Milczenie nie ma dziś dobrej prasy, a cisza wyraża co najwyżej niezręczną sytuację. Innego zdania byli ojcowie pustyni, mnisi żyjący od III w. na terenie Egiptu, Syrii i Palestyny. Ich „Apoftegmaty” (sentencje) kurzyły się na mojej półce już ładnych parę lat. Teraz odkurzyłam jeden z nich z numerem 174: „Pewien brat pytał abba Pojmena: «Czy lepiej jest mówić, czy milczeć?». Starzec mu odpowiedział: «Kto mówi dla Boga, dobrze robi; podobnie i ten, kto milczy dla Boga»”. Coraz więcej ludzi wybiera tę drugą opcje i milczą dla Boga, aby oddać Jemu głos.
W dzisiejszej Ewangelii Jezus pozwala wybranym Apostołom ujrzeć swoją ludzką twarz, w której odsłania się boskość. To do niego należy inicjatywa. Jest to tak mocne i kojące doświadczenie, że Piotr chce zatrzymać czas. Dzieje się tak dlatego, ponieważ w obliczu Jezusa apostołowie ujrzeli to, co niewidzialne, najbardziej upragnione. Wszystko po to, aby uczniowie nie załamali się, kiedy zobaczą tego samego Jezusa, Boga i człowieka, na krzyżu.