Wieczność kary piekła
Słyszy się pytanie: Czy można myśleć o Bogu pełnym dobroci, że chce On wiecznej męki potępionych? Jak pogodzić kazania o piekle, budzące strach i wywierające presje psychiczną na słuchaczy, z radosnym przepowiadaniem Ewangelii?
Kościół, ucząc o wieczności kary piekła, stoi na mocnym fundamencie Pisma Świętego. Jeśliby Bóg miał w końcu włączyć do swego królestwa wszystkich, także i tych, którzy zdecydowanie opowiedzieli się przeciwko Niemu, to czy można by jeszcze mówić o zachowaniu wolności, a zatem godności człowieka? To dlatego też właśnie, że nie możemy liczyć z góry na rozgrzeszenie wszystkich i wszystkiego, cokolwiek byśmy robili lub czegokolwiek zaniedbali, nauka o piekle, o męce wiecznej (por. Mt 25, 46), o płaczu i zgrzytaniu zębów (por. Mt 13,42.50), wpływa wciąż korygujące na nasze życie. Istnienie piekła nie sprzeciwia się miłości i dobroci Boga, jest ono przecież odrzuceniem tej dobroci i miłości. Miłość staje się bezsilna, gdy się jej nie aprobuje.
Fr. Justin - "Rosary Hour"
http://www.rosaryhour.net/
Dzisiejsza Ewangelia jest wiecznie aktualna. Także dziś ów krzew gorczyczny żyje i rozwija się, rozwija się swoją własną, Bożą mocą. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie... Ziemia sama ze siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie (Mk 4,27–28). Niech te słowa dodadzą dziś nam wszystkim otuchy, niech będą źródłem naszego optymizmu i nadziei, że Bożej sprawy nic nie zwycięży. Niech te słowa pomogą nam także w naszym osobistym życiu wewnętrznym.
Na groby nie idziemy po to, żeby płakać. Idziemy, żeby otrzeć łzy. I nie chodzi tylko o nadzieję zmarwychwstania, ale o siłę do codziennego życia. Chodzi o siłę, którą daje nam obcowanie świętych niekanonizowanych: naszych bliskich. Badania wskazują, że przebywanie w samotności szkodzi zdrowiu tak samo, jak wypalenie piętnastu papierosów dziennie, bardziej niż otyłość czy brak aktywności fizycznej.