logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Mariusz Pohl
Wola Boża a dopust Boży
Wieczernik
 


Dlaczego Bóg dopuszcza cierpienia?

Temat, który podejmuję, stanowi nie lada wyzwanie, ale i podstępną pokusę: zmierzyć się z tajemnicą zła, rozwiązać - choćby tylko teoretycznie i w jakiejś małej części - problem cierpienia, „wybronić” Boga od odpowiedzialności za zło. Wielu filozofów, teologów, literatów, publicystów, nie licząc zwykłych księży i ich niedzielnych czy pogrzebowych kazań, nieustannie próbuje zająć się tym zagadnieniem. Ale im więcej dają odpowiedzi, im bardziej wydają się one być trafne i przekonujące, z tym większą rezerwą należy do nich podchodzić.

Cierpienie nie jest bowiem problemem teoretycznym, jakimś akademickim tematem na pracę semestralną. Cierpienie tak dalece dotyka człowieka, że może być przeżywane, rozpatrywane tylko w aspekcie egzystencjalnym. Dlatego wszelkie pisanie na ten temat mija się z celem, a nawet uwłacza ludziom rzeczywiście zmagającym się ze swoim cierpieniem, jeśli nie wyraża współczucia i nie prowadzi do jakiegoś rodzaju solidarności z cierpiącymi, chorymi, prześladowanymi, osamotnionymi, krzywdzonymi.

Podobnie dzieje się jeśli refleksja taka nie zostanie ostatecznie zastosowana i potwierdzona osobistym świadectwem w chwili własnej próby. Powinno nas to tylko napełnić bojaźnią i drżeniem - oraz pokornym zamilknięciem. Wielką lekcję dał nam w tym względzie Jan Paweł II: jego dokumenty („Salvifici doloris”) i przemówienia do chorych, choć tak trafne i mądre, nie zbliżyły nas do zrozumienia tajemnicy tak bardzo, jak sposób, w jaki przeżywał on swoje własne cierpienie i konanie.

Tym niemniej każdy człowiek, posiadający jakąś elementarną wrażliwość i umiejętność uczciwej refleksji, w obliczu zła i cierpienia musi stawiać sobie pytania i szukać na nie odpowiedzi. Wyrastają one z potrzeby sensu, z przekonania, że świat jest urządzony racjonalnie, że wszystko powinno do siebie jakoś pasować i wszystko da się rozumnie wyjaśnić teorią przyczyny i skutku. Czy rzeczywiście? Czy jesteśmy w stanie uzyskać logiczne odpowiedzi na każde nasze pytanie i dylemat?

Zło jest niezaprzeczalnym faktem

Są takie fakty i prawdy, których nie sposób ze sobą pogodzić. Zło jest niezaprzeczalnym faktem, a nauka wiary mówi nam o Bogu wszechmocnym i dobrym. Jak pogodzić ze sobą te dwie prawdy, na pierwszy rzut oka i na zdrowy rozsądek sprzeczne? Jeśli Bóg jest dobry i wszechmocny, to skąd zło i niezawinione cierpienie? A przecież jest jeszcze grzech, krzywda, zbrodnia, niesprawiedliwość, czyli zło zawinione przez człowieka, przysparzające cierpień ludziom nieraz zupełnie niewinnym. Ostatecznie rodzi to fundamentalne pytanie: jak pogodzić wszechmoc Boga z wolną wolą człowieka, z istnieniem jawnie złej ludzkiej wolnej woli? Czy Bóg ma za to też odpowiadać?

Filozofowie wszystkich epok i kierunków myślowych, nawet ci nie uznający Boga, w różny sposób formułowali ten problem i dawali swoje odpowiedzi. Idą one w dwóch kierunkach: albo ignorowania i bagatelizowania zła, przez pojęciowe sprowadzenie go do „braku dobra”, „mniejszego zła” lub jakiegoś „niedoskonałego etapu rozwojowego bytu”; albo przez postawę egzystencjalnego buntu wobec świata przepełnionego złem, a co za tym idzie, także i wobec jego Stwórcy.

Swoje odpowiedzi niesie też Biblia. Nie są to odpowiedzi łatwe i gotowe. Widać, że natchnieni autorzy również zmagali się z tym problemem, a Pan Bóg nie od razu objawiał pełne rozwiązanie. Jest faktem, że Bóg stworzył świat jako bardzo dobry. Szczytem stworzenia był człowiek, niosący w sobie podobieństwo i obraz Stwórcy. Ten ryzykowny, choć niewątpliwie boski w swej naturze dar poznania i wolności wyboru dobra lub zła, zaowocował przykrymi konsekwencjami - grzechem i zniszczeniem harmonii stworzenia. Odtąd zło i grzech zaczęły się krzewić i ogarniać coraz większe obszary rzeczywistości. Ale - trzeba to wyraźnie powiedzieć: taka jest cena wolności. Bez niej świat byłby tylko zdalnie sterowaną zabawką, bezwolnym i bezdusznym automatem, skonstruowanym przez Boga nie wiadomo po co i nie wiadomo dla kogo. Bóg takich zabawek nie potrzebuje.

Pytanie o zło skierowane do człowieka

Racją stworzenia był człowiek: istota wolna, odpowiedzialna, rozumna. A jeśli wolna - to i zdolna do grzechu. Jeśli odpowiedzialna - to i gotowa ponosić konsekwencje. Jeśli rozumna - to wezwana do przewidywania skutków swoich decyzji i wyborów. Pytanie o zło jest w znacznej mierze skierowane do człowieka, a nie tylko do Boga. Ale na ogół odgórnie zakładamy, że to Bóg jest odpowiedzialny za wszystko, a w konsekwencji tego założenia, czujemy się w obowiązku jakoś Go usprawiedliwić, bronić Jego reputacji jako wszechmocnego, dobrego i sprawiedliwego - w obliczu ogromu bezsilności, zła i niesprawiedliwości.

Przyjmujemy zatem za pewnik, że Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za zło karze, a za dobro wynagradza. Gdy zatem mamy do czynienia z niezasłużonym cierpieniem, to jesteśmy raczej skłonni przypisać jakieś grzechy poszkodowanemu, niż zgodzić się, że ten cios spadł na niego bez osobistej winy. Nawet samych siebie obwiniamy i wzbudzamy w sobie wyrzuty sumienia, gdy dotkną nas jakieś przeciwności. Przecież nie mogłoby nas spotkać nic złego, gdybyśmy sobie na to nie zasłużyli. Bóg by do tego nie dopuścił. I chociaż taka świadomość dodatkowo potęguje cierpienie i przysparza moralnej zgryzoty, to jednak zostaje uratowany obraz Boga i świata racjonalnego i sprawiedliwego, w którym nic nie dzieje się bez przyczyny. Zostaje pociecha, że jeśli lepiej się postaramy, to może na przyszłość uda nam się uniknąć dalszych nieszczęść.

 
1 2  następna
Zobacz także
Paweł Kozacki OP
Artykuł został usunięty, ponieważ redakcja Tygodnika Powszechnego zakończyła współpracę ze wszystkimi serwisami internetowymi, także z naszym.

Zapraszamy do czytania innych ciekawych artykułów w naszej czytelni.
 
Zbigniew Stachurski
Prawdziwe wychowanie wiary winno zawsze prowadzić do świadomego przyjęcia Jezusa Chrystusa za swojego Pana. Powinno to utwierdzać mnie i każdego ochrzczonego w tym, że On jest DROGĄ, PRAWDĄ i ŻYCIEM. Oznaczać to będzie, że w życiu chrześcijanina, moim życiu, Prawda winna być wyznacznikiem w drodze do osiągnięcia życia wiecznego.
 
o. Andrzej Ruszała OCD
Wiele osób przeżywających kryzys w życiu duchowym, objawiający się wewnętrznym cierpieniem, oschłością bądź rozproszeniami w modlitwie, niechęcią lub wręcz niezdolnością do czytania duchowego, medytacji, praktyk umartwienia, niepowodzeniami w relacjach z bliźnimi, różnorodnymi pokusami, ogólnym zmęczeniem i zniechęceniem praktykami religijnymi, na wyrażenie tego stanu duchowego i psychologicznego, w którym się znajdują, używa sformułowania: "przeżywam pustynię".  
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS