To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Lepiej byłoby powiedzieć: promieniowanie łaski poprzez człowieczeństwo, ale niech zostanie taki uproszczony tytuł dla wyrażenia fenomenu tych dwojga ludzi, którzy potrafili tak ukształtować swoje człowieczeństwo, że mogło ono stać się przejrzystym naczyniem dla Bożej łaski (co prawda Paweł użyje porównania do glinianych naczyń, w których jest przechowywany skarb, ale z równym powodzeniem można by mówić o szklanych czy wręcz kryształowych naczyniach, w których skarb ukazuje swoje piękno).