowych! Musimy iść torować drogę dla noszy. I o ile do tej pory wszyscy tylko szykowali się jak na wojnę, to teraz się dopiero zaczyna!

Szybkie rozkazy, przygotowanie, koniecznie coś na głowę i idziemy na najtrudniejszą część. W skwarze i nie najprzyjemniejszym zapachu błota tłumaczymy ludziom, że muszą się rozsunąć, bo w razie czego musi być przejście dla noszy... Niektórzy twierdzą, że przesuną się, jak będzie potrzeba. A w ogóle, to przeszkadzamy im w mszy! Jak możemy jako harcerze! Uhhh..... cierpliwości!!! Tak proszę pani, ale ja mam teraz służbę, tak wiem, rozumiem, ale proszę mi zaufać, potem na będzie na to czasu...uśmiech...czasem jednak nie wytrzymywałam. Uśmiech znikał, a ja już byłam wyprowadzona z równowagi. Przez całą mszę stoimy w mocnym uścisku. Ramię prze ramieniu i próbujemy nie dać ludziom z powrotem zatorować drogi. To jest trudne, wszyscy się pchają, słońce praży centralnie na nas. I wreszcie koniec. Dobrze, bo dłużej już bym chyba nie wytrzymała. Wracamy na dworzec. Tam okazuje się że kolejnym zadaniem jest kierowanie ludzie od razu na perony (nie mogą wejść do budynku dworca).Potem udzielam informacji o pociągach, odszukuję ulic na planach miast, pocieszam płaczącą kobietę, która się zgubiła, udzielam jej pomocy. A moja koleżanka mówi przez megafon: informacji o udzielających pociągach odjeżdżają harcerze pod niebieską tabliczką .... zaraz, coś nie jest tak...nawet nie mam siły się śmiać. Ciągle tłum ludzi. Oni są wszędzie. Ogromna fala trwa nieprzerwanie do 16.00. Koniec. Niesamowite. Możemy wracać. W szkole zjadam coś szybko, kąpie się i idę spać!
Rano do pociągu i do Warszawy... i już po wszystkim...

Było ciężko, ale dałam radę! Spotkałam Chrystusa w niesamowity sposób mianowicie we wszystkich tych ludziach, którzy tam byli,. I nie tylko w słowie Ojca Świętego a raczej nie w nim. Nie miałam czasu, aby go słuchać. Ale spotkałam Chrystusa we wszystkich potrzebujących mojej pomocy. To naprawdę niesamowite. I pomyśleć, że on sam mnie wybrał spośród tłumów, żebym mogła tam być i właśnie wtedy i właśnie tak się z nim spotkać. Bez uniesień, bez nadzwyczajnych znaków - po prostu, tak zwyczajnie, w codziennych trudach....

N.N.


Zobacz także

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS