To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
- Dziecko nosi w sobie obraz Boga, odczuwa Jego obecność już od momentu poczęcia. Wydaje się to niewiarygodne – mówi Ojciec Innocenzo Gargano, włoski mnich kameduła, wybitny patrysta, znawca Ojców Greckich, jeden z najgorliwszych promotorów tradycji lectio divina we współczesnym Kościele. I choć rodzicom, na co dzień zmagającym się z dylematem, czy modlić się w obecności malucha i zabierać ruchliwego Stasia, Karolka i innych do kościoła, trudno w to uwierzyć - specjaliści podkreślają: ma to znaczenie.