logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
bp Sandro Maggiolini
Wprowadzenie do modlitwy. Ty
Wydawnictwo Bratni Zew
 


Wydawca: Bratni Zew
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-7485-150-3
Format: 130x210
Stron: 192
Rodzaj okładki: Miękka
 
Kup tą książkę
 

 

WSTĘP


Pomiędzy różnymi tytułami dla tego Wprowadzenia do modlitwy, jakie przychodziły mi do głowy, wybrałem może ten najbardziej wyraźny i rozbrajający: „Ty”.

Może to wydawać się niejasne.

Kim jest ten „Ty”?

Oznacza to, że zwracamy się do kogoś. Więc nie jesteśmy sami.

Ale do kogo się zwracamy?

Używa się słowa „ty” w stosunku do kolegów z pracy, z klubu, z towarzystwa, z branży… Używa się go również, i przede wszystkim, w stosunku do rodziny: do żony, do męża, do dzieci, do matek, do ojców itd. Gdyż, gdyby się uważniej przyjrzeć, każdy człowiek byłby sam na łonie ziemi, przebity promieniem słońca (albo pogrążony w mroku), i zapadłby zaraz wieczór (głęboka noc), gdyby nie było tego najwyższego „Ty”, które przerywa krąg naszego odosobnienia. Po pierwsze dlatego, że On przerwał swoje odosobnienie i dołączył do nas: „Wieczny”, „Nieskończony” w postaci Człowieka, który umarł i zmartwychwstał, i dalej jest obecny w Kościele.

Tajemnica Zbawienia w zasięgu ręki. Cud bytu pełnego i szczęśliwego, który przychodzi do nas w momencie cierpienia i który towarzyszy nam na każdym zakręcie naszego życia, by nad nami czuwać. Kocha nas.

Spotkanie z Nim nie jest przyjemną przygodą. Św. Paweł mówi o relacji z Bogiem jako o „walce”. Walka. Może wydawać się postawą niegodną, prawie bluźnierstwem. Byłoby może pięknie móc poddać się natychmiast niebiańskiej mistyce, opisywanej często, jako coś „zasłyszanego”. Niemniej jednak, przynajmniej na początku naszej drogi modlitewnej, Bóg ukazuje się, nawet jeśli niezupełnie jako przeciwnik, to jako bardzo trudny i wymagający przyjaciel. Gdyby dało się żyć bez Niego, chętnie pozbylibyśmy się Go.

Czy jednak da się bez Niego żyć?

Samotność byłaby rozpaczliwa. Nie mielibyśmy nawet możliwości, by ustawić się w opozycji do Kogoś, kto jest ostatecznie „odpowiedzialny” za nasze istnienie. Za moje. Za twoje. Także „inni” wydawaliby się fałszywymi absolutami. Krusi „bogowie” lub przeszkody. A „dobrobyt” tworzyłby iluzję wykorzeniania dramatu z ludzkiego serca.

Obawiam się, że jeśli, ktoś nie doświadczył stanu niedorzeczności, to jeszcze nie spotkał Boga. Niedorzeczność, jasna i zdecydowana, albo przynajmniej kontestacja, protest wobec Boga. Byłaby to przynajmniej religijność „wywrócona”. Obojętność jest nawet gorsza: to nicość, absurd, nonsens, któremu poddajemy się bez żadnego przebłysku godności.

Nie chcę bawić się paradoksami. Modlitwa może rozpocząć się od starcia z Bogiem. Może także rozprzestrzenić się, rozpłynąć, poczynając od cudownej pokory. Prowadzi jednak do zgięcia kolan i błagania o błogosławieństwo. Wtedy wchodzi się w tajemne pocieszenie Boskie. I wstaje się z kolan. Aby wziąć się do działania. Ale odmienionymi w środku. Radosnymi.

Oczywiste jest, że na tych stronach należy wyjaśnić pewne zasady katechizmowe i przedstawić pewne propozycje. Niebezpieczeństwo leży w rozwinięciu tych zasad, bez brania pod uwagę złożoności tematu. Innym niebezpieczeństwem jest konstruowanie nawet najbardziej fascynujących i natchnionych teorii, nie poświęcając uwagi praktycznym trudnościom, które można napotkać w działaniu, i kruchości, którą wciąż odkrywamy w sobie, niezależnie od pomocy jaką daje łaska uświęcająca. Ideał jest sam w sobie. Doskonałość człowieka nie pochodzi od skutków, ale od woli i wysiłku. Poza tym, człowiek nie jest jakimś ustandaryzowanym manekinem: każdy ma swoje różne talenty, zróżnicowane skłonności, odmienne poziomy wrażliwości. Równość zagmatwana i syntetyczna. Niepowtarzalna jednostka.

Nie jest moim zamiarem – byłoby to śmieszne – pretendować do bycia niepodważalnym autorytetem. Ze spokojem deklaruję się, jak dotychczas, tępym i nieudanym uczniem Chrystusa, Świętych, i wielu osób, które spotkałem i które mnie nauczyły dużo więcej, niż ja, próbując mamrotać do nich coś na kształt rad. Muszę przyznać – z żalem, ale też zgodnie z prawdą – że wszystkie prawdy i zalecenia, które będę przedstawiał czy sugerował, nie są owocem doświadczenia. Wiem doskonale, że ideałem byłoby wytłumaczenie innym tego, co – tylko co? – się samemu osiągnęło poprzez kontemplację i doświadczenie. Jestem nadal w drodze. Często czuję się osądzany, odkąd wypowiadam się i piszę. Niech Bóg mi przebaczy. Spróbuję jeszcze powrócić na właściwą drogę. Staram się pomagać pewnemu przyjacielowi, który mnie zrozumie, i który – z kolei – jeszcze lepiej może mi pomóc.
 

bp Sandro Maggiolini
Carpi, 25 marca 1986 r.
Uroczystość Zwiastowania Pańskiego


Zobacz także
Aleksandra Wojtyna
Cierp-liwość i cierp-ienie są w zaskakujący sposób do siebie podobne, choć semantycznie zasadniczo się od siebie różnią. W rdzeniu obu tych rzeczowników znajduje się słowo „cierp”, które chyba nikomu nie przywołuje na myśl pozytywnych skojarzeń.
 
ks. Johannes Gamperl

Przy poświęceniu ołtarza kapłan wypowiada następującą modlitwę: „Boże, niebieski Ojcze, Twój Syn, który zamieszkał pośród nas, wydał się za nas na ołtarzu krzyża”. We wprowadzeniu do Mszału znaczenie ołtarza jest przedstawione w następujący sposób: „Ołtarz, na którym pod sakramentalnymi znakami jest uobecniana ofiara krzyżowa, jest także stołem Pańskim, przy którym ma udział lud Boży uczestniczący wspólnie we mszy świętej. On jest zarazem centralnym miejscem dziękczynienia, które w sprawowaniu Eucharystii jest punktem kulminacyjnym”.

 
dk. Jacek Wolan
Różnorodność form życia w Kościele jest obecnie olbrzymia. A z jakimi formami życia zetknął się Jezus? Rzućmy okiem na panoramę propozycji, jakie funkcjonowały w I wieku w Izraelu. Zacznijmy od stwierdzenia banalnego, ale jednak ważnego: Jezus przyszedł na świat w rodzinie izraelskiej. Był także synem Maryi, żony Józefa...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS