logo
Wtorek, 16 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bernadety, Julii, Benedykta, Biruty, Erwina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
dr hab. Bartłomiej Dobroczyński
Wszystkie nasze inicjacje
List
 


Podróbki
 
Ludzie odczuwają wielką tęsknotę za rytami inicjacyjnymi. Wynika to z potrzeby zachowania ciągłości kulturowej, stworzenia spójnego społeczeństwa i jednorodnej wizji rzeczywistości. Z drugiej strony kryje się za tym potrzeba zaspokojenia poczucia przynależności i bezpieczeństwa. Stąd bierze się popularność takich grup, jak gangi młodzieżowe, kibice, szalikowcy.
 
Współczesne wspólnoty i inicjacje w ramach tych wspólnot mają jednak charakter - jak mówią Anglicy - fake, czyli podróbek, czegoś nieautentycznego, udawanego. Turysta płynie wycieczkowym statkiem po Atlantyku i po przekroczeniu Zwrotnika Raka przechodzi inicjację, czyli wypija jakiś słony koktajl, który wywołuje silne torsje. Wymiotuje i to wszystko. Nie ma w tym rzeczywistej inicjacji, nie ma też wspólnoty.
 
Mówi się też, że rytuałem inicjacyjnym jest matura - egzamin dojrzałości. Maturzysta nie zostaje jednak przyjęty do żadnej wspólnoty, nikogo nie interesuje, co z nim będzie dalej, nikt się o niego nie zatroszczy, gdy coś mu się stanie. Podobnie jest w wielkich firmach; wraz z rozpoczęciem w nich pracy stajesz się częścią „wspólnoty", której zupełnie nie interesuje twój los. Jeśli nie będziesz spełniał oczekiwań, zostaniesz wyrzucony na bruk.
 
Dawne wspólnoty nie mogły sobie pozwolić na lekceważenie współplemieńców, nawet za zabójstwo nie orzekano kary śmierci. Nikomu nie było wolno podnieść ręki na drugiego. Indianie preriowi wykluczali zabójcę z plemienia. Musiał odejść, a to oznaczało z reguły śmierć. Wspólnota nikogo nie lekceważyła, ale i nikt nie mógł jej odrzucić. Człowiek w pojedynkę nie był w stanie przetrwać. Dzisiaj nie trzeba się z nikim wiązać. Można żyć samotnie i zarabiać na swoje utrzymanie. Większość ludzi nie czuje zobowiązań wobec kioskarki czy kasjerki w supermarkecie. Nie zauważają nawet, gdy na ich miejsce pojawi się ktoś inny. W dawnych plemionach, kiedy zmarł wielki myśliwy, wielki wojownik, jego stratę odczuwano fizycznie - nagle było mniej jedzenia. Pojawiał się rzeczywisty problem, myślano: „Bardzo go brakuje, nie potrafimy zrobić tego, co on. Jesteśmy skazani na czekanie, aż pojawi się ktoś, kto będzie miał podobne umiejętności". Tak było we wspólnotach tworzących jeden organizm. Dzisiaj świat przypomina bardziej mechanizm. Poszczególne elementy wspólnot można porównać do trybów w zegarku: zepsute części wymienia się na nowe. W organicznych strukturach jest to niemożliwe. Wprawdzie medycyna poczyniła postępy, można sobie przeszczepić skórę lub serce, ale kiedy zawiedzie mózg, kręgosłup i płuca, organizm ginie.
 
Nikt cię nie zrozumie
 
Ryty inicjacyjne straciły swoje wyjątkowe miejsce w życiu człowieka i swoją siłę oddziaływania z jeszcze jednego powodu. Obrazuje to następujący przykład. Największym rytuałem dla ornitologów jest zobaczenie jakiegoś wspaniałego ptaka. Wraz z moim synem, który miał wtedy 12 lat, przeżyłem taką ceremonię. Od wybitnego ornitologa otrzymaliśmy informację, gdzie można zobaczyć orlika grubodziobego. W Polsce jest bardzo niewiele egzemplarzy tego gatunku. Ptak ten charakterystycznie poluje, podlatuje na wysokość półtora metra i spada na ofiarę, znowu podlatuje i znowu spada... Jechaliśmy wiele kilometrów zgodnie ze wskazówkami ornitologa. Ptak miał gniazdować nad Biebrzą, za tamtejszym parkiem narodowym. Mieliśmy szczęście - był. Oszaleliśmy z radości, biegaliśmy i krzyczeliśmy. Potem jednak mój syn odzyskał zdrowy rozsądek i zapytał:
 
- Tato, widzieliśmy orlika grubodziobego?
- Uhm...
- To wspaniałe przeżycie tato, ale komu ja się tym pochwalę?
- Nikomu...
 
Żaden z jego kolegów nie zrozumie tego doświadczenia. Nie tylko nie odróżniają orlika grubodziobego od orlika krzykliwego czy orła od jastrzębia, ale potrafią pomylić ptactwo dzikie z udomowionym…
Mój syn trafił w sedno: choćbym przeszedł nie wiadomo jaką inicjację, w nie wiem jak wspaniałą wspólnotę, to i tak jest to jedna z setek wspólnot, jedna z setek możliwych inicjacji. Żadna z nich nie jest w stanie mnie przekonać, że jej rytuały są nieodwołalne jak śmierć, że muszę je przejść. Dawniej było to automatyczne - ludzie przechodzili przez kolejne ryty, bo nie wyobrażali sobie, że może być inaczej. Nie znaczy to, że nie mieli problemów i obaw, ale nie czuli się tak wyobcowani i zagubieni jak teraz.
 
Powrót do plemiennej kultury wydaje się niemożliwy. Mało kto dziś zdecydowałby się żyć w społeczności, w której inicjacja w dojrzałość polega na wyłupaniu górnej jedynki młotkiem, co ma miejsce u Aborygenów. Dla nas to niewyobrażalne. Nie zmienia to jednak faktu, że potrzebujemy wspólnoty, dlatego ogromną część naszego życia musimy przeznaczyć na jej budowanie. Alternatywą jest tylko pustka i bezsens, a to już znamy.
 

dr hab. Bartłomiej Dobroczyński
- psycholog, pracownik UJ i wykładowca WSB NLU w Nowym Sączu. Autor książek „Ciemna strona psychiki", „III Rzesza popkultury"
 
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
ks. Mariusz Berko
To była "ta" noc, cicha i święta. To był ten dzień, który zaczyna się pierwszą gwiazdką na niebie, kiedy każdy zasiada do stołu z Biblią w ręku. Gdziekolwiek byłeś w tamtą noc, samotny, czy z bliskimi, smutny czy radosny, młody czy już zmęczony; ja w tamtą noc chodziłem po brazylijskiej faveli - dzielnicy biedy i ciemności, za murami wielkiego miasta Salvador da Bahia...
 
ks. Mariusz Berko
Nie można żyć życiem godnym człowieka bez wytrwałej modlitwy. Przystępując do modlitwy „nie chowaj w sercu urazy, przebaczaj wszystko wszystkim”, wtedy będziesz mógł mówić ze Zbawicielem. Tylko w zjednoczeniu z Jezusem wszystkie twoje doświadczenia życiowe staną się drogą prowadzącą do wiecznego szczęścia...
 
Michał Wojciechowski
W obecnej kulturze różnica między prawdą a fałszem bywa zamazana. Albo kłamie się wprost, nazywając prawdę fałszem, a dobro złem, albo przedstawia się je z dystansem jako dwa równoległe poglądy. Skoro jednak prawdziwość to zgodność między stanem umysłu a rzeczywistością, prawdę można poznać, porównując opis z faktami. Wymaga to liczenia się z nimi – z faktami przyrodniczymi, biologicznymi, społecznymi, historycznymi itd., jak też z naturą ludzką i z wymogami logiki. Niby to oczywiste. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS