Drzewko Chrystusa
Początkowo w Europie dom przystrajano "podłaźnikiem": wierzchołkiem jodły lub świerka, wieszanym u stropu czubkiem w dół, przybranym jabłkami i orzechami. Choinka pojawiła się po raz pierwszy w Alzacji w XV wieku. Nazywano ją "drzewem bożonarodzeniowym" albo "drzewem Chrystusa". Zielone drzewko przystrajano świeczkami na pamiątkę światła, które rozbłysło nad grotą betlejemską, gdy na świat przyszedł Chrystus - Światłość prawdziwa. Co interesujące, do Polski choinka dotarła dopiero w XIX stuleciu wraz z… pruskimi zaborcami. Początkowo przyjęła się w środowiskach dworskim i mieszczańskim, a potem wyparła "podłaźnik" ze wsi.
Choinki z pewnością nie zabraknie w żadnym polskim domu. Ubieramy ją w dniu wspomnienia Adama i Ewy, naszych pierwszych rodziców. Świąteczne drzewko nawiązuje do rajskiego ogrodu i przypomina nam naukę o upadku i Odkupieniu rodzaju ludzkiego.
Światło w mroku
Najprawdopodobniej z Holandii wywodzi się zwyczaj ustawiania w wigilijny wieczór przed drzwiami domu zapalonego lampionu lub świecy. Jest on znakiem tego, że drzwi i serca są otwarte przed Maryją i św. Józefem, aby Chrystus narodził się właśnie w tej rodzinie, w tym domu.
Jan Paweł II nawiązywał do tego zwyczaju i w wigilijny wieczór ustawiał dużą świecę w oknie prywatnej biblioteki. W ten symboliczny sposób otwierał drzwi dla całego świata i dla każdego człowieka, dla którego zbawienia Chrystus przyszedł na ziemię w betlejemską noc.
Ten piękny papieski zwyczaj przejęło wiele polskich rodzin. Po odczytaniu Ewangelii, modlitwie, podzieleniu się opłatkiem i życzeniach, świeca, wcześniej zapalona i ustawiona na stole, zostaje przeniesiona do okna, które wychodzi na ulicę. To światło rozpraszające mrok zaprasza wszystkich wędrowców i samotnych do wielkiej wspólnoty radujących z narodzenia Zbawiciela.
Prezenty to nie wszystko
Aby te zwyczaje przetrwały - bo przecież wielu z nas nie jest w stanie wyobrazić sobie bez nich czasu Bożego Narodzenia - trzeba włączyć w świąteczną krzątaninę dzieci. Jednymi z naszych najważniejszych wspomnień są przecież Wigilie z dzieciństwa. Wtedy też zrozumiałe stanie się dla dzieci, że prezenty leżące w błyszczących pudełkach i torbach pod choinką to tylko dodatek do świąt.
Dzieci razem z nami mogą upiec pierniki, które potem zawiesimy na choince, zrobić dokładne porządki w swoich pokojach, przygotować śpiewniki z kolędami i Pismo Święte z fragmentem do odczytania podczas wieczerzy, pomóc w nakryciu wigilijnego stołu i wyglądaniu pierwszej gwiazdki… Zapukajmy w ich towarzystwie do drzwi samotnego sąsiada, by złożyć mu życzenia, a może i zaprosić na świąteczną wieczerzę.
Być może za kilkanaście lat nasze wnuki usłyszą od swoich rodziców o tej szczególnej Wigilii w 2009 roku, kiedy to dziadek fałszował kolędy, babcia zrobiła najlepsze na świecie uszka do barszczu, a do tej pory mało przyjazna sąsiadka dała się zaprosić i wspominała swoje święta na Wileńszczyźnie. I tradycji stanie się zadość.
Izabela Bilińska-Socha