logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Mauro Orsatti
Wystarczy tylko miłość
Wydawnictwo Salwator
 


 

 
Prawdziwy człowiek
 
Uzdrowienie paralityka
(Mt 9,1-8)
 
W naszych czasach szczególną uwagę zwraca się na rzeczy oryginalne i dużo jest informacji, w których zapewnia się, że pracę „wykonano ręcznie”, żywność jest „domowa” lub też pochodzi z upraw „biologicznych” i nie zawiera „konserwantów” ani „sztucznych dodatków”. Z jednej strony dużo zawdzięczamy przemysłowi, który produkuje szybko i w dużych ilościach, a nam zależy na powstrzymaniu wzrostu cen, jednak z drugiej, nie ustaje pogoń w poszukiwaniu wyrobów rzemieślniczych, bo one są jedyne w swoim rodzaju, oryginalne. Tak czy inaczej poszukiwanie autentyczności wydaje się coraz bardziej nasilać.
 
Analogicznie dzieje się w sferze duchowości i moralności. Wielu woli stwarzać pozory, wyznając kult „dobrego wrażenia”, ale coraz więcej jest tych, którzy czują, że należy zwrócić należytą uwagę na istotę rzeczy. Docenianie i wartościowanie tylko tego, co można zobaczyć, pozostawiając w cieniu lub zapominając o tym, co niedostrzegalne zmysłami, jest najgorszą przysługą dla prawdy. Czas – wielki sędzia, obnaży wszystko to, co nie jest autentyczne i uczyni cennym to, co prawdziwe. Stanie się tak jak z winem lub drewnem dobrej jakości, które nabierają coraz większej wartości z upływem lat.
 
Interwencja Jezusa w stosunku do paralityka przywraca mu życie wewnętrzne, bez którego nie ma pełnego człowieka, bo nie jest wtedy autentyczny. Tylko jeśli zostaje uzdrowione jego ciało i dusza, jest prawdziwym człowiekiem, bo przeszedł całkowitą odnowę.
 

Tekst
 
1 On wsiadł do łodzi, przeprawił się z powrotem i przyszedł do swego miasta. 2 I oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: „Ufaj, synu! Odpuszczają ci się twoje grzechy”. 3 Na to pomyśleli sobie niektórzy z uczonych w Piśmie: On bluźni. 4 A Jezus, znając ich myśli, rzekł: „Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach? 5 Cóż bowiem jest łatwiej powiedzieć: «Odpuszczają ci się twoje grzechy», czy też powiedzieć: «Wstań i chodź». 6 Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: «Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!»”. 7 On wstał i poszedł do domu. 8 A tłumy ogarnął lęk na ten widok, i wielbiły Boga, który takiej mocy udzielił ludziom.
 

Kontekst i struktura fragmentu
 
Opowiadanie to znajduje się w serii dziesięciu cudów opisanych w rozdziałach ósmym i dziewiątym. Nadzwyczajne czyny Jezusa są potwierdzeniem Jego równie niezwykłych słów. Ewangelista przedstawia w tym fragmencie nowy klucz do zrozumienia cudu. Jednocześnie opowiadanie jest następnym wkładem w zrozumienie misji Jezusa.
 
Początkowe słowa Jezusa są dalekie od konwencjonalnych sformułowań, ponieważ zapewnia chorego o przebaczeniu grzechów (w. 2). To stwierdzenie wywołuje u niektórych wrogość w stosunku do Jezusa, którego uważają za bluźniercę (w. 3). Jezus zna ich myśli i odpowiada, potwierdzając, że ma boskie prawo odpuszczania grzechów. Aby dać swoim słowom konkretny wymiar i widoczną podstawę, uzdrawia paralityka, który niespodziewanie staje na nogi i udaje się do domu (w. 4-7). Oprawą tego opisu jest początkowe zdanie, które umiejscawia zdarzenie w mieście Jezusa (w. 1) – fakt geograficzny pozwalający zlokalizować epizod i zdanie końcowe, w którym tłum chwali Boga – fakt historyczny będący gwarancją autentyczności zdarzenia, dzięki obecności licznych świadków (w. 8).
 

Krótki komentarz
 
Jezus opuszcza zachodni brzeg jeziora, żeby wrócić do „swego miasta” (w. 1). W ten sposób ewangelista określa miasteczko Kafarnaum, w którym przebywał Jezus od momentu opuszczenia Nazaret, gdy rozpoczął działalność apostolską. Jest to początkowy okres Jego publicznej działalności. Zgodnie z żydowskim prawodawstwem pełnoprawnymi mieszkańcami danego miejsca byli ci, którzy mogli udokumentować, że przebywali w nim przynajmniej od dwunastu miesięcy. Przypuszcza się, że Jezus miał prawa obywatela w Kafarnaum, ponieważ właśnie tam miał miejsce pobór podatku na świątynię (por. Mt 17,24-27).
 
Wieść o tym, że jest uzdrowicielem, musiała się już rozejść, skoro przynieśli Mu paralityka leżącego na łóżku. Ani sam chory, ani ci, którzy go niosą, nie proszą wyraźnie o interwencję Jezusa, wyrażając bardziej gestami niż słowami swoje uczucie. I rzeczywiście, Jezus widzi „ich wiarę” (w.2). Tekst św. Mateusza jest w tym momencie lakoniczny i zwięzły do tego stopnia, że jest trochę niejasny. W jaki sposób Jezus rozpoznaje ich wiarę? Może dlatego, że szukają spotkania z Nim?
 
Odpowiedź zostanie ułatwiona, jeśli pójdziemy po pomoc do ewangelisty Marka, który opisuje ten sam epizod w bardziej szczegółowy sposób, zachowując narracyjną logikę (por. Mk 2,1-12). Wyraźnie powiedziane jest, że paralityk nie mógł spotkać się z Jezusem z powodu otaczającego Go tłumu. Wtedy czterech niosących go ludzi ucieka się fortelu: wchodzą na dach, robią w nim otwór i spuszczają chorego na dół obok Jezusa. Było to możliwe, bo w jednopiętrowych domach palestyńskich na dach – zbudowany z lekkiego i łatwo dającego się ściągnąć materiału – można było wejść zewnętrznymi schodami. Ten pomysłowy, trochę nachalny gest spotyka się z łaskawym przyjęciem Jezusa. Dzięki opowiadaniu św. Marka można zatem lepiej zrozumieć wyrażenie św. Mateusza: „widząc ich wiarę.”
 
Odpowiedzią Jezusa na ich wiarę nie jest uzdrowienie chorego, jak należałoby logicznie wnioskować. Słowa: „Ufaj, synu! Odpuszczają ci się twoje grzechy” (w. 2) przychodzą nieoczekiwanie i brzmią w niecodzienny sposób. Ich niezwykłość potwierdzają myśli niektórych obecnych, którzy uważają je za bluźnierstwo.
 

Odpuszczenie grzechów
 
Rzeczywiście, przebaczenie grzechów w ustach człowieka brzmi jak osobliwość bliska nieznośnej nonszalancji. Każdy Żyd dobrze wie, że odpuszczenie grzechów jest wyłącznym przywilejem Boga. Jest to władza należna tylko Jemu, jak mówi prorok Izajasz:
Ja, właśnie Ja przekreślam twe przestępstwa
i nie wspominam twych grzechów.
(Iz 43,25)
Zgodnie z myślą judaistyczną taka interwencja Boga przybrałaby konkretną i widzialną formę w czasie nadejścia Mesjasza, więc zbawienie nazywane by było również „odpuszczeniem grzechów”. Oczekiwanie i nadzieję tego czasu wyraża później prorok Micheasz:
Ulituje się znowu nad nami,
zetrze nasze nieprawości
i wrzuci w głębokości morskie
wszystkie nasze grzechy
. (Mi 7,19)
 
Zbawienie dociera do ludu za pośrednictwem Mesjasza, rozumianego jako narzędzie, które Bóg czyni odpowiednim do wyeliminowania niesprawiedliwych, oczyszczenia Jerozolimy z pogan, zniszczenia zbuntowanych narodów. Mimo takich twierdzeń, wyłania się wyraźnie pogląd, że Bóg pozostaje jedynym sprawcą zbawienia. W żadnym tekście literatury judaistycznej nie znajdziemy stwierdzenia, że Mesjasz ma władzę odpuścić komukolwiek grzechy. Pozostaje to wyłącznym prawem Boga. Ludziom wolno co najwyżej ofiarować Bogu akty kultu jako zadośćuczynienie za grzechy, jak nakazuje szczegółowy ceremoniał z Księgi Kapłańskiej (4-5.16).
 
Słowa Jezusa są więc dla Żydów nowe, nie do przyjęcia i bezbożne. Dlatego niektórzy uczeni w Piśmie myślą, że Jezus bluźni, ponieważ przywłaszcza sobie boskie prawo. Jak człowiek może odpuścić grzechy innemu człowiekowi?
 

Człowiek integralny
 
Czytelnik może być zbulwersowany faktem, że tekst wydaje się widzieć związek między chorobą a grzechem. Słowa Jezusa są zrozumiałe od chwili, gdy zrodziło się przypuszczenie, że taki związek istnieje. Nie było to czymś nowym, a lektura rabinów dostarcza kilku przykładów. Około 270 roku przed Chrystusem rabin Alexandrai wyraził się w ten sposób:
Chory nie wróci do sił, jeżeli wszystkie jego grzechy nie zostaną odpuszczone.
Kilka lat później rabin Ammi dorzucił:
Nie ma śmierci bez grzechu ani cierpienia bez winy.
Ci rabini zawarli w swoich sentencjach mentalność odziedziczoną poprzez tradycję.
 
Jezus tylko po części podziela tę mentalność i wnosi do niej znaczące zmiany. Nie uważa, że człowiek obarczony ułomnością koniecznie musi być winny i że fizyczne uszkodzenie jest bezpośrednią konsekwencją moralnej winy. Dlatego odpowiada uczniom, którzy pytają Go o winę niewidomego od urodzenia: „Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego” (J 9,3). Jezus jest kategoryczny w usuwaniu bliskiego i automatycznego połączenia pomiędzy winą i cierpieniem.
 
Wyjaśniwszy w sposób jednoznaczny tę pierwszą zasadniczą kwestię, można rozszerzyć kontekst rozważań. Chociaż fizyczny ból i inne rodzaje fizycznego i moralnego cierpienia nie są bezpośrednim i automatycznym efektem przewinienia – nie można więc obarczyć za nie odpowiedzialnością kogoś lub czegoś – to jednak prawdą jest również to, że każda forma dezorganizacji ma swoją zasadniczą przyczynę w grzechu. Świadczy o tym fakt, że w pierwotnym planie Boga wszystko było porządkiem, harmonią, komunią między ludźmi, naturą i Bogiem. Wielkie znaczenie teologiczne i katechetyczne trzeciego rozdziału Księgi Rodzaju (opowiadanie o grzechu pierworodnym) polega na pokazaniu, że śmierć i cierpienie pojawiły się w historii po przewinieniu pierwszej pary. Są jakby smutnym „ekwipunkiem” grzechu. Od tego momentu każdy człowiek musi liczyć się z negatywną stroną życia (cierpienie, śmierć, niesprawiedliwość), mimo że może być moralnie bez zarzutu. Świat i serce człowieka są z tego powodu rozbite i skażone.
 
W tym kontekście można lepiej zrozumieć zadanie Jezusa. Jego misją jest „ponowne stworzenie” człowieka, przywrócenie mu tego Bożego wizerunku, który został oszpecony przez grzech i stał się nieczytelny. Mógł uzdrowić paralityka tak, jak to czynił przy wielu innych okazjach. Jednak w tym przypadku chciał dać do zrozumienia, że samo uzdrowienie fizyczne byłoby źle wykonanym zadaniem, połowiczną odnową. Człowiek wprawdzie odzyskałby fizyczne zdrowie, ale nie byłby całkowicie uleczony i pozostałaby mu ułomność w postaci wewnętrznego chaosu. „Odpuszczają ci się twoje grzechy” (w.2) – są to słowa nowych narodzin, odnowienia serca, dzięki cudowi miłości, który nazywa się „przebaczenie”. Jest to transplantacja serca prorokowana przez Ezechiela:
I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. (Ez 36,26)
 
Tym czynem Jezus daje do zrozumienia, że najważniejszą wartością Jego misji jest przynosić uleczenie wewnętrzne. Nigdy bowiem nie troszczył się o to, by uleczyć wszystkich chorych żyjących w Jego czasach, chociaż uzdrowił wielu z nich. To chorzy przychodzili do Niego albo byli przynoszeni, a nie On chodził ich szukać. Jego poszukiwania ukierunkowane były na grzeszników.
 
Chodzi teraz o to, by pokonać bierny opór niedowiarstwa i udokumentować przebaczenie, które się dokonało. Zdanie wypowiedziane przez Jezusa nie było tanim efekciarstwem, czymś w rodzaju fajerwerku, który słabnie w chwilę po wybuchu, ale czymś realnym, przynoszącym określone efekty. Jezus pomaga zrozumieć obecnym, że Jego słowa nie są bluźnierstwem i pociągają za sobą skutki. «Cóż bowiem jest łatwiej powiedzieć: „Odpuszczają ci się twoje grzechy”, czy też powiedzieć: „Wstań i chodź!”» (w. 5). Z pewnością powiedzenie jednego i drugiego nie jest łatwe. Jednak trudniejsze jest odpuszczenie grzechów, bo jest przywilejem Bożym. Istnieje poza tym ważny element różniący te dwa sformułowania: uzdrowienie można udokumentować, stwierdzając, że paralityk naprawdę wyzdrowiał i zaczął chodzić. Efekt pozostałych słów pozostaje w skrytości sumienia. Przebaczenie nie jest widoczne.
 
Jezus wypowiada jako pierwsze słowa przebaczenia, oczywiście dlatego, że uważa je za najważniejsze, za coś w rodzaju radykalnej terapii. Potem, żeby dowieść, że Jego słowa naprawdę powodują to, o czym mówi, dokładnie jak słowa Boga stwarzającego świat z pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju („Bóg rzekł... i tak się stało”), rozkazuje paralitykowi, by wstał. Ponieważ dokonał się cud uzdrowienia, możemy przypuszczać, że również słowa o przebaczeniu spowodowały to, co wypowiedział Jezus. Można powiedzieć, że efekt widoczny pociąga za sobą ten niewidzialny.
 
Paralityk, który zaczął chodzić na oczach wszystkich, jest świadectwem wysokiej skuteczności słów Jezusa. Nie ma pewności, że dokonało się odpuszczenie grzechów, bo tego nie można zobaczyć, ale można uwierzyć w wartość tego potężnego słowa.
I w ten sposób rozumuje tłum. Jego reakcją nie jest zdumienie, charakterystyczne dla tych, którzy czegoś nie rozumieją, ale pełen szacunku lęk, który przeistacza się w pochwałę Boga. Ludzie rozpoznają w Jezusie-człowieku boską władzę. Wtedy pada podejrzenie, że ten człowiek nie jest bluźniercą – jak utrzymywali Jego przeciwnicy – rośnie przekonanie, że Bóg jest obecny w swoim ludzie. Na horyzoncie rysują się nowe czasy, w których człowiek zostaje integralnie uleczony: jest zdrowy wewnętrznie i zewnętrznie.
 
Jezusowa władza przebaczania grzechów została przekazana ludziom Kościoła, których misją jest przywracanie pokoju w sercach tych, którzy zgrzeszyli. A. Mello pisze:
Przekazując apostołom moc dokonywania uzdrowień (por. Mt 10, 1), Pan rozciąga również na swój Kościół kapłańską zwierzchność, czyniąc z niego narzędzie miłosierdzia Boga, który odpuszcza grzechy (por. Mt 16,19; 18,18).
 
Czytając Ewangelię, trzeba przyjąć wobec Jezusa postawę pełną szacunku i wdzięczności. Szacunku, ponieważ Jezus zasługuje na niego jako wysłaniec Boga, sam będąc Bogiem i mając moc odpuszczania grzechów. Trzeba być też wdzięcznym, bo Jezus, Bóg-człowiek przemierzający drogi świata poszukuje człowieka, by przywrócić mu całkowite zdrowie: fizyczne i moralne.
Tylko wtedy będziemy mieli do czynienia z prawdziwym i autentycznym człowiekiem, który odnalazł swoją właściwą tożsamość i odzyskał wizerunek czyniący go dzieckiem Bożym. Wszyscy mamy pilną potrzebę takiej autentyczności.
 
 
Pytania do życia i na życie
 
1) Jezus chce uzdrowić całego człowieka, w środku i na zewnątrz. Czy prowadzę życie, którego celem jest promocja pełnego człowieka? Czy lubię dbać o wygląd zewnętrzny swojego ciała i równocześnie troszczę się o nieskazitelność moralną? Czy uważam się za prawdziwego i autentycznego człowieka? Dlaczego?
2) Do jakiego stopnia dotyczy mnie współczesna mentalność nastawiona na kult tego, co zewnętrzne? Co robię, by się przed nią bronić? Czy przypominam sobie sytuację, w której uległem pokusie, by udawać kogoś innego niż jestem? Czego doświadczyłem? Jakbym zachował się dzisiaj? Czy przypominam sobie sytuację, w której pokazałem się jako prawdziwy, całkowity człowiek? Czy mógłbym coś zasugerować innym?
3) Co ma dla mnie większą wartość: mieć czy być? Jak oceniam swoje życie z tego punktu widzenia? A otaczające mnie społeczeństwo? Przeanalizuję teraz moje wybory i zachowania z ubiegłego tygodnia.
4) Czy uważam, że sakrament pojednania jest sposobem na uzdrowienie wnętrza człowieka? Czy przystępuję do niego regularnie i należycie przygotowany? Czy czerpię z niego pożywienie dla swojego duchowego życia? Które aspekty tego sakramentu najbardziej doceniam? Które natomiast sprawiają mi trudności? W jaki sposób stawiam im czoła?
 

Modlitwa
 
O Boże, który w cudowny sposób
stworzyłeś nas na swoje podobieństwo,
a w jeszcze bardziej zadziwiający odkupiłeś nas
i odnowiłeś w Chrystusie,
spraw, abyśmy z Twoim Duchem mogli dzielić
prawdziwość i nowość boskiego życia.
Tylko wtedy będziemy prawdziwymi ludźmi.
Amen.

Zobacz także
Marc Rastoin SJ
Duch Święty został dany każdemu chrześcijaninowi podczas chrztu, jako Towarzysz na resztę życia: „Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało” (1 Kor 12, 13a). Każdy chrzest jest zatem podobny do Pięćdziesiątnicy. Święty Paweł nieustannie przypominana w swoim pismach o Duchu Świętym. Dlaczego jest On tak ważny? 
 
Małgorzata Janiec
Dla ludzi to najczęściej stara panna, lub singielka – z wyboru lub musu. Ale Bóg zawsze widzi i wie więcej niż człowiek. Dziewica konsekrowana jest zaślubiona właśnie Jemu. Z poświęcenia się Bogu na wyłączność czerpie łaskę, siłę i chęć, by z taką decyzją pozostawać w świecie i „od środka” sączyć w niego miłość swojego Oblubieńca.
 
Małgorzata Wałejko
Łatwiej nam w ten sposób „zarabiać sobie na niebo” konkretną monetą, ponieważ nasza chora natura nie lubi przyjmować za darmo. Widać w naszym codziennym życiu, jak trudno nam przyjąć cokolwiek za darmo, a już szczególnie coś dużego, ważnego, drogiego, gdy wiemy, że nie będziemy mogli się odwdzięczyć czy po prostu za to zapłacić. Skoro trudno przychodzi nam to wobec człowieka, to co dopiero wobec Boga!
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS