To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Bardzo ważna w naszej codzienności jest samoocena, ponieważ człowiek dowartościowany, pewny siebie nie obawia się kontaktu z innymi ludźmi, zaś brak wiary w swoje siły hamuje nasz rozwój. W wyniku powtarzania pozytywnych czy negatywnych ocen tworzy się w podświadomości dziecka „program” decydujący o jego działaniu, a nawet przebiegu jego życia. To, czego spodziewamy się po człowieku, otrzymujemy. Ludzie, o których dobrze sądzimy, dostają od nas więcej, ofiarujemy im zainteresowanie, uznanie i akceptację.