logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Raniero Cantalamessa OFMCap
Wspominając błogosławioną Mękę
Wydawnictwo Serafin
 


Męka Jezusa stanowi centralne wydarzenie historii zbawienia, jednak jej opis czytany jest w liturgii tylko raz w roku i to w sytuacji, gdy nie ma czasu na jej gruntowne skomentowanie.

Właśnie dlatego ojciec Raniero Cantalamessa uczynił z niej główny temat rekolekcji wielkopostnych dla Domu Papieskiego. 
 
 
 
wydawnictwo: Serafin
rok wydania: 2015
ISBN: 978-83-60512-19-7 
format: 130 x 200 
liczba stron: 96
oprawa: miękka
  

  


 
Wielka Sobota: 
Bóg okazuje nam swoją miłość
 
 
Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom (2Tm 4, 3-4). 
 
Te słowa Pisma - zwłaszcza podkreślenie nieodpartej woli poszukiwania nowinek - spełniają się na sposób nowy i zadziwiający w naszych czasach. Podczas gdy obchodzimy tu wspomnienie Męki i śmierci Zbawiciela, miliony ludzi jest nakłanianych przez sprytnych odnowicieli starożytnych legend do wierzenia, że Jezus z Nazaretu w rzeczywistości nigdy nie był ukrzyżowany. W Stanach Zjednoczonych bestsellerem stało się wydanie Ewangelii Tomasza, która jest przedstawiana jako ewangelia "oszczędzająca nam ukrzyżowania". Nie widzi ona konieczności zmartwychwstania i nie nakazuje wiary w Boga zwanego Chrystusem. 
 
"Jest to stwierdzenie mało pochlebiające naturze ludzkiej - pisał przed laty największy biblista studiujący historię Męki, Raymond Brown - im bardziej fantastyczny jest scenariusz, który został stworzony, tym bardziej sensacyjny jest rozgłos, który mu towarzyszy i tym silniejsze zainteresowanie, które wzbudza. Ludzie, którzy nigdy nie zadaliby sobie trudu przeczytania poważnej analizy historycznych tradycji na temat Męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa, są zafascynowani każdą nową teorią głoszącą, że On nie był ukrzyżowany, nie umarł, zwłaszcza jeśli ciąg dalszy historii zawiera opis jego ucieczki z Marią Magdaleną do Indii (czy do Francji, jak głosi uaktualniona wersja)… Teorie te pokazują, że jeśli chodzi o Mękę Jezusa, na przekór ludowemu powiedzeniu, fantazja przewyższa rzeczywistość i jest, niestety, także bardziej dochodowa". 
 
Wiele mówi się o zdradzie Judasza, nie zdając sobie sprawy, że się ją ponawia. Chrystus ponownie jest sprzedawany, ale już nie zwierzchnikom Sanhedrynu za 30 srebrników, lecz wydawcom i księgarzom za miliardy srebrników… Nikt nie zdoła zatrzymać tej fali spekulacji, co więcej, ona jeszcze wzrośnie wraz z pewnym filmem, który wchodzi na ekrany. Ponieważ przez lata zajmowałem się historią początków chrześcijaństwa, czuję się zobowiązany do zwrócenia uwagi na potworną pomyłkę, która leży u podstaw całej tej pseudohistorycznej literatury. 
 
Ewangelie apokryficzne Tomasza, Filipa, Judasza, na których się bazuje i przedstawia jako sensacyjne odkrycia naszych dni, są tekstami od zawsze znanymi, w całości albo częściowo. To pisma pochodzące z II-III wieku, w oparciu o które nawet najbardziej krytyczni i wrodzy chrześcijaństwu historycy nigdy nie pomyśleli - tak jak się to stało dzisiaj - o tworzeniu historii. Wyglądałoby to bowiem tak, jakby za kilka wieków ktoś chciał zrekonstruować aktualną historię, opierając się na powieściach napisanych w naszej epoce. 
 
Ogromne nieporozumienie polega na tym, że wykorzystuje się pisma apokryficzne w celu udowodnienia czegoś zupełne innego od tego, co one mówią. Stanowią one część literatury gnostyckiej. Heretycka gnoza - będąca mieszanką dualizmu platońskiego z naukami Wschodu, ubranymi w pojęcia biblijne - utrzymuje, że świat materialny jest złudzeniem, dziełem Boga Starego Testamentu, który jest Bogiem złym, a przynajmniej gorszym; Chrystus nie umarł na krzyżu z tego prostego powodu, że nigdy nie przyjął ciała ludzkiego inaczej niż pozornie, gdyż ono było niegodne Boga (doketyzm). 
 
Jeśli Jezus w Ewangelii Judasza, o której wiele się ostatnio mówiło, sam poleca Judaszowi, aby Go zdradził, to - zgodnie z charakterystycznym ujęciem gnostyckim - czyni tak, dlatego że poprzez śmierć boski duch, który jest w Nim, będzie mógł w końcu wyzwolić się z powłoki ciała i wstąpić do nieba. Należy unikać małżeństwa, które prowadzi do zrodzenia potomstwa (enkratyzm). Kobieta będzie mogła się zbawić jedynie wtedy, gdy "zasada kobieca" (thelus) uosabiana przez nią, przekształci się w zasadę męską, to znaczy, o ile przestanie być kobietą. 
 
To wręcz komiczne, że również dziś są ludzie, którzy dopatrują się w tych pismach pochwały kobiecości, seksualności, pełnego i bez zahamowań używania materialnego świata polemizując z nauczaniem Kościoła, który jakoby wszystko to od zawsze ciemiężył! Takie samo nieporozumienie dotyczy doktryny reinkarnacji. Obecna w religiach wschodnich jako kara za uprzednie winy, której ze wszystkich sił pragnie się położyć kres, na Zachodzie przyjmowana jest za wspaniałą możliwość powrotu do życia i nieskończonego używania tego świata. 
 
Kwestie te nie zasługiwałyby na uwagę w tym miejscu i w tym dniu, jednak nie możemy pozwolić, aby milczenie było pojmowane jako zakłopotanie, i aby media w perfidny sposób manipulowały dobrą wiarą (czy łatwowiernością?) milionów ludzi, podczas gdy my nie podniesiemy głosu w proteście nie tylko w imieniu wiary, lecz także rozsądku i zdrowego rozumu. Myślę, że nadszedł czas, aby przypomnieć sobie napomnienie Dantego: 
 
"Wam, chrześcijanie, niech się nie przygodzi takowa lekkość: nie bądźcie jak pierze, co za podmuchem każdym wiatru chodzi. Wszak macie Stare i Nowe Przymierze, Macie pasterza, który was prowadzi Drogą zbawienia, w słusznej krzepiąc wierze. Jeśli zła chciwość inaczej wam radzi, Wszakżeście ludzie, nie kóz trzoda dzika...". 

Zobacz także
Łukasz Łukasiewicz

Często z tradycją oswoiliśmy się tak mocno, że nie potrafimy spojrzeć na pewne sprawy w szerszej perspektywie – że może być inaczej, a kiedyś, w poprzednich stuleciach, po prostu było inaczej. Tak jest np. z uroczystością Objawienia Pańskiego, popularnie zwaną Trzech Króli. A wątpliwości jest wiele. Po pierwsze: nie królowie tylko magowie. Po drugie: niekoniecznie trzej. I nie dla wszystkich są to: Kacper, Melchior i Baltazar. Więc co o nich na pewno wiemy?

 
Jacek Salij OP
Pan Jezus jest prawdziwym człowiekiem. Skoro jednak jest On zarazem Synem Bożym, pojawia się pytanie, czy nie wynikają z tego jakieś realne konsekwencje dla Jego człowieczeństwa. Innymi słowy, czy we wszystkim jest On takim samym człowiekiem, jak my. Zauważmy najpierw, że Jezus był człowiekiem niewyobrażalnie piękniej niż my. Jego człowieczeństwo nie było bowiem w żaden sposób zdeformowane grzechem.
 
Anna Dąbrowska i Marta Wielek
Obowiązkiem chrześcijanina jest ewangelizacja, ale w formie propozycji. Jeśli coś ma dla mnie wartość, to jest zupełnie logiczne, że chcę się tym dzielić z innymi, zaproponować im to. Ale nie mogę ich do tego przymuszać. Nie można mylić ewangelizacji z agitacją, z indoktrynacją. 

Z ks. prof. Tomášem Halíkiem, filozofem, teologiem i psychologiem, rozmawiają Anna Dąbrowska i Marta Wielek
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS