Konkurs - Wakacyjne spotkania z Bogiem
Głośny Przyjaciel
Moje spotkanie z Bogiem było niezwykłe. Przed tym spotkaniem mój tata poważnie zachorował. Ja zaś załamałam się i przestałam wierzyć w Boga. Potem pojechałam na rekolekcje oazowe, dzięki siostrze Anecie, która prowadziła oazę w mojej parafii. Na tych rekolekcjach poczułam obecność Boga w moim życiu. Był blisko mnie. Na nich poznałam zabawę w "Głośnego przyjaciela", polegającą na losowaniu osoby, z którą cały następny dzień będzie się rozmawiało i siedziało przy posiłkach. Trafiałam zawsze na animatorów (dwa razy na tych samych) i raz na siostrę Anetę. Podczas tej zabawy poznałam animatorkę Ulę, która bardzo mi pomogła w przygotowaniu się do spowiedzi generalnej i zrozumieniu jak wielka jest miłość Boga do mnie. Bardzo bałam się iść do tej spowiedzi, ale w Piśmie Świętym znalazłam zdanie, które Bóg skierował do mnie i wtedy uspokoiłam się. Było to zdanie: "Uważaj, bądź spokojny, nie bój się!" (Iz 7, 4 b). Następnego dnia poszłam do spowiedzi z odwagą i wyznałam tak bardzo bolące grzechy, które siedziały we mnie kilka lat. Od spowiedzi odeszłam ze łzami w oczach, wielką ulgą, rozpierającym mnie szczęściem i ogromną energią. Wieczorem moja grupa miała dyżur sprzątający. Zaoferowałam, że pozmywam stołówkę, a potem jeszcze schody. Zmywanie stołówki normalnie było wykończające, ale ja nie odczułam żadnego zmęczenia. Pozmywałam również schody i czułam, że z Jezusem mogę jeszcze zrobić to dziesięć razy. Myślę, że to właśnie był ten wspaniały dzień, w którym spotkałam się z Bogiem. Właśnie Jemu ofiarowałam swoje życie, poprzez przyjęcie Go do swego serca jako Pana i Zbawiciela.
Teraz wiem, że Bóg zawsze mówi do nas przez drugiego człowieka, nigdy bezpośrednio. Dziękuję, Ci Panie za postawionych na mojej drodze ludzi, którzy wiele mnie nauczyli i pokazali drogę do Ciebie. Wiem, że choroba taty była próbą mojej wiary i początkiem drogi prowadzącej do Ciebie, która nie jest zawsze prosta. Dzięki, ci za chorobę taty. Poprzez łzy, cierpienie w końcu odnalazłam Ciebie, choć Ty i tak byłeś przy mnie, a ja Cię nie dostrzegłam. Bardzo mnie kochasz, ale zesłałeś na mnie cierpienie, aby zwrócić na siebie moja uwagę. To chyba była ostatnia deska ratunku, abym ujrzała Twoje wielkie miłosierdzie i ogromna miłość, która jest większa od najwyższych gór i nigdy nie ustanie.
Od tamtej chwili staram się nie skupiać całej uwagi na sobie, jak to dawniej robiłam, ale widzieć innych. Inni też mogą mieć podobne jak ja problemy i zgubić drogę do Pana. Skoro Pan mówił do mnie poprzez inne osoby, a to mi pomogło. To i ja mogę o Nim mówić ludziom i pomagać im w ten sposób. Czasem kilka miłych słów i serdeczny uśmiech może zdziałać tyle dobra i pokazać właściwą drogę do Jezusa. Poprzez swoje życie staram się świadczyć o Jezusie prostymi czynnościami takimi jak pomoc mamie w domu, zrobienie zakupów itp. Każda prosta rzecz może być naszą modlitwą. Chwała Ci Panie za to co zdziałałeś w moim życiu.
Małgorzata Mielnicka