logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Paweł Milcarek
Z przeszłością w przyszłość
Don Bosco
 


Czyli tradycja związana jest ze wspólnotą, trudniej o nią w mieście, gdzie króluje anonimowość, a łatwiej tam, gdzie jest wspólnota, wielopokoleniowa rodzina… 
 
Tak, oczywiście – choć pod tym względem sytuacja w mieście i na wsi nie jest już dziś tak różna. W każdym razie wspólnota to miejsce, gdzie się zjawiliśmy, gdzie jesteśmy, które nadaje nam tożsamość. To przeciwieństwo „społeczeństwa” sproszkowanego, zbudowanego na przeświadczeniu, że ludzie są ze sobą związani wyłącznie kontraktami, które – kiedy tylko zechcą – zawierają, zrywają czy renegocjują.
 
Jeśli nie ma ciągłości tradycji, to sami musimy wybierać, jak Pan powiedział, z puzzli. Skąd mamy wiedzieć, które tradycje zachowywać, szczególnie teraz, kiedy nachalnie docierają do nas obce – halloween, walentynki itp.?
 
Oboje z żoną nie zabiegamy, by wojować z tymi obcymi tradycjami, o ile nie są one otwarcie złe. Uznaliśmy, że jeśli uda nam się podtrzymywać żywy, buzujący płomień własnej tradycji, to skonsumuje on bardzo wiele tych, które będą przychodziły z zewnątrz. Ja się tego tak bardzo nie boję. Mamy lekcję Grzegorza Wielkiego, że w miejscu świątyń pogańskich można budować chrześcijańskie. Np. walentynki mogą w jakimś momencie – choć nie wiem czy to takie proste – wrócić do swojego punktu wyjścia, czyli kalendarza liturgicznego. Nie muszą, ale mogą. Natomiast jest też tak, że wiele tych tradycji, które dziś są dla nas bezproblemowe, to też tradycje, które w jakimś momencie do nas przyszły. Trudno mi wyobrazić sobie Boże Narodzenie bez choinki, ale jak sięgam do opisów z końca XVIII wieku to dla nich choinka w ogóle nie istniała. To tradycja, którą przejęliśmy od Niemców, bo można pewne rzeczy przyjmować, zmieniać, adoptować. Mnie bardziej interesuje odnajdywanie, kompletowanie własnego puzzla w domu niż organizowanie jakiegoś ruchu przerażenia, fundamentalnego oporu przed importem, wykrywania wszędzie złych elementów, zachowań. Ale oczywiście są i takie wpływy, które niosą ze sobą całą kulturę zachowań, mitologię, która jest niedobra, kiedy nie można powiedzieć dziecku „nie przejmuj się tym halloween, bo to takie czuwanie”, kiedy rzeczywistość tego zjawiska jest jak najbardziej pogańska ideologicznie i obyczajowo.
 
A czy tradycje czasami nas nie ograniczają?
 
Tradycja to jest zwykle nazwa wierzchołka góry lodowej. Jest mnóstwo zachowań, nad których przyjęciem jako tradycji się nie zastanawiamy, bo jesteśmy nimi przesiąknięci. Są w nas wyciśnięte, a my je powtarzamy niemal bezwiednie. Część z tych rzeczy jest deprymująca, ograniczająca, męcząca. Wierzę psychologom, którzy opisują całe mechanizmy takiego skryptu, że ludzie w określony sposób przejmują jakiś wpływ ojca i matki i niestety w jakimś stopniu także tego, co negatywne. Ale można na to patrzeć pozytywnie. Jest to zmagazynowana nauka o konsekwencjach błędów życiowych, a rozsądek polega na zachowaniu równowagi między tym, co dziedziczymy a wolną wolą uzupełniania i przebudowywania tej mozaiki. Człowiek nie bóbr – nawet najpiękniejszych i najlepiej sprawdzonych struktur nie odtwarza dokładnie w ten sam sposób, ale każde pokolenie wnosi swój styl.
 
Tradycje są ważne w wychowaniu?
 
W ogóle nie można mówić o wychowaniu bez tradycji, bo – według mnie (może ktoś potrafi inaczej) – uzasadnienie wymagań szybko przeradza się wtedy w stwierdzenia typu: „bo JA to wiem”, „JA tak chcę”. W wychowaniu jednak ten kto słucha autorytetu, musi mieć szansę zaufania, że sięga do doświadczenia, które ten autorytet przekracza, które nie jest tylko jego własnym rozpoznaniem świata. Nie chodzi o to, żeby wychowywać dzieci w poczuciu, że się jest guru, który wszystko wie, wszystko zrozumiał. Choć nie należy od razu tej iluzji własnymi siłami rozbijać, ale gdy ona się kruszy, powinno ją zastępować mocne poczucie, że nawet, gdy mama i tata nie są doskonali, stoi za nimi coś przekraczającego ich własną mądrość. Rozsądne wychowanie polega na tym, żeby budować na pewnej bazie, której nie trzeba się potem ściśle trzymać, ale pewien kanon musi być zachowany. Kanon może szczupły, niewielki, nie należy go przesadnie rozbudowywać, ale musi być kierunkujący.
 
rozmawiali:
Małgorzata Tadrzak-Mazurek
ks. Andrzej Godyń SDB
 
 
Zobacz także
Roberto Bignoli
Zbliżają się dni Światowego Spotkania Młodzieży w Koloni w Niemczech. Będą one dla wielkiej grupy młodzieży, kolejny raz momentem szczególnym doświadczenia wiary. Rozmawiamy z piosenkarzem, autorem tekstów i piosenek Roberto Bignolim, który doświadczył radości uczestniczenia w poprzednich spotkania Światowych Dni Młodzieży...
 
Roberto Bignoli

Bardzo ważnym wydarzeniem jest to, gdy słowo Boże uobecnia się. Nagle pojmujemy życie duchowe, jesteśmy pewni, że coś się zmienia. Wcześniej wiedzieliśmy na poziomie racjonalnym, że życie to istnieje, potrafiliśmy dać odpowiednie wyjaśnienia, argumenty; gdy jednak staje się ono obecne, osiągamy odmienną, wewnętrzną pewność, tak mocną, że scala ona całą osobę.

 

Z André Loufem SOCist, kierownikiem duchowym i rekolekcjonistą, rozmawia Vittoria Prisciandaro 

 
Łukasz Wojciechowski
Te najbardziej wymyślne skrywał chyba kuferek Sanderusa, jednej z postaci Sienkiewiczowskich „Krzyżaków”. Było to choćby małe kopytko osiołka, na którym odbyła się ucieczka do Egiptu, pióro ze skrzydeł archanioła Gabriela, szczebel z drabiny Jakubowej czy krople potu św. Jerzego, które wylał walcząc ze smokiem. Czym są relikwie? Od kiedy zaczął rozwijać się ich kult i co było tego powodem?...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS