Nogi umierającego. Zostanie przerwany jego związek z tą ziemią. Zmarły „odchodzi” od nas, dlatego układamy go stopami (zawsze obutymi, choć nieraz w trupięgi, a nie w solidne obuwie) do drzwi wyjściowych, przygotowując na ostatnią, drogę. Ksiądz Jan Zieja wspomina piękną scenę z życia ks. Korniłowicza. „Kiedy siostra Katarzyna Sokołowska umarła, byłem akurat w Warszawie. Jej śmierć nastąpiła w Szpitalu Dzieciątka Jezus przy ulicy Lindleya. Widziałem, jak ksiądz Korniłowicz ukląkł przy niej i stopy jej, już martwe, ucałował”. w tym geście ucałował całe życie siostry, która była jego duchowym dzieckiem.
Kurz i brud naszego życia
W Wielki Czwartek, tylko dzisiaj, Kościół celebruje obmycie nóg. W Biblii gest ten wyrażał gościnność, a następnie był praktykowany w społecznościach zakonnych. W Regule św. Benedykta czytamy: Wszystkich przychodzących do klasztoru gości należy przyjmować jak Chrystusa, gdyż On sam powie: Gościem byłem i przyjęliście mnie (Mt 25,35). Wszystkim trzeba też okazywać należny szacunek, a zwłaszcza zaś braciom w wierze (Ga 6,16) oraz pielgrzymom. (…) Opat poda wodę do mycia rąk, a nogi wszystkim gościom będą myć i opat i cała wspólnota. Umywszy zaś odmówią werset: Przyjęliśmy, Boże, miłosierdzie Twoje w środku Twojej świątyni. (Ps 47,10 Wlg) (53). Umywano nogi nie tylko gościom. Gest ten był również stosowany przy rozdawaniu żywności ubogim. Hymn Ubi caritas et amor, śpiewany podczas tej czynności, włączono do liturgicznego obrzędu. Już w Starym Testamencie obmywanie było powinnością, do której miał prawo gość. Czynności tej dokonywał zazwyczaj niewolnik, a nie żyd.
Przychodzimy do Jezusa z brudnymi nogami. Takie jest nasze życie. Jak tych staruszków z obrazu Caravaggio. Ale jest w tym też nasza wolność. Mamy nogi, możemy do Niego przyjść i on je obmyje. Przyjmuje nas gościnnie. Nasz Pan, który myje nasze nogi jak niewolnik. Przynosimy Mu kurz i brud naszego życia, a on nas obmywa. Jest w tym geście i zapowiedź chrztu, który zanurza nas w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa.
Jest w tym geście również przygotowanie na śmierć. Jezus, kiedy Maria namaściła mu nogi i łzami obmyła je, mówi uczniom, że uczyniła to jako zapowiedź jego pogrzebu (J 12, 7). w chrzcie On nas obmywa i namaszcza, aby przygotować nas na śmierć, abyśmy mogli oddać mu nie tylko naszą wolność, ale i całe nasze życie. Jesteśmy pielgrzymami, których On przyjmuje. Jesteśmy umierającymi, których on namaszcza, obmywa i daje nowe życie.
Stopa Dzieciątka Jezus
Kiedy patrzę na te brudne stopy u Caravaggio i Malczewskiego, przypomina mi się jeszcze jedna stopa. Jedna z moich ulubionych, jakże różna od tych, które już widzieliśmy. Jest to stopa Jezusa z ikony Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Opadający z nóżki prawy sandał pozwala dostrzec spód stopy. Czysty, nieskalany. Co może symbolizować ten gest?
Niektóry twierdzą, że może on wyrażać prawdę, że Jezus, będąc Bogiem, jest także prawdziwym człowiekiem. Wydaje się, że jest jeszcze możliwe inne wytłumaczenie. Postać Dzieciątka jest przedstawiona bardzo dynamicznie. Głowa jest zwrócona w stronę anioła. Tym, co wydaje się niepokoić małego Jezusa, jest wizja męki i cierpienia, wyrażona poprzez krzyż i gwoździe niesione przez Archanioła Gabriela. Po drugiej stronie obrazu Archanioł Michał ukazuje inne narzędzia męki krzyżowej: włócznię, trzcinę z gąbką i naczynie z octem. Choć na Jego twarzy nie ma przerażenia, gesty ułożenia rąk i spadający z nóżki sandał świadczą o jakiejś trwodze Boga, który stał się Człowiekiem. o trwodze przed Męką, którą będzie przeżywać w Ogrójcu i na Krzyżu.
Sam czysty, obmywa nas Swoją męką.
Wojciech Surówka OP
fot. John Ragai, Selected feets to be washed
www.flickr.com