logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Tomasz Wiścicki
Wszystkie nasze zdrady
Więź
 


A w przypadku innych osób, nie księży?
 
To jest też zdrada, dlatego że realizowało się jakieś dobro rzekomo wyższej rangi, sprawiając komuś innemu cierpienie. Donosząc na kogoś konkretnej osobie utrudniało się życie, czasem w bardzo radykalny sposób. To jest moralnie niedopuszczalne. To była zdrada sumienia, bo w sumieniu każdy ma obowiązek oceniania, co jest dobre, a co złe. Na ile to sumienie było już zdeformowane przez system, to inna sprawa.
 
Po zdradzie
 
A jak wychodzić z sytuacji wywołanej zdradą? Zdrada – i co dalej?
 
Zastanówmy się, jakie przesłanie płynie z historii zdrady Judasza. Jezus wiedział, że Judasz go zdradzi, a przynajmniej dopuszczał taką możliwość. To się musiało dokonać – czy ten człowiek by się nazywał Judasz Iskariota, czy inaczej. Piotr też zdradził. Różnica była taka, że nie wymierzył sobie kary. Ktoś, kto uświadomił sobie własną zdradę, powinien wziąć za nią odpowiedzialność i raczej budować na skrusze niż na poczuciu winy. Nie należy podejmować pochopnych kroków tylko w oparciu o poczucie winy, żeby się pozbyć wyrzutów sumienia.

Na przykład odejść od żony, którą się zdradziło?
 
Na przykład. Częstym dylematem w konfesjonale czy podczas terapii jest to, czy o swej zdradzie powiedzieć, czy nie. Istotne pytanie brzmi, czy z takiego wyznania wyniknie większe dobro. Musi być czas na refleksję, w jakiej formie szkoda ma być naprawiona i w jakiej postaci ma dojść do zmiany. Ale to nie oznacza jeszcze automatycznie, że trzeba się przyznać.
 
Problem polega na tym, że często niezmiernie trudno jest ocenić własne pobudki. Dobre i złe okazują się beznadziejnie wymieszane.
 
Dlatego spowiedź jest miejscem, w którym po gruntownym rachunku sumienia tajemnica może być wyznana, a potem należy zabrać się za skutki.
 
Jeśli ten ktoś trafi na mądrego spowiednika. W praktyce chyba nie tak często się zdarza, żeby ksiądz podczas spowiedzi odwoływał się do naprawienia skutków grzechu.
 
Praktyka powinna być taka, że gdy ksiądz słyszy w konfesjonale słowo “zdradziłem” czy “zdradziłam” – nie powinna za tym iść tyrada pełna oskarżeń, ale pytanie o to, jak do tego doszło, co można jeszcze uratować i naprawić. Wyznanie przed Bogiem swego grzechu oznacza próbę “uregulowania” stosunku do Niego. Ale zostaje tamta konkretna osoba. I ksiądz zawsze powinien, moim zdaniem, umieć o to zapytać, żeby penitent sobie uświadomił, że chodzi także o pojednanie, naprawienie czegoś, co zostało zerwane czy nadwyrężone, a nie o zatuszowanie. Nie chodzi o wzmocnienie poczucia winy, tylko o pomoc w zrozumieniu, że to co się stało jest ważne i naznaczone pewnymi konsekwencjami.
 
Paradoksalnie, w sytuacji wyznania winy łatwiejsza jest rola tego, który zdradził: on wyznaje i czeka, co będzie dalej. Osoba zdradzona stoi natomiast przed prawdziwym wyborem – a często właściwie stoi pod ścianą, słysząc: “Ja ci wyznaję moją winę, już więcej nie będę, zrozumiałem swój grzech. A ty co teraz zrobisz? Wybaczysz? A może nie chcesz mi wybaczyć?!”
 
Dlatego kwestia wyznania jest bardzo delikatna, bo reakcja na zdradę może być różna. Może kończyć się odejściem osoby zdradzonej, może wiązać się z pozostaniem w małżeństwie ze względu na dzieci, ale przy totalnym ochłodzeniu relacji między małżonkami, może również wiązać się z pozostaniem w związku i podjęciem bezwzględnej walki, w której nie obowiązują żadne reguły. Jeżeli ktoś mnie pyta, czy sie przyznać do zdrady, nikomu nie mówię, co ma zrobić. Mogę zadać pytanie, jak wyobraża sobie konsekwencje. Ale jeżeli ktoś się bardzo upiera, że chce się przyznać, to wtedy uważam, że lepiej przygotować to z udziałem drugiej strony. To jest trudne doświadczenie. Niektóre pary sobie z tym nie poradzą, inne tak. Trzeba mieć rozeznanie. Oczywiście, jeśli ktoś chce to zrobić sam, ma taką możliwość.
 
Ale czy można w ogóle poradzić sobie z taka sytuacją samemu, bez fachowej pomocy?
 
To zależy od motywacji osoby i jej uwikłania w zdradę. Im bardziej ma ona charakter „incydentalny”, była jednorazowa, a osoba jest świadoma, że nie tędy droga, tym łatwiej można sobie z nią poradzić. Ale nie poradzi sobie sam ktoś, kto to zrobił i poczuł się „wyzwolony”, a wraca tylko z poczucia obowiązku. Dalej go będzie ciągnęło. Osoba taka często deklaruje żal z powodu tego, co zrobiła, ale nie żałuje tego, co przeżyła. Istnieje zjawisko „nienasycenia się romansem”, w którym realne rozstanie, pomimo tego, że zdrada wyszła na jaw, jest odraczane w czasie. Pozorne szukanie samotności, aby sobie teraz samemu wszystko jeszcze raz przemyśleć, też może być zwodnicze.
 
Przyznam, że mam pesymistyczne wrażenie, że w przypadku zdrady małżeńskiej coś jednak pęka bezpowrotnie – mianowicie elementarne zaufanie. Oczekiwanie, że małżonek nie zdradzi, nie jest stawianiem nadludzkich wymagań i co więcej – w zdecydowanej większości związków jest ono spełnione.
 
Zgadza się, ale bezpowrotnie pęka wyobrażenie o partnerze. Nie musi pęknąć relacja. Oczywiście, nie chodzi o to, aby takie wyobrażenia pękały, bo to jest doświadczenie bolesne. Kryzys nie musi być końcem – może być początkiem budowania dojrzalszego związku.
 
Zobacz także
Jola Workowska
Życie polega na tym, by twórczo modyfikować swoją wizję świata, a nie odcinać kupony. Dysponowanie własną wizją świata nie jest równoznaczne z posiadaniem gotowych rozwiązań. Ludzie dzisiaj myślą, że aby dobrze żyć wystarczy wszystko odmierzyć, zmierzyć i wyjaśnić naukowo.

Z Andrzejem Półtawskim rozmawia Jola Workowska
 
ks. Waldemar Irek

Podstawowym zadaniem człowieka jest poszukiwanie prawdy. Źródłem nieuczciwości staje się zafałszowanie rzeczywistości. U podstaw nieuczciwości leży fałszywy obraz Boga, siebie samego, a w konsekwencji – także własnych powinności względem Boga i człowieka.

 
Herbert Oleschko

Już w najstarszych nurtach judaizmu idolatrię traktowano jako grzech oddawania czci wyobrażeniom fałszywych bóstw. Występujący nie tylko w folklorze żydowskim kult słupów, kamieni, ciał niebieskich, tłumaczono jako konsekwencję słabości natury ludzkiej i braku wiary w jedynego Boga. Praktyki bałwochwalcze były jednoznacznie potępiane przez proroków (odstępstwo, nierząd, cudzołóstwo, głupota, tzw. „grzech obrzydliwości”).

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS