logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Arkadiusz Bąk
Wiem, komu uwierzyłem – przez Niepokalaną
Rycerz Młodych
 


„Wzmocnij naszą wiarę” (Łk 17,5) – to prośba skierowana do Pana przez Jego najbliższych towarzyszy. Słowa te okazują się być aktualne także dzisiaj, w naszych – jak powiadają niektórzy – trudnych czasach. Beznadzieja, zniechęcenie, agresja, nietrwałość, pożądliwość, zgorszenia – to tylko niektóre przejawy słabej wiary, a może nawet jej braku. To nic nowego. Zawsze tak było. Nowym i zaskakującym okazać się może jednak liczba osób, które nie mają siły, odwagi, bądź też... nie chcą o wiarę prosić.
 
Wierzyć, ale komu?
 
Na co dzień z każdej strony dochodzą do nas informacje na temat m.in. niewłaściwego zachowania się „ludzi Kościoła”. Sensacyjne wydarzenia są wyciągane na światło dzienne w celu osłabienia naszej wiary, bądź doprowadzenia jej do ruiny. Najbardziej bolesny jest fakt, że to niekiedy osoby, które w naszych oczach uchodzą za autorytet, to chrześcijanie! Dlatego w naszym sercu pojawia się jeszcze jeden istotny problem: Komu tak naprawdę wierzyć? Za kim mogę odważnie i bez jakichkolwiek obaw pójść? Komu bez cienia wątpliwości powierzyć swoje sprawy?
 
Wiarygodny
 
Chrześcijanin to człowiek, który nieustannie w swoim życiu szuka Boga, a gdy znajdzie, nie przestaje nadal odkrywać Go na nowo. Księga Barucha poucza: „Jak bowiem błądząc, myśleliście o odstąpieniu od Boga, tak teraz, nawróciwszy się, szukajcie Go dziesięciokrotnie” (Ba 4,28). Przykładem długiego i mozolnego dociekania jest św. Augustyn, który po latach poszukiwań stwierdził: „niespokojne jest serce moje, dopóki nie spocznie w Bogu”. Niespokojne jest, ponieważ tylko Bóg może zaspokoić głód i pragnienie naszego serca, czego dowodem są jakże liczne życiorysy rozmaitych postaci.
 
Zatem chrześcijanin to człowiek, który w trudnościach szuka źródła. Wbrew logice idzie w górę, pod prąd, gdzie z pewnością znajdzie krystaliczną wodę. W chwilach wątpliwości nie zawraca, ale zatrzymuje się, by „złapać oddech”, by zapytać o drogę, spojrzeć w kompas.
 
Owym wiarygodnym źródłem, kompasem dla ewangelicznej Samarytanki, ale także i dla każdego z nas, jest sam Jezus Chrystus. Tylko Jezus, a z Nim Kościół, są ową wiarygodną wspólnotą wiary, w której spragnieni i zmęczeni drogą mogą znaleźć pokrzepienie, czyli umocnienie i siły do dalszej wędrówki.
 
Wstań, idź!
 
Papież Benedykt XVI w liście na Rok Wiary z 2011 roku zauważył, że z jednej strony wiara jest łaską, ale z drugiej strony, wymaga także naszego zaangażowania, wyruszenia w drogę. Świadoma wędrówka ku Bogu ma swój początek w „wyjściu z niewoli egipskiej”, które na przykładzie narodu izraelskiego może trwać jakiś czas. Myślę także, że słowa samego Jezusa wypowiedziane do trędowatego okazują się być znamienne: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła” (Łk 17,19). Bóg nieustannie udziela nam swoich łask poprzez sakramenty, znaki Jego obecności.
 
Osobiście w swoim krótkim życiu miałem okazję zaobserwować, iż owe wyjście z niewoli dokonuje się właśnie w sakramencie pokuty i pojednania. Wtedy to człowiek, jeśli z wiarą do niego przystępuje, rzeczywiście rozpoczyna jakby nową drogę, doświadcza kolejnej szansy i możliwości powstania.
 
Moc w słabości
 
Zaskakujące jest dla mnie postępowanie Chrystusa. Powołując swoich uczniów, jako najbliżej stojących, będących obok, nie zadawał takich pytań jak: Wierzycie Mi...? Będziecie Mi wierni...?, ale mówił do nich: „Wstań i idź”, albo: „Wypłyń na głębię”, „Pójdź za Mną”, „Zostaw wszystko”. Z jednej strony w słowach Jezusa mogę dostrzec naiwność, ale z drugiej, coś bardzo tajemniczego i posiadającego wielką głębię i moc. On ufał swoim uczniom, kładł im na sercu wielkie sprawy i zadania, ale także dobrze wiedział, iż chwila słabości waruje u drzwi. Z pewnością św. Piotr Apostoł mógłby nam coś o tym powiedzieć, ale czy tylko on? A św. Maksymilian Kolbe? Osobiście bardzo lubię czytać o jednym z wielu ciekawych wydarzeń z życia o. Kolbego. Mowa tu o chwili, gdy postanowił on opuścić zakon, by walczyć za Ojczyznę, a Pan Bóg cudem nie pozwolił mu na to. Nie odczytuję tego jako usprawiedliwianie niewłaściwych postaw współczesnych, ale jako podstawową prawdę o człowieku i Bogu, że „moc w słabości się doskonali” (2 Kor 12,8). Siła, która wypływa z wiary, pochodzi od Dawcy, i to On przez kruche narzędzie czyni piękne rzeczy.
 
Jezus Chrystus przy pomocy tych i wielu innych osób chce nam powiedzieć, że cały sekret wierności w wierze zależy od stopnia „przyklejenia” się do Niego, to w Nim każdy chrześcijanin ma moc. Sam z siebie mogę tylko popełniać błędy i krzywdzić ludzi wokoło.
 
1 2  następna
Zobacz także
o. Piotr Jordan Śliwiński OFMCap
Któż z nas nie ofiarował kiedyś róży bliskiej osobie? Te piękne, dostojne kwiaty tak dobrze prezentują się podczas wspaniałych uroczystości. Obojętne, czy będą to dystyngowane bacary, czy milusińskie mercedesy, czy też malutkie róże-szklanki. Wszystkie zachwycają kolorem, doskonałym w formie kwiatem, bogactwem liści, tylko kolce trochę przeszkadzają, choć i one dodają różom specjalnego uroku...
 
ks. Stanisław Adamiak
Wyrzucanie złych duchów jest jednym z najczęstszych cudów czynionych przez Jezusa. Jest też jednym z głównych poleceń, które Chrystus wydaje swoim uczniom. Choć nie można tego w żaden sposób zanegować, opisy tych wydarzeń budzą wiele wątpliwości interpretacyjnych. Zagadkowe jest na przykład, dlaczego dokonuje się to tylko na terenie Galilei. 
 
bł. Josemarla Escriva de Balaguer
Trzeba, abyśmy często rozważali, po to, by tego nie zapomieć, że Kościół jest głęboką tajemnicą, która nie może być nigdy ogarnięta na tej ziemi. Jeżeliby rozum zamierzał wytłumaczyć ją sam z siebie, widziałby jedynie zgromadzenie ludzi, którzy przestrzegają pewnych przepisów, którzy myślą w podobny sposób. Ale to nie byłby Kościół Święty...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS