logo
Wtorek, 16 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bernadety, Julii, Benedykta, Biruty, Erwina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wakacyjne spotkania z Bogiem A.D. 2002
materiał własny
 


Regulamin Konkursu
Konkurs trwał w miesiącach sierpień-wrzesień 2002 r. 
Tematem były opowieści o wakacyjnych spotkaniach z Bogiem. (np. na Mszy Świętej na krakowskich Błoniach podczas wizyty Ojca Świętego, ale także podczas różnych wycieczek, na rekolekcjach, wędrówkach po górach, pieszych pielgrzymkach lub zwyczajnie pośród codziennych zajęć...)

 

Konkurs - Wakacyjne spotkania z Bogiem

Zwierzenia Animatorki

Wakacje...
Czas wypoczynku, przerwa w długim roku szkolnym, urlop. Czas, kiedy odrywamy się od codziennego rytmu dnia i nareszcie możemy robić to na co mamy ochotę.
Co roku księża przypominają o tym, aby w czasie wakacji nie zapomnieć o Bogu, aby wykorzystać dane nam chwile na zbliżenie się do Niego, otwarcie swoich serc na Jego nieskończoną miłość.

Idąc za głosem ludzi, którzy zawsze dbali o moje dobro, a także za głosem własnego serca i sumienia, zaplanowałam moje wakacje podobnie jak te poprzednie i te przedostatnie. Najpierw rekolekcje oazowe zerowego stopnia, na których będę służyła, później własne, gdzie spróbuję odnaleźć siebie i naładować swój chrześcijański akumulator wiary na kolejny rok, a na koniec piesza pielgrzymka wraz z przyjaciółmi do stóp Matki Bożej w Częstochowie. Miałam nadzieję, że tak jak w minionych latach będę "latać" unoszona tymi wszystkimi łaskami danymi od Pana. Tylko jeden szczegół umknął mojej uwadze ... "bądź wola Twoja".

I tak powolutku spełniałam moje wakacyjne zamierzenia. Moja posługa animatorki na turnusie w małej osadzie nieopodal Rybnika, pomimo wielu trudnych chwil, zmęczenia fizycznego, z pomocą moich przyjaciół, którzy tam mi towarzyszyli i wspierali, nie poszła (mam nadzieję) na marne. Grupa, z którą bardzo się zjednoczyłam, otwarła się bardzo na drugiego człowieka, a przede wszystkim na działanie Boga i wierzę głęboko, że każda z dziewcząt wiele dobra wyniosła w swoim serduszku z tych rekolekcji. Było ciężko, ale udało mi się tam także przeżyć szczególne chwile bliskości z Bogiem, podczas wieczornych modlitw umiałam (na szczęście) zapomnieć o mojej roli i głęboko je przeżyć. Tak jakbym sama jeszcze raz przeżywała swoje własne rekolekcyjne początki.

Nadszedł czas na mój wyjazd. Drugi stopień wzbudzał we mnie wiele ciekawości. Jechałam do Ustronia pełna oczekiwań, nadziei, że teraz wreszcie zostawię gdzieś na boku ludzi i będę odnawiała kontakt JA - BÓG. Było też wiele lęku, bo przecież "to już nie będą takie fajne rekolekcje, nie będzie przyjaciół, znajomych...". 15 dni minęło bardzo szybko, były to najtrudniejsze rekolekcje jakie dotychczas przeżyłam. Trochę zawiniłam sobie sama, jadąc z nienajlepszym nastawieniem, ale myślę, że była w tym też ręka Boga, bo chociaż najtrudniejsze, to wcale nie najgorsze. Codzienna walka z księdzem, ludźmi, samą sobą, a nawet z Bogiem przynoszą ciągle jeszcze wielkie owoce. Ale to dostrzegam dopiero teraz, wtedy byłam po prostu zła na cały świat.

Wróciłam do domu i nieoczekiwanie otrzymałam propozycję wyjazdu z moimi najwspanialszymi przyjaciółmi i ich rodziną na kilka dni w góry. Miałam wybór albo pielgrzymka, na którą zresztą poszłabym czwarty raz z kolei, albo atrakcyjny wyjazd w góry. Umocniona i po wielkich duchowych przeżyciach wybrałam oczywiście.... wyjazd w góry :) Do dzisiaj nie wiem, czy to była słuszna decyzja. Rok temu moja pielgrzymka wyglądała raczej jak towarzyska wycieczka, więc nie chciałam powtarzać tego po raz kolejny, chciałam doświadczyć prawdziwej pielgrzymki, choć z drugiej strony pielgrzymka zawsze pozostanie pielgrzymką.

Góry...
Wyjazd był wspaniały. Kilka dni wśród tych, których najmocniej kocham, którzy są w pewnym sensie moją drugą rodziną, wśród prześlicznych dzieł Bożego stworzenia, cudownej przyrody i .... tej niesamowitej, wszechogarniającej ciszy. Każdego dnia przez radio słuchaliśmy wspólnie słów Ojca Świętego, który w tym czasie przebywał w naszej ojczyźnie. I właśnie tam dzięki licznym rozmowom, częstej i głębokiej modlitwie, dzięki tym słowom, które mówił do nas Papież i łasce Ducha Świętego, dostałam upragnionego, wakacyjnego "kopa" od Pana Boga.

Zrozumiałam, że nie ważne czy jestem na rekolekcjach, pielgrzymce, czy na zwykłym szalonym wypadzie w góry, Bóg zawsze w ten sam sposób mnie kocha, tak samo mocno. Grzechy, które popełniam są tak samo raniące tu, jak i tam, a dobre uczynki sprawiają, że Bóg uśmiecha się szeroko bez względu na to gdzie jestem. Dotarło do mojego małego rozumku nareszcie, że nie trzeba mi być "obłudnikiem", który "zalicza" kolejne stopnie, przechodzi kolejne kilometry, żeby móc kochać Boga i kochać otaczających ludzi. Wiadomo, że specyficzna atmosfera bliskości pomaga być dobrym, trwać w łasce uświęcającej, ale trzeba uczyć się wprowadzać tę miłość w codzienne, szare życie. Za to, że nareszcie to do mnie dotarło, za to, że Pan tak wiele mi dał w te wakacje i stale czuwa nade mną, za to, że dał taki śliczny świat nie tylko Jemu chwała, ale i ogromne dzięki !!!

Gargamelka


Zobacz także

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS