Chcieć słuchać Pana Boga
Pan Bóg przygotował się na tę rozmowę. Rozmowę z człowiekiem, który stracił nadzieję, któremu brak cierpliwości, który nie ma siły, choćby do siebie samego. Pan Bóg doskonale zna radości i smutki naszego serca, a odpowiedzi na nasze pytania są już dawno zapisane. Byle tylko nie krzyczeć w puste niebo, byle tylko chcieć słuchać Pana Boga. Tylko On może uczciwie powiedzieć:
Wszystko będzie dobrze
Czas, w którym żyjemy, to właściwie nieustannie czas Adwentu i Bożego Narodzenia. Czas oczekiwania, wypatrywania i nadejścia. Radość narodzin zwycięskiego Boga przeżyje każdy, kto wie, na co czekać, w którą stronę patrzeć, każdy, kto umie odróżniać sprawy ważne od nieistotnych.
Łatwo przywołać w wyobraźni rodziców z kapryśnym malcem, który domaga się spełnienia jakiejś zachcianki, gdy tymczasem oni mają jasną świadomość, że niedługo odjeżdża pociąg, który ich zawiezie na upragniony i zaplanowany urlop. A zatem najpierw odpowiedzmy na pytanie:
Co to znaczy "dobrze"?
Na to pytanie precyzyjnie odpowiada Pismo Święte, choćby prorok Izajasz (strony jego księgi będziemy przeglądać). Popatrzmy, co to znaczy "dobrze":
Tak bowiem mówi Pan:
Oto Ja skieruję do niej [do Nowej Jerozolimy] pokój jak rzekę i chwałę narodów - jak strumień wezbrany. Ich niemowlęta będą noszone na rękach i na kolanach będą pieszczone. Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę; w Jerozolimie doznacie pociechy". Na ten widok rozraduje się serce wasze, a kości wasze nabiorą świeżości jak murawa. (Iz 66, 12-14a)
My jesteśmy tą Nową Jerozolimą. Izajasz opisuje nasze życie w pokoju, w poczuciu bezpieczeństwa. Prorok używa konkretnych obrazów, pisze nie tylko o duchowym wymiarze tego bezpieczeństwa, wyraźnie wskazuje też świeżość ciała, wypoczętego, gotowego do twórczego działania, które przynosi radość. Zerknijmy jeszcze raz do Księgi:
Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię; nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą. Przeciwnie, będzie radość i wesele na zawsze z tego, co Ja stworzę; bo oto Ja uczynię z Jerozolimy wesele i z jej ludu - radość. Rozweselę się z Jerozolimy i rozraduję się z jej ludu.
Już się nie usłyszy w niej odgłosów płaczu ni krzyku narzekania. Nie będzie już w niej niemowlęcia, mającego żyć tylko kilka dni, ani starca, który by nie dopełnił swych lat; bo najmłodszy umrze jako stuletni (Iz 65, 17-20d).
Gdy pokazałem kiedyś tę wizję pewnemu rozmówcy, usłyszałem natychmiast: "Proszę księdza, to marzenia, a nawet mrzonki, łatwo to pisać, ale czy ten świat istnieje? Czy Izajasz nie opisał utopii? Czy ktoś widział taki kraj na ziemi, by był pokój wewnętrzny i zewnętrzny, długowieczność i zdrowie, dostatek i beztroska?".
Pozwolić Panu działać
Co można odpowiedzieć na taki zarzut? Na pewno trzeba zacząć od wyjaśnienia, że to nie jest reportaż z jakiegoś miejsca na ziemi, to opis serca człowieka, który zaufał Panu Bogu. Wystarczy zerknąć do mądrze opisanych życiorysów ludzi, których Kościół nazwał świętymi. Choćby bł. Matka Teresa z Kalkuty, nic nie miała, a bardzo dużo dawała, nie miała banku ani wpływu na politykę, a pomogła tysiącom ludzi odnaleźć swoją godność. Przez co? Przez to, że pozwoliła Panu Bogu działać.
Adwentowi ludzie XXI wieku tęsknią za prawdziwym dobrem, a jednocześnie biegną za jakimś pustym balonikiem, za połyskującą reklamą, by... doznać kolejnego zawodu, by znów poczuć, że są zdeptani. Są miliony osób, które grzeszą obżarstwem i nieroztropnymi rozrywkami, a potem dziwią się swoim chorobom, a przecież wyniki badań klinicznych jasno mówią, że najmniej chorób serca, płuc, wątroby zauważa się u długowiecznych mnichów, którzy żyją bardzo skromnie i szczęśliwie. Nikt im nie kazał iść do klasztoru, a oni na nic innego nie zamienią swego życia.
Materialne przedstawienie naszego Pana w postaci posągów, figur i figurek to jedynie martwa materia: marmur, kamień, beton, cement, gips czy drewno. Ale każda z tych figur właśnie poprzez swoją statyczność i nieruchomość z nadaną jej klasyczną formą tego przedstawienia ukazuje bezgraniczne miłosierdzie Boże...