To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Cóż mamy czynić? Takie pytanie rozbrzmiewa w dzisiejszej Ewangelii. Możemy spojrzeć na współczesny świat i różnych ludzi czujących się zagubionymi bez punktów odniesienia, bez autorytetu, który wyznaczałby im drogę czy sposób życia. Jan spróbował odnieść się do ich życiowych i zawodowych problemów. Takich Janów, którzy mogliby pomóc, ludzie wciąż szukają, pragną, by wskazali im na Chrystusa i Jego Drogę.