logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Tomasz Wiścicki
Wszystkie nasze zdrady
Więź
 


A czy odejście z kapłaństwa traktowałby Ojciec w kategoriach zdrady?
 
To jest dla mnie problematyczne. Nie wiem, czy można zdradzić kapłaństwo. Nie ono jest zresztą najważniejsze. Księża odchodzą z kapłaństwa najczęściej dlatego, że – jak uważają – w kapłaństwie już nie mogą żyć tak, jak się do tego zobowiązali. Albo gdzieś na początku błędnie rozpoznali powołanie, albo dorośli do zrozumienia, że nie potrafią dalej żyć jako księża, ponieważ z tego wynika mniej dobra, a więcej cierpienia, które prowadzi do zła. Samotność staje się dla nich negatywnym doświadczeniem i brzemieniem nie do udźwignięcia. Uważam, że człowiek jest powołany do miłości. Jeśli jej nie doświadczy w życiu, nie zrozumie podstawowego przesłania chrześcijaństwa. Jeśli na pewnym etapie życia stwierdza, że zdradza miłość, której nigdy w życiu nie doświadczył, nie odkrył, a kapłaństwo wybrał jako jej substytut – to nie wiem, czy on zdradza. Może dopiero wybiera? Ja tę ocenę zostawiam Bogu.
 
Owszem, być może zdradza instytucję, tych, którzy w nim pokładali wiele nadziei, parafian, którzy go kochają, ale nie rozumieją, co on przeżywa. Oni się z nim dobrze czują, ale nie wiedzą, jakim kosztem on to przeżywa i że nie jest w stanie tego udźwignąć. Czy on zdradza?
 
Myślę, że niewątpliwie zdradza, gdy podejmuje decyzje pochopnie, bez wzięcia na siebie ciężaru odkrycia konsekwencji tej decyzji. Zmienia jedną nieświadomość na drugą. Zdradza też, gdy nie potrafi wybrać jednego albo drugiego. Wtedy zdradza i tę osobę, z którą jest, i Kościół, w którym dalej funkcjonuje jako ksiądz. Zdradza swoje sumienie, bo nie potrafi dokonać wyboru, który racjonalizuje dla ochrony samego siebie. To jest dla mnie jest sytuacja życia w zdradzie.
 
Ale czym to się różni od zdrady małżeńskiej? I tu, i tu mamy do czynienia z sakramentem, który w jakimś wymiarze zakłada wyłączność – dla Pana Boga lub drugiej osoby. Zakłada wybór dożywotni, i to w dodatku podjęty w ciemno, bez świadomości konsekwencji w przyszłości. I tu, i tu ludzkimi siłami nic się nie da zdziałać. I tu, i tu Pan Bóg zwykle doświadcza bardzo mocno. Dlaczego ksiądz nie zdradza, tylko odkrywa? Małżonek też może powiedzieć: “Odkryłem, że moje <tak> przed ołtarzem to był błąd”...
 
Ksiądz w pewnym sensie poślubia Kościół, ale Kościół to nie jest drugi współmałżonek. To musi być miłość konkretnych ludzi przeżywana jednak w samotności przed Bogiem.
 
Ale Pan Bóg tam jest...
 
Dla wielu księży, którzy taką decyzję podejmują, to nie jest zdrada Boga – to jest dopiero wybór Boga. Oni nie potrafią Go kochać będąc tylko księżmi, poprzez realizowanie swojej misji dla innych. Jest to dla nich zbyt trudne, zbyt ciężkie. Czy zdradzili Boga? Oczywiście, że tak może być. Bo mogli mieć autentyczne powołanie, tylko nie chcą przejść przez próbę?
 
Wiem, że odejście odejściu nie równe. Czym innym jest stwierdzenie, nawet po czasie, że ktoś nie miał powołania, a czym innym uznanie, że się nie umie sprostać próbie.
 
Tutaj decydujące jest odróżnienie i ocena, czy pozostawienie kapłaństwa było związane z kryzysem przyjaźni, czy powołania. Ksiądz może się zaangażować uczuciowo i zakochanie uznać za argument na to, że nie ma powołania. Jeśli wtedy porzuci sutannę, to zdradził Boga w momencie w którym został wezwany do uczenia się przeżywania bliskości na sposób księdza.
 
Kończąc przegląd różnych zdrad, zajmijmy się tajnymi współpracownikami.
 
Księża, którzy podjęli współpracę z SB, dopuścili się zdrady Ewangelii. Najczęściej zostali przyłapani na jakiejś słabości i do uwikłania prowadziło to, żeby ujawnienie tych słabości nie wpłynęło na ich karierę.
 
Niestety, dramatycznie często, szczególnie w późniejszym okresie istnienia PRL, werbunku dokonywano – by użyć żargonu esbeckiego – na tak zwanych pobudkach patriotycznych.
 
Tylko na czym miał polegać ten patriotyzm, kiedy ksiądz stawia państwo ponad Kościół? Ksiądz nie jest powołany do tego, żeby być rzecznikiem państwa. Ma być rzecznikiem Kościoła, który jest strukturą uniwersalną, a nie partykularną. Jeśli ktoś działał na szkodę Kościoła, żeby realizować lepszą wizję państwa polskiego, i przez to rozumie patriotyzm, to niech pozostanie patriotą w SB. Oni też mieli taką motywację. Uważali, że pracują dla dobra państwa, a wszyscy inni są jego wrogami.
 
Niektórzy nawet w to wierzyli.
 
Ale jeśli ksiądz w to uwierzył, to jest dla mnie o wiele bardziej problematyczne, ponieważ on wierzył partii, nie Bogu.
 
To się często odbywało na zasadzie: “Wie ksiądz, my rozsądni ludzie po obu stronach się dogadamy”...
 
Tylko że to jest właśnie zdrada Ewangelii w imię obrony jakiegoś systemu. Czym innym jest sytuacja lęku, gdy człowiek czuje się zagrożony ujawnieniem jakiejś jego słabości, a czym innym wybór konstytucji ponad Ewangelię. Nie takie mają być priorytety duchownych.
 
Zobacz także
Krzysztof Głowacki
Jesteśmy ludźmi i wciąż jesteśmy podatni na te same zmagania w związkach, które dotyczą niechrześcijan. Mimo to oddanie Bogu i wierność zasadom biblijnym mogą i powinny nam pomóc jako chrześcijanom. Mam nadzieję, że jako wierzący widzimy piękno i wartość w Bożym planie dla małżeństwa i podążamy za nim, by zwiększyć swoje szanse na przezwyciężenie tych wyzwań, które w miarę upływu czasu spotykają większość małżeństw. 

O dobrej komunikacji, sposobach rozwiązywania konfliktów i przebaczeniu z dr. Garym Chapmanem, psychologiem i terapeutą małżeństw, rozmawia Krzysztof Głowacki
 
ks. Edward Staniek
Jedną z niezwykle ważnych umiejętności, wysoko cenionych wśród pierwszych chrześcijan, była umiejętność rozpoznawania duchów; innymi słowy - krytyczne i mądre spojrzenie na człowieka. Chodziło o to, aby w stosunkowo krótkim czasie możliwie precyzyjnie ustalić, z kim chrześcijanin ma do czynienia. Wybranie bowiem za towarzysza złego człowieka, wcześniej czy później kończyło się klęską dla wierzącego.
 
 
o. Jacek Krzysztofowicz OP
W starożytności, na pustyni egipskiej żyło wielu mnichów. Przez cały rok modlili się i pracowali - wyplatali maty, liny, kosze... Pewnego dnia dwóch z nich wybrało się do Aleksandrii, by sprzedać to, co wyprodukowali, i zakupić żywność. Zdarzyło się jednak w mieście, że skusił ich diabeł - nie wrócili od razu na pustynię, lecz trzy dni i trzy noce nurzali się w rozpuście. Gdy roztrwonili już wszystkie pieniądze, wyruszyli z powrotem. W pewnej chwili jeden z nich rzekł do drugiego: "Bracie, po co właściwie wracamy? Przecież jesteśmy potępieni?...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS