To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Nadzwyczajni szafarze zanoszą Jezusa do tych, którzy sami nie mogą do Niego przyjść. Rozmawiają, pocieszają i umacniają. Nie wszyscy jednak otwierają przed nimi drzwi. Jedni traktują to jako normalność. Drudzy zmieniają kolejkę, w której czeka się na przyjęcie Komunii Świętej. Nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świetej przybywa, a w niektórych diecezjach jest ich już więcej niż księży. To dzięki nim chorzy w domach mogą w pełni uczestniczyć w Eucharystii nawet co tydzień. Często jednak liczba szafarzy przewyższa liczbę zgłoszonych chorych. Dlaczego?