logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Augustyn Pelanowski OSPPE
Wolni od niemocy
Wydawnictwo Pomoc
 


Ilość stron: 288
Oprawa: Miękka
Wymiary i waga: (SxW) 135x195; 350g
ISBN 83-7256-854-5
Wydawnictwo Pomoc, 2004

 
Pochylone życie - cz.III
 
Każdy wie, że anorektycy i ci, którzy cierpią na bulimię pochodzą ze środowisk, gdzie są stawiane zbyt duże wymagania – wręcz wymagania “boskości”. Dotyczy to również kultury, która tylko szczupłym paniom i panom daje prawo do reklamowanego uśmiechu. Wtedy przychodzi noc i upadek. Dziecko nie wytrzymuje “windowania” go w górę i spada, łamiąc sobie kark. Trzeba je wtedy przytulić. Nie pamiętam, żeby Paweł po tym, co wydarzyło się w Troadzie, odważył się tak długo mówić... Może gdzieś coś przeoczyłem, ale wydaje mi się, że był ostrożniejszy. To nieustanne “nadawanie”, nieustanne wyrażanie wymagań i ciągłego niezadowolenia z dziecka… myślę, że to może jedna ze współprzyczyn bulimicznych zachowań, ponieważ wielu rodziców myli stawianie wymagań z troską i miłością. Eutyches został wskrzeszony dopiero w objęciach Pawła, a spadł, gdy Paweł przez kilka godzin tylko mówił i mówił. Jezus wiele razy uzdrawiał bardziej przez delikatny gest miłości, niż przez głoszenie “kazań” złożonych z nakazów i zakazów. Zresztą wiemy dobrze, co myślał o 613 przykazaniach Tory i ich faryzejskiej interpretacji, która doprowadziła do nierozpoznania Syna Bożego przez naród, który Go oczekiwał. To nieustanne wracanie do tych samych sformułowań wcale nie musi być miłe Bogu, choć może być wypowiadane z powołaniem się na Jego kary albo na Jego dobroć, albo już sam nie wiem, na co! “Musisz być …, bo naprawdę Bóg cię ukarze”, “Nie możesz nam tego uczynić, bo nas to doprowadzi do bólu, a Bóg nie będzie na to obojętny i na pewno pożałujesz”, “Nie możesz tego nam zrobić i nie zdać tego egzaminu…”, “Musisz być najlepsza”, “Musisz pokazać, że jesteś najlepszy”. Czasem wystarczy to, że wszyscy w rodzinie są “kimś”, wtedy dziecko nie ma prawa bytu, będąc “nikim”!
 
Kilka razy spotkałem się z tym, że rodzic, najczęściej ojciec, nakazywał dziecku wypisywać po 100 lub 200 razy pewne karcące formuły w zeszycie, jakby to były przykazania. Na przykład poznałem kobietę, która mając już prawie 50 lat jeszcze przetrzymywała u siebie w domu zeszyt z nakazami ojca, który trzymając cuchnący tytoniem palec przy nosie przerażonej dziewczynki surowym, majestatycznym tonem zwracał się do niej po jakimś przewinieniu (najczęściej złej ocenie w szkole): “Pisz sto razy smarkaczu: «Słowa ojca są święte, nie mogę ich nigdy przekroczyć, nie mogę być powodem smutku ojca!»”. Może nie pamiętam dokładnie tej formuły, ale to było coś w tym stylu. Rzeczywiście po kilkudziesięciu takich “objawieniach” zeszytowych, dziecko nauczyło się, że musi wszystkich zadawalać i nie wolno mu nikogo smucić i zawieść. Takie założenie życiowe doprowadziło do poważnej nerwicy, schorzeń kręgosłupowych, lęków i poważnych grzechów przeciwko szóstemu przykazaniu, no, bo przecież nie odmawia się komuś, komu sprawiłoby się przykrość… szczególnie mężczyźnie. Opowiadała mi z płaczem, że jeden z jej kochanków, kazał się jej modlić do jego genitaliów i to się naprawdę stało. Była zakodowana do posłuszeństwa mężczyźnie – zeszyt z przykazaniami, wypisanymi jak na tablicach kamiennych Mojżesza, leżał w szufladzie razem z albumami fotografii rodzinnych. Po tym wydarzeniu jednak odczuła tak duży niepokój, że powróciła do Boga!
 
Inny przykład: mężczyzna w ciągu kilku zaledwie lat próbował nawiązać jakieś bliższe relacje z kobietami – po prostu szukał żony. Ale za każdym razem dochodziło do tego samego schematu. Pierwsza kandydatka po trzech miesiącach poznała innego mężczyznę i ukrywała to przed nim przez jakieś pół roku. Spotykała się z nim przed kościołem. W końcu ktoś doniósł temu mężczyźnie, w jaki sposób traktuje go narzeczona i gdzie się spotyka z rywalem. Poszedł pod kościół w dniu, w którym zadzwoniła do niego mówiąc, że nie może przyjść na spotkanie, bo ma coś ważnego do załatwienia. Zobaczył ją z tym mężczyzną przy kościele. Doszło do rozerwania związku. Kiedy następna jego sympatia pewnego dnia oświadczyła, że do kościoła, na msze, chodzi z kolegą ze szkoły, zrobił jej taką awanturę pełną zazdrosnych wyrzutów i podejrzeń, że przyjaźń się skończyła. Nie pamiętam, jakie okoliczności powodowały, że następne relacje rozrywały się w jego życiu, ale zawsze miało to związek z kościołem. W końcu przestał sam chodzić do kościoła. Zamknął się w sobie i zwątpił w to, że w ogóle może sobie ułożyć życie. Podobny schemat działania złego ducha jest uwidoczniony na kartach Biblii, w księdze Tobiasza, tam, gdzie jest mowa o demonie Asmodeuszu, który zniszczył kolejnych siedem relacji Sary. Wszyscy mężczyźni w tych samych okolicznościach umierali. Sara więc była przekonana, że nigdy już nie będzie miała szczęśliwego życia i próbowała je sobie odebrać. Powtarzające się nieszczęścia mogą nas bardzo “pochylić” życiowo i możemy dopatrywać się w nich ofensywy złego ducha, któremu zależy na wmówieniu nam, że nie jest możliwe wyjście z zaklętego kręgu i jedynym rozwiązaniem jest “skończyć ze sobą”. Ale może być i tak, że zło wprost atakuje nas najpierw pokusą, później grzechem, wreszcie wmawia nam, że przecież nic się nie stało i powtarzamy grzech, w końcu już jest to pewien modus vivendi, oswajamy się z nim, pomniejszamy jego wagę tak, że grzech, który stał się nałogiem traktujemy jak konieczność fizjologiczną, bez której mielibyśmy problemy z pęcherzem czy sercem albo jeszcze z innymi organami ciała. Zawsze jednak główny atak jest w tym samym miejscu, w tej samej strefie, gdzie już mu się raz… i nie raz udało.
 
Najczęściej, kiedy mówmy o nałogu, domyślamy się, że chodzi o samogwałt, ale tym razem powiem o człowieku, którego zło niszczyło w zupełnie innym miejscu. Był kimś, kto nie potrafił się powstrzymać przed upokarzaniem i niszczeniem tych, którzy byli dumni i pewni siebie. Gdy tylko spotkał kogoś, kto był zbyt pewny siebie, zadowolony, dumny, wykształcony, wybitny, podziwiany, angażował wszystkie siły, żeby doprowadzić kogoś takiego do ruiny, smutku, załamania, upokorzenia. We wszystkich innych sferach jego życia wszystko funkcjonowało normalnie, ale jak tylko spotkał pyszałka, miażdżył go podstępnie przez zawiłe spiski i obmowy, oszczerstwa, oskarżenia. Po jakimś czasie zorientował się, że jest to dla niego jakąś obsesyjną koniecznością, nie tylko związaną z przeżytymi upokorzeniami z dzieciństwa, kiedy to jego ojciec wyśmiewał się z jego słabej konstrukcji fizycznej, słabych wyników w nauce, słabości charakteru. W skutek nieustannych poniżeń, jakie spotykały go od ojca, wyzwisk i wyśmiewania, zrodził się w jego sercu bunt i pragnienie udowodnienia sobie i światu, że potrafi być “górą”, że wszyscy inni są od niego słabsi i nędzniejsi. Przy tym nie miał duchowej pewności co do swej wartości, gdzieś w duszy bowiem wierzył w słowa ojca i bał się odkryć, że może to wszystko co ojciec o nim mówił, było prawdą. Sądzę też, że w tych wszystkich mężczyznach, których karierę zniszczył, mścił się po prostu w zastępczy sposób na ojcu. W jego bunt i złość na siebie i na ojca wdarł się jakiś duch, który zmuszał go do nieustannego triumfowania nad tymi, którzy wydawali się idealnymi “egzemplarzami” marzeń ojca o synu. Niszczył wrednie i podstępnie wszystkich, u których dopatrzył się cech pożądanych tak bardzo przez jego ojca.
 
Ponieważ ojciec ciągle żądał od niego, by ten został wykształconym i wybitnym matematykiem, dostawało się przede wszystkim mężczyznom, którzy mieli jakikolwiek związek z tą dziedziną. W sumie duch mściwości wszedł przez nieprzebaczenie sobie, że nie jest takim, jakim ojciec chciał go widzieć, przy czym dopiero po nawróceniu odkrył, że życzenia ojca traktował jak przykazania samego Boga, choć jednocześnie odczuwał co do nich bunt. Kiedy z nim rozmawiałem, nie mogłem się nadziwić, jak tak wykształcony człowiek mógł przeoczyć przez wiele lat spętane na węzeł gordyjski uczucia złości i buntu, żalu i lęku, nie potrafiąc po kolejnych krzywdach, jakie uczynił innym mężczyznom, zobaczyć co naprawdę dzieje się w jego duszy. Odkryliśmy, że tylko dlatego nie mógł tego wszystkiego w sobie zobaczyć, ponieważ zatracał się w wiedzy, w czytaniu na kilogramy książek, w pazernej ciekawości nauki. Ciągle jednak jak bumerang wracała ta sama sytuacja –spotykał mężczyzn, naukowców, którzy szli lekko po stopniach naukowej kariery. Wtedy wstępował w niego demon – nie mógł już się powstrzymać, działał jak android dopóki nie złamał rywala. Czuł wtedy piekielną satysfakcję, która jednak zakwaszała jego duszę smutkiem. Dotąd bowiem coś do nas wraca, dopóki tego gruntownie nie rozwiążemy, u korzenia.
 
Jan Chrzciciel powiedział o potrzebie nawrócenia wypowiadając słowa: “Już siekiera u korzenia jest przyłożona”. Nie powiedział: “…u gałęzi” albo “…u owocu” albo “...u pnia”, tylko “....u korzenia”, czyli trzeba odcinać się od spętanych w nas duchowych więzów u przyczyn, sięgając najgłębiej. Zwykle rozwiązujemy swoje związania bardzo powierzchownie i dlatego one wracają z jeszcze większą furią!
 
Jakiś czas temu przyszła do mnie młoda kobieta, która powiedziała o sobie, że jest opętana. Nie każdy, kto tak mówi, rzeczywiście jest opętany. Dlatego rozmawiałem z nią i już po kilkunastu minutach powiedziałem jej, żeby wyspowiadała się z całego życia, bo widocznie jest dręczona przez zło, ale na pewno nie jest opętana. Kiedy już zbierała się do wyjścia, poprosiłem ją, żeby się ze mną pomodliła. Rozpocząłem od słów: “Święty Michale Archaniele, broń nas w walce…” i już więcej słów nie potrafiła spokojnie słuchać. Chwyciła stół, który był w rozmownicy i cisnęła nim w sufit, jakby był nie z ciężkiego drzewa tylko z papieru, wśród ogromnego krzyku, jaki wydobywał się z jej ust, padła zemdlona na podłogę i jej ciało ciężko oddychało, jakby potrącone niewidzialną siłą. Skończyłem modlitwę i wtedy sam zobaczyłem, że jej życie zostało zagrożone przez demona. Okazało się, że w przeszłości ukryła przy spowiedzi pewien grzech. Celowe niewyznawanie grzechów jest świętokradztwem i naraża człowieka na wielkie niebezpieczeństwa duchowe. Za każdym razem, kiedy ta osoba przychodziła do spowiedzi, mogła wyznać wszystkie grzechy, tylko nie ten, który zataiła. Gdy już dochodziła do wyznawania przez wiele lat wcześniej ukrywanego grzechu, wydobywał się z niej przeraźliwy krzyk, a ciało było wstrząsane konwulsjami. Ten rodzaj złego ducha był dla niej ogromna pokutą, gdyż bardzo pragnęła się wyspowiadać z tego grzechu i nie mogła. Sytuacja się odwróciła, gdyż wcześniej, mogła się wyspowiadać, ale ukrywała grzech. Świętokradztwo, ukryte cudzołóstwo, magia, wizyty u bioenergoterapeuty, wróżenie, wywoływanie duchów, aborcja, pornografia i jeszcze wiele innych rzeczywistości może człowieka otworzyć na działanie złych mocy w bardzo niebezpieczny sposób. Zło atakuje nie tylko przez nasz osobisty grzech, ale również przez grzech innych osób. Jest więc i taka możliwość, że ktoś bez własnej winy, np. w dzieciństwie albo w młodości został zaatakowany przez zło, przez grzech innej osoby i siły ciemności to wykorzystały aby zamknąć go w sobie, związać, pochylić życiowo. Taki atak złych mocy doprowadza do negatywnego, nieprawidłowego myślenia, nieprawidłowej oceny sytuacji lub do przekonania, że już nic dobrego człowieka w życiu nie może spotkać. Wreszcie – co może najważniejsze – nasza urażona duma nie może się zgodzić i przebaczyć tego, co się wydarzyło. Na skutek przeżytych przykrości, zranień, człowiek zamyka się w sobie. Może dojść do takich zniewoleń i do osaczenia, bo mamy również świat duchów. Oczywiście te objawy nie muszą być od razu dowodami na atak złych duchów, nie jest im tak łatwo dotrzeć do człowieka.
 
Człowiek może być atakowany nie tylko przez pokusy, którymi dochodzi do grzechu i w konsekwencji do więzów nałogu, ale także przez zranienie, przez czyjś grzech i to też wiąże człowieka podobnymi pętami ciemności. Taka ofensywa mrocznych potęg może narzucić człowiekowi pochylenie, zniewolenie czy związanie. Czyjś grzech może tak silnie oddziaływać na człowieka, że pewne sfery życia: uczucia, pamięć, wyobraźnię, nasze władze psychiczne lub duchowe może zupełnie osaczyć, zniewolić, pochylić, skrzywić, sparaliżować..., tak jak we fragmencie o tej kobiecie. Człowiek w odruchu obronnym po kilku takich samych raniących atakach może dać się związać więzami lękowymi, boi się takich tematów, unika wszystkiego, co kojarzy się z tym, co go boleśnie skrzywiło. Kiedy zranienie nie uległo zabliźnieniu, uzdrowieniu czy przebaczeniu, jego skutki mogą powodować, że w uczucia lęku może przedostać się zły duch i jeszcze bardziej człowieka szantażuje, dręczy, nastraja do złości i żeruje na jego uczuciach jak pasożyt. Tratuje osobowość człowieka, wgniatając w przygnębienie, zniewala ją i może doprowadzić do daleko posuniętego zamknięcia się w sobie.
 
Nie zawsze jest tak, że bolesne skaleczenia losu otwierają przystęp złym duchom, ale na pewno potrzebna jest w tym wypadku modlitwa o uzdrowienie. Ale bywa tak, że przez szczelinę zranienia przedostają się złe moce, tak jak te hieny, które idą za zranionym dzikim osłem pustynnym, by go wreszcie dopaść i pożreć. I taki “osiołek” zraniony może się konwulsyjnie i panicznie zachowywać. Wyraźnie odstaje od środowiska, bo się broni. Takie osoby mogą mieć niekontrolowane napady agresji, konwulsyjne gesty, narzucające się obsesyjne wyobrażenia nawet bluźniercze. Kto wtedy może pomóc? Wtedy mamy Jezusa... Wtedy jest łaska, jest dar rozeznania, jest modlitwa o przebaczenie albo o uzdrowienie, nawet o uwolnienie i przede wszystkim powrót do rąk Jezusa i do wspólnoty.

Zobacz także
ks. Krzysztof Mierzejewski
Jakie warunki musi spełnić wspólna wyprawa, aby mogła zyskać rangę pielgrzymki? Pielgrzymka... Moc skojarzeń. Dla wielu z nas pielgrzymka to przede wszystkim trud, droga, modlitwa, walka z prażącym słońcem lub uciążliwymi opadami. A wszystko to po to, aby... no właśnie.
 
ks. Maciej Krulak

Czynić uczniów, to nie tyle powiedzieć komuś jak powinien żyć, ile pójść razem z nim ku Jezusowi. "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mt 28, 19-20). Nauczajcie - to słowo kojarzy nam się z edukujcie, czy wręcz przekazujcie wiedzę.

 
ks. Stanisław Groń SJ
Stwórca wszystko przeznaczył do życia, a nie do śmierci, dlatego Jego łaska jest zawsze w zasięgu grzesznika, ale ten musi chcieć się nawrócić i porzucić grzech. Jako chrześcijanie nie możemy przyzwyczajać się do zła, mamy obowiązek czynić dobrze i opowiadać się po stronie Boga. A to oznacza brać codzienny krzyż, starać się o pokój serca i wobec agresji Złego zachowywać w sercu miłość i wolność. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS