Przypowieść o Synu Marnotrawnym (Łk 15,11-32) jest wszystkim bardzo dobrze znana. Ewangelista Łukasz przytacza trzy historie, które Jezus kieruje – w obecności celników i grzeszników – do niezadowolonych faryzeuszy i uczonych w Piśmie. Trzecia najdłuższa historia to ta o ojcu, który miał dwóch synów...
Ta ewangeliczna historia jest wyjątkowo plastyczna – łatwo ją sobie wyobrazić. Czujemy niezręczność sytuacji, gdy młodszy syn prosi ojca o część majątku, wyobrażamy sobie, jak szybko roztrwonił otrzymane pieniądze i jak stoczył się na samo dno – tak że nawet pożywienia dla zwierząt nikt mu nie chciał dać – w międzyczasie wiemy, że ojciec wyczekuje syna... Czytając lub słuchając tej przypowieści wręcz współodczuwamy radość, kiedy ojciec wybiega powracającemu synowi naprzeciw, później także rozumiemy gorycz starszego brata i zachwyca nas mądrość ojca, który łagodzi zazdrość i zaraża radością.
Interpretacji tej przypowieści jest bardzo wiele. W czasach kultu Miłosierdzia Bożego szczególnie porusza postać miłosiernego ojca, który przebacza obu synom ich słabości i kocha ich miłością mądrą i bezwarunkową.
Nic więc dziwnego, że z pełnej emocji i wielości znaczeń przypowieści biblijnej powstał równie ciekawy film pt. Dalekie Strony. Reżyser Michael Davis przenosi akcję do czasów współczesnych.
Wszyscy, których nie przekonuje biblijna przypowieść, bo wydaje się zbyt idealistyczną i nieprawdopodobną historią mogą zobaczyć, jak dzisiaj wyglądałaby ta sytuacja i jej uniwersalne przesłanie.
Jake, filmowy młodszy syn, nieustannie z głową w chmurach to zapewne typowy współczesny „wykształciuch”, który z trudem skończył studia, sfinansowane przez ojca. Zamiast zgłębiać wiedzę i zdobywać doświadczenie świetnie się w tym czasie bawił i po skończeniu studiów dalej mu było mało. Choć wraca do domu i pomaga w rodzinnej firmie to beztrosko spóźnia się do pracy i niechętnie wypełnia powierzane mu obowiązki. Ze wszystkich swoich zaniedbań zawsze jakoś wychodzi obronną ręką. Kiedyś jednak miarka się przebiera...
W Ewangelii nie wiadomo jak synowi udało się zdobyć od ojca połowę majątku – mówi się, że taka prośba kojarzy się z życzeniem ojcu śmierci, wszak spadek otrzymuje się po śmierci bliskich. W filmowej wersji Jake postanawia wyjechać do miasta choćby i bez grosza, ale proponuje ojcu, że pomnoży „swoją” połowę majątku. Ojciec, z troski, przeprowadza formalności i pozwala synowi odejść z czekiem na pokaźną kwotę. Nie zdradzając zbytnio fabuły łatwo się domyśleć nawet nie znając historii biblijnego odpowiednika Jake'a co mogło wyniknąć z takiej mieszkanki młodości i dużej ilości pieniędzy. Drogi zegarek, luksusowy apartament, samochód i całonocne zabawy szybko zmniejszają liczbę zer na koncie Jake'a.
Natomiast Seth, starszy brat, stąpa mocno po ziemi i ma głowę na karku. Młodszy brat ewidentnie działa mu na nerwy. Nawet jeśli nie ma między nimi rywalizacji o względy ojca, to jednak wyczuwa się złość starszego, który z poczucia obowiązku nigdy nie opuścił ojca, nie wybrał się na studia, i od lat pomaga w kierowaniu wielkim gospodarstwem. Nigdy nie zażądałby od ojca pieniędzy, a wręcz przeciwnie – w chwili największego kryzysu proponuje wsparcie finansowe.
Ojciec jest spokojny, trochę zdystansowany. Nie wiemy czy, i od jak dawna, jest wdowcem. Ma dwóch dorosłych synów i świetnie prosperujące gospodarstwo rolne. Kocha to, co robi i chciałby, by i synowie pracowali z oddaniem. Starszy jest wielkim wsparciem. A młodszy nie chce.
Widz przenosi się wraz z Jake’iem do wielkiego miasta, i tylko czasem może zajrzeć, co się dzieje w gospodarstwie. W obu miejscach początkowo jest dobrze, ale z upływem czasu dzieje się coraz gorzej.
We współczesnej wersji syn marnotrawny spotyka nie tylko wiele możliwości do roztrwonienia majątku, ale także i złych ludzi, dla których będzie okazją do szybkiego wzbogacenia się. Pieniądze Jake przyciągają wielu fałszywych przyjaciół i udawaną miłość. Na szczęście spotka też i dobrych ludzi na swojej drodze, takich jak Summer czy Al, którym leży na sercu prawdziwe szczęście drugiej osoby. Czy Jake zorientuje się na czas, kto jest kim? Czy będzie potrafił odróżnić prawdziwe szczęście i przyjaźń od iluzji?
Współczesnym światem dalej rządzi pieniądz, ale rodzina, przyjaźń i wiara tak samo jak kiedyś, tak i dziś pozostają bezcenne – nie można ich kupić za żadne fortuny.
Film Dalekie Strony proponowany przez Studio Katolik jest obrazem, który przemawia do nas być może nawet mocniej niż ewangeliczna historia sprzed dwóch tysięcy lat. Nie sposób bowiem przejść obojętnie wobec postaci w nim występujących. Każdy może odnaleźć się w którejś z postaci i dokonać ponownej refleksji nad swoim życiem.
I chociaż znając historię biblijnego syna marnotrawnego, nie ma pewności, czy jego współczesny odpowiednik będzie miał odwagę wrócić? A może starszy brat pójdzie w jego ślady? Czy współczesny miłosierny ojciec przyjąłby syna z radością, jeśli wróciłby z dalekich stron?
Historia filmowa, oparta na biblijnej, odsłania wiele ludzkich emocji i pragnień oraz niesie wciąż tak wspaniałe i aktualne przesłanie o miłosierdziu i przebaczeniu.
Rok produkcji: 2014 | Czas: 95 min. | Język: angielski polski (lektor) | Napisy: polskie | Format: pal 16:9 | Wersja polska: Studio Katolik – www.katolik.tv
Sakrament – słowo, z którym spotykamy się tak często, że może przestaliśmy już zastanawiać się nad rzeczywistością, która się za nim kryje. Znamy katechizmową definicję, mówiącą, że jest to „widzialny znak niewidzialnej łaski”, ale może nie potrafimy powiązać jej z doświadczeniem. Korzystamy z sakramentów, ale być może nie zastanawiamy się nad ich istotą i znaczeniem dla naszego życia.
Większość ludzi przegapi w tym roku zbliżające się Święta Bożego Narodzenia. Tak jak przegapili je młodzi i starzy, pobożni i mniej pobożni przed dwoma tysiącami lat. Może ktoś spytać, jak to możliwe, by dzisiaj, wśród tylu reklam, udekorowanych witryn sklepowych i świątecznych zakupów, przegapić Boże Narodzenie? To jest możliwe. Powiem więcej – bardzo powszechne...
Człowiek wierzący, który stawia sobie życiowe pytania powinien szukać odpowiedzi u Boga, słuchając Jego Słowa. Żywe bowiem jest Słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca (Hbr 4,12). Bywa jednak, że gdy nurtują nas życiowe sprawy lub decyzje, bardziej szukamy rozmów niż wyciszenia, dyskusji zamiast modlitwy.