logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Tadeusz Basiura
Wierzę, ale...
materiał własny
 


Wierzę... ale

Wierzę... Ale nie chodzę w każdą niedzielę do kościoła. Dlaczego? Bo Msza Święta mnie nudzi; bo mam co innego do roboty; bo wypoczywam; bo jadę wtedy na ryby; bo zwyczajnie mi się nie chce.

Wierzę... Ale nie chodzę do spowiedzi. Dlaczego? Bo nie potrafię mówić komuś o swoich "przewinieniach"; bo to są moje sprawy osobiste; przecież ksiądz to też tylko człowiek, a nie Bóg.

Wierzę... Ale nie stosuję się do 10 Przykazań. Dlaczego? Bo Dekalog ma juz kilka tysięcy lat i w wielu sprawach już się dezaktualizował; bo samo życie nakazuje czasami inne rozwiązania; bo mam własny system wartości, niekoniecznie zgodny z Dekalogiem.

Wierzę... Ale nie przyjmuję księdza po kolędzie. Dlaczego? Bo kolęda odbywa się w sztucznej atmosferze; bo nie jest dla mnie żadnym przeżyciem; bo ksiądz, w zasadzie, przychodzi w tylko po pieniądze.

Wierzę... Ale na mijany po drodze krzyż nie reaguję wcale. Dlaczego? Bo szybko jadę samochodem i nie zauważam; bo nie lubię publicznie demonstrować swojej wiary; bo to takie obciachowe.

Wierzę... Ale...

Wiara wciąż ulega spłycaniu

I tak często, przy użyciu wygodnych dla siebie argumentów, wiara ulega spłycaniu. Najważniejsze staje się nastawienie się na doraźne korzyści, uzyskanie stosownych efektów, czy też zwyczajne wygodnictwo. Wątpliwa, a nawet nijaka jest wiara człowieka, który z zasad wiary obowiązujących w Kościele, wybiera sobie te, które są dla niego wygodne, niekłopotliwe w życiu codziennym, które nie ograniczają jego chęci do "korzystania z życia", które pozwolą łatwiej żyć. To nie jest prawdziwa wiara, lecz jej udawanie, pozorowanie. Wyznanie wiary przez człowieka tak pojmującego swoje życie, staje się zwyczajnym pustosłowiem. Wiara przy takich założeniach jest tylko czczą deklaracją i z prawdziwą wiarą nie ma nic wspólnego. Nie ma jej we własnym sercu i nie widać jej w codziennym życiu, nie ma jej w uczynkach.

W różnych ankietach dotyczących wiary bywa, że indagowani odpowiadają: Wierzę, ale nie praktykuję. Gdyby usłyszeć głos tego, który tak określa swój stosunek do wiary, można byłoby często usłyszeć, że szczególny akcent kładzie on na słowa " nie praktykujący". Jakby chciał tym samym zepchnąć słowo "wierzę" głęboko w cień. Wstyd? Asekuracja? A może po prostu  hipokryzja? Taka deklaracja jest niczym innym, jaki tylko próbą zagłuszenia głosu własnego sumienia i usprawiedliwienia własnych zaniechań względem Boga. Człowieka, który uosabia taką  postawę,  trudno nazwać prawdziwie  wierzącym.

Jaka jest moja wiara?

W Roku Wiary każdy wierny powinien szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie: Jaka jest moja wiara? Jak daleko jestem swoim życiem od nauki Chrystusa? Czy odczuwam to, że na moje życie, moje uczynki gdzieś tam z góry Ktoś patrzy? Ktoś kieruje? Ktoś ocenia? Autentyczne przyjęcie zaproszenia w Roku Wiary, aby na nowo odkryć swoja wiarę i na nowo ją osadzić w fundamencie Chrystusa sprawi, że można będzie stać się nowym człowiekiem, który inaczej rozumie otaczającą go rzeczywistość. Więcej, będzie umiał doczesną rzeczywistość akceptować poprzez odniesienie do Boga.

Tadeusz Basiura

 
Zobacz także
artykuł sponsorowany

Jedne z najstarszych różańców znanych historii datowane są przez specjalistów na XIII wiek n.e. W przeciwieństwie do współcześnie nam znanych, tamte składały się, aż z 150 paciorków, symbolizując liczbę psalmów w Biblii. Inicjatorem tajemnic różańcowych był mnich Kartuzów Henryk Egher de Kalcar, podzielił on różaniec na dziesiątki, na zakończenie „Ave Maria” dodał imię Jezusa oraz dopełnił go klauzulami z życia. Różaniec przez kolejne stulecia przekształcał się, by jego współczesny kształt mógł ujrzeć świat w 1569 r. za sprawą dokumentu papieża Piusa V.  [artykuł sponsorowany]

 
Jan Ożóg SJ
W ciągu roku liturgicznego Kościół święty wiele razy przypomina o radosnym orędziu błogosławieństw Pana Jezusa. I nawet w najbardziej smutnych dniach orędzie to nie wzywa nas ani do smutku, ani do zamykania okien przed słonecznymi promieniami. Orędzie błogosławieństw to wezwanie do radości i szczęścia. Pan Jezus mówi o nawróceniu, o zmianie życia na lepsze, ale w Ewangelii nawrócenie to uznanie i dostrzeżenie w Zbawicielu jedynego źródła prawdziwego szczęścia. Na tę słoneczną radość, która winna ozdabiać nasze nawrócenie, wskazują także przypowieści o „zgubionym i znalezionym”. 
 
ks. Tomasz Stroynowski

Marta wyraża swoją miłość do Jezusa poprzez służbę a Maria przez bycie z Jezusem i przy Nim. Marta tkwi w mentalności swojej epoki. Jest przekonana, że jej miejsce jest w kuchni, że kobieta nie powinna przebywać wśród mężczyzn. Całe to wydarzenie zostało przez św. Łukasza zamieszczone m.in. po to, by pokazać jak Jezus traktuje kobiety. W Jego oczach istnieje równość między kobietami i mężczyznami, kobiety nie są gorsze od mężczyzn, ani mężczyźni nie są bardziej umiłowani przez Boga.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS