Kościół nie rozstaje się ze zmarłymi. Utrzymuje łączność z nimi, wspiera ich modlitwą, ofiarą i aktami miłosierdzia. To wsparcie jako dzieło pomocy zmarłym jest aktualne w ciągu całego roku kościelnego i duszpasterskiego. Zagęszcza się jednak w miesiącu listopadzie. Warto spojrzeć na to dzieło w sposób pogłębiony i teologiczny.
Matka Boża wezwała nas w Fatimie, abyśmy się często modlili i czynili ofiary za zmarłych. „Chcecie poświęcić się Panu Bogu, bądźcie więc gotowi do złożenia Mu ofiary i przyjęcia każdego cierpienia, które na was ześle, jako pokutę i zadośćuczynienie za tak wiele grzechów, które Go obrażają!”. Słowa te skierowała do trójki małych dzieci, którym się ukazała w Fatimie. Z pewnością dzisiaj, kiedy ludzie myślą o rzeczach materialnych i doczesnych, modlitwa o nawrócenie jest jedną z najważniejszych, ale mimo tego powinniśmy i musimy poprzez naszą modlitwę i ofiarę pomagać duszom zmarłych.
W Biblii natomiast nie ma takiego pojęcia duszy jak w myśli greckiej. Człowiek biblijny jest „cały z jednej bryły”. Człowiek nie tyle ma ciało, co jest ciałem, a zatem cały jest kruchy i śmiertelny. Stan ten może być przezwyciężony jedynie mocą Ducha Bożego. Duch zaś zawsze jest darem Boga. Nie można zatem uważać duszy za „nieśmiertelną boginię”; jest ona raczej nastawieniem człowieka wobec Boga.
Na Wszystkich Świętych na cmentarzu się nie płacze. To czas modlitwy i wspomnień. Bywają jednak i takie, które wymuszają żal i łzy. I przypominają, że śmierć wcale niczego nie kończy i że zmarłemu też trzeba przebaczyć. Są wspomnienia zmarłych, które budzą złość. Zdarza się, że odwiedzanie cmentarza staje się kolejną okazją do przypomnienia sobie minionych krzywd.
Ta uroczystość jest bardzo ważna w naszym kalendarzu. Groby stają się miejscami pielgrzymowania milionów ludzi. To wymaga również refleksji związanej z naszym byciem w środowisku. Wymaga życia umiarkowanego i oszczędnego, żeby w trosce o tych, którzy odeszli, nie zanieczyszczać tego, co jeszcze mamy, a co też może odejść. A wtedy naturze już świeczki nie postawimy.
Z o. prof. Zdzisławem Kijasem OFMConv, dziekanem Papieskiego Wydziału Teologicznego św. Bonawentury Seraficum w Rzymie, rozmawia Sylwia Uryga
Edukacja online, może – zdaniem specjalistów – przynieść rodzicom pewne korzyści. Paradoksalnie, może np. posłużyć do nauczenia dzieci samodzielnej pracy. Uderzmy się w pierś. W wielu domach i to na każdym szczeblu edukacji, rodzice nie tylko pomagają dzieciom odrabiać lekcje, ale bywa, że wręcz je wyręczają! W czasie epidemii wielu rodziców pracuje w domu albo, gdy w rodzinie jest małe dziecko, mama jest zwolniona z obowiązków zawodowych.
Czynić uczniów, to nie tyle powiedzieć komuś jak powinien żyć, ile pójść razem z nim ku Jezusowi. "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mt 28, 19-20). Nauczajcie - to słowo kojarzy nam się z edukujcie, czy wręcz przekazujcie wiedzę.
Wartości stanowią fundament procesu wychowania. Istotą wychowania powinno być bowiem ukazanie młodym pokoleniom przez rodziców, nauczycieli i wychowawców tego, co wartościowe, przybliżenie i uzasadnienie tych wartości. Jak stwierdza M. Nowak (2008: 367), wartości „są potrzebne człowiekowi, aby otwierały go na możliwości pełniejszego urzeczywistniania siebie”, czyli najogólniej mówiąc - rozwoju.
Miłość nie tyle musi się rozwijać, ale czemuś służyć, owocować. Płodność i rodzicielstwo wydają się najbardziej naturalną formą owocowania miłości w małżeństwie, choć trzeba podkreślić – nie jedyną. Jeśli miłość nie jest płodna, łatwo się degeneruje. Daliśmy sobie wmówić, że płodność to kłopot i problem. Środki antykoncepcyjne nazywamy lekami, a cóż takiego one leczą i jaki problem usuwają?
O tym, co mówi Kościół o radzeniu sobie z niepłodnością, w rozmowie z Eweliną Del Fiaco opowiada Tomasz Łukowski – doradca rodzinny, mąż od 37 lat, ojciec trzech synów i dziadek pięciorga wnucząt.
Mogłoby się wydawać, że głoszenie chrześcijańskich wartości w dzisiejszej dobie, gdy każdy próbuje wyznaczać sobie własną prawdę, nie ma większego sensu i zostanie potraktowane za nieaktualne czy staroświeckie. Jednak nie możemy zapominać, że jest to także czas działania Ducha Świętego, czas należący do historii zbawienia, której punktem centralnym jest Chrystus. A On złożył swoim uczniom obietnicę: „Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20).
Jak większość ludzi, nie rozumiałam, że Bóg mógłby kochać właśnie mnie – w depresji i poplątaniu, których tak bardzo się wstydziłam. A ponieważ nie rozumiałam, ciężko było mi w to uwierzyć – pisze Daphne K., żona alkoholika.
Prywatne objawienia nie mają za zadanie poprawiania czy uzupełniania Ewangelii. Mamy objawienie w Chrystusie i do niego jesteśmy zobligowani w wierze i życiu, a z innych objawień można korzystać, jeśli służą rozwojowi duchowemu, poprawie życia, czynią lepszym chrześcijaninem i są zgodne z duchem Chrystusa.
Z ks. prof. Wojciechem Życińskim SDB, kierownikiem Katedry Mariologii Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, rozmawia Grażyna Starzak