Najbardziej dramatycznym wydarzeniem po upadku Adama i Ewy był potop. Ów kataklizm miał tak rozległe konsekwencje, że otrzymał w języku hebrajskim swoją nazwę: mabul. O ile termin mabul we współczesnej hebrajszczyźnie odnosi się ogólnie do ulewnego deszczu, o tyle na kartach Biblii hebrajskiej słowo mabul odnosi się tylko do potopu za czasów Noego.
Kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką (Mk 3,35) – śmiało można powiedzieć, że jest to jedno z tych zdań zapisanych na kartach Biblii, które streszcza całą naukę Jezusa. Również św. Łukasz nazywa matką i braćmi Jezusa tych, którzy słuchają i wykonują wolę Boga (Łk 8,21). Co to dla nas oznacza? Jezus, swoim krewnym, członkiem rodziny, czyni każdego z nas. Mamy tylko i aż wypełniać wolę Boga, być Bogu posłusznym.
Większość z nas dobrze zna cytat: "niech sie dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba". Wolę Bożą postrzega się jako coś nieprzyjemnego, coś, z czym trzeba się "zgodzić", bo polubić już nie. Bóg daje nam przykazania po to, by nam dokuczyć i zabronić różnych przyjemności...
Wiemy, że gdy apostołowie głosili Dobrą Nowinę, to Pan potwierdzał ich słowa niezwykłymi zna-kami i cudami. Z radością i wdzięcznością przyjmujemy fakt, że głoszenie dziś prawdy o nieskończonym miłosierdziu Boga również zostaje przez Niego potwierdzone cudownymi znakami. Jak bardzo dziś potrzeba apostołów Miłosierdzia Bożego, czyli głosicieli Dobrej Nowiny, ludziom, którzy żyją w rzeczywistości nieraz bardzo powikłanej i trudnej!
Nigdy w ciągu roku nie rozpoczynamy naszego spotkania z Bogiem w Kościele od milczenia i głębokiego pokłonu. Tylko ten jeden raz, w Wielki Piątek. To milczenie ma nam zamknąć usta, wprawić nas w niepokój, abyśmy przynajmniej na chwilę przerwali nasze mędrkowanie, naszą gadaninę i nasz święty spokój. Po co? Abyśmy posłuchali najbardziej dramatycznej mowy Boga, jaką kiedykolwiek do nas wypowiedział. Tą mową jest Jego Syn, który kończy swoje życie na krzyżu jak pospolity przestępca.
Często powtarzana teza, że ludzi bardziej porusza przykład niż nauczanie, nie odzwierciedla dokładnie posługi i autorytetu duchownego. Oczywiście, jego dobry przykład jest cenny, ale nie jest absolutnie istotny. Ważniejsza niż wzór jego osobistego życia jest jego wiara, świadomie angażowana podczas modlitwy, sakramentalnej posługi, głoszenia oraz podejmowania decyzji. Zresztą, większość ludzi korzystających z sakramentalnej posługi księży nie zna ich na tyle, by móc obserwować ich życie. Ważność sprawowanych sakramentów nie zależy od dobrego przykładu duchownych lub ich moralnej prawości.
Spirala milczenia to inaczej presja, jakiej poddawane są osoby nie podzielające punktu widzenia większości. Kiedy zgadzamy się z opinią większości, chętnie wyrażamy własne stanowisko. A kiedy się nie zgadzamy - nie spieramy się, nie protestujemy. Milczymy. A może i więcej – zastanawiamy się, czy nie jesteśmy nienormalni?
Kapłaństwo w ścisłym sensie, czyli takie, które składa materialne ofiary, skończyło się wraz ze śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa, nowe – rozszerza się na wszystkich chrześcijan. Kult w duchu i prawdzie jest sprawowany przez każdego z nas osobiście.
Z ks. dr. Grzegorzem Strzelczykiem, teologiem, rozmawia Sławomir Rusin
Żydzi nie rozumieli, co chciał im powiedzieć Jezus. A właściwie coś tam piąte przez dziesiąte chwytali, ale nie potrafili tego złożyć w jedną całość, albo – co jest chyba bardziej prawdopodobne, nie chcieli tej całości zaakceptować. Wynikało z niej bowiem, że Jezus jest kimś więcej niż tylko człowiekiem. Dowodów i argumentów na to było sporo. To nie znaczy, że były one absolutnie pewne i przekonywujące; przecież Apostołowie też nie mieli stuprocentowej pewności.
Hildegarda z Bingen (1098–1179) to jedna z najbardziej fascynujących postaci średniowiecza: wizjonerka, teolog, kompozytorka, ksieni, ceniona doradczyni w kręgach kościelnych i politycznych, a od 2012 roku także doktor Kościoła. Stała się sławna dzięki swoim wizjom i często jest przedstawiana z oczami zwróconymi ku niebu. Jednocześnie była czujnym świadkiem swoich czasów i miała wielką mądrość, która uwidaczniała się w realistycznej znajomości natury ludzkiej, wrażliwości psychologicznej, intuicji politycznej, a przede wszystkim w głębokiej wierze.
Jak większość ludzi, nie rozumiałam, że Bóg mógłby kochać właśnie mnie – w depresji i poplątaniu, których tak bardzo się wstydziłam. A ponieważ nie rozumiałam, ciężko było mi w to uwierzyć – pisze Daphne K., żona alkoholika.
Ciekawe czy wiesz drogi czytelniku skąd wziął się pomysł spędzania wolnego czasu w domkach letniskowych? Całą sprawę wymyśli Jan Jakub Rousseau (1712 - 1778). Pomysł powstał dość dawno temu. Wymieniony Pan doszedł do wniosku, że mieszkanie w mieście jest nie naturalne, dlatego należy uciekać z miasta na wieś. Piękne, któż nie lubi posiedzieć na działce i pogrzebać w ziemi. Rousseau miał rację i brawo mu za to...