logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Jan Sochoń
Z życia do życia
Idziemy
 


Oddajemy cześć krzyżowi

W Wielki Piątek wspominaliśmy śmierć Jezusa na krzyżu. Symbolika krzyża jest dla chrześcijan wyjątkowo istotna i duchowo pobudzająca. Krzyż bowiem to znak zbawienia przez mękę Syna Bożego oraz symptom nadziei, że ludzkie cierpienia prowadzą również do zmartwychwstania, jeżeli zostaną sprzęgnięte z mocą płynącą z życia i śmierci Jezusa. Dlatego oddajemy cześć krzyżowi? Nie czcimy krzyża jako narzędzia zbrodni, tylko jako narzędzie zbawienia. Kiedy całuję podczas liturgii Ewangelię, to w ten sposób oddaję hołd nie kartce papieru, lecz słowu zbawienia, a w ostatecznym sensie – samemu Zbawicielowi.

Gdyby – przykład czerpię z katechezy ojca Jacka Salija – zastrzelono mi bliską osobę, rewolwer byłby tylko i wyłącznie narzędziem zbrodni. Natomiast Pan Jezus umarł nie tylko dlatego, że ludzie podjęli zbrodniczą decyzję zamordowania Go. Umarł, bo sam chciał oddać za nas życie, po to przecież przyszedł na tę naszą ziemię. U św. Jana czytamy: „Ja życie moje oddaję, aby je znów odzyskać (J 10, 17). Nie tylko umarł dlatego, że sam tak chciał, ale również w sposób, w jaki chciał.

Czy jednak krew przelana na Kalwarii to cena za dług, jakiej Bóg wymaga za obrazę, której od nas doznał? Cóż, ewangeliści i św. Paweł stosują w swych interpretacjach takie terminy jak „okup”, kara, sprawiedliwość, ofiara. Czyżby sugerowali, że Bóg zaplanował śmierć Jezusa, żeby odkupić nasze grzechy, a przez to niejako nadał cierpieniu jako takiemu wartość? Chyba jednak nie; raczej trzeba powiedzieć, że wybierając zadanie bezbronnego proroka Jezus wyraził bezwzględne posłuszeństwo Ojcu w niebie oraz doskonałą ofiarę.

I w tej kenozie Chrystus nie przesłonił swego Bóstwa, lecz właśnie przez nią objawił Bóstwo zarówno swoje, jak i Ojca, ponieważ „Bóg jest miłością”, miłością, czystą i bezinteresowną, aż po śmierć na krzyżu. Dlatego odważamy się powiedzieć, że śmierć jest dla chrześcijanina ostatecznie zyskiem, bo jego życiem jest sam Chrystus „wywyższony na belce krzyża”. Im bardziej radykalne samowyniszczenie, tym pełniejszy objaw miłości ku ludziom, lecz również tym bardziej zupełna ufność w Ojca – nadzieja wbrew wszelkiej nadziei, że miłość Boga zwycięży.

Chrystus zmartwychwstał!

Oczekiwaliśmy na największe wydarzenie naszego życia, z podskórną radością. Pamiętamy, co się wydarzyło. Odbył się pogrzeb Chrystusa, sprawowany po nabożeństwie wielkopiątkowym. Rozpoczynał się on procesją z kadzielnicami, zapalonymi świecami i naczyniem z wodą święconą. Idąc w procesji złożyliśmy Ukrzyżowanego do grobu Pańskiego. Stąd też Wielka Sobota to dzień uwielbienia Chrystusa umęczonego za nas. Staraliśmy się trwać, choćby przez kilkanaście minut, przed Jezusem w ciszy i skupieniu. Odwiedzaliśmy też inne groby w mieście. Nawet utrwaliło się powiedzenie: „idziemy na Groby”. W ten sposób nawiązywała się między nami religijna więź.

Zanosiliśmy również do kościoła pokarmy do poświęcenia. Obrzęd ten ma związek z kończącym się postem, jaki obowiązywał przez dni przygotowania do świąt. Pokarmy objęte zakazem spożywania można jeść od Wielkanocy, dlatego należy je poświęcić. Chrześcijanin – jak wskazują liturgiści – uświęcony przez post i obchód świat, powinien prowadzić odtąd nowe życie, podtrzymywane pokarmem uświęconym przez Boga. To również znak przypominający o umiarkowanym korzystaniu z darów natury. Kiedy kapłan błogosławił mięso i wędliny, wskazał w ten sposób na baranka paschalnego z Ostatniej Wieczerzy, a chleb i świąteczne pieczywo, które ułożyliśmy w koszyczku wielkanocnym mówi, że to sam Chrystus nazwał siebie Chlebem żywym i że to On nam daje siebie w Komunii świętej. Jest z nami, jako źródło życia, na co wskazują poświęcone jajka.

W niedzielny poranek, albo już późną paschalną nocą wznieśliśmy w górę świąteczne serca. Ufam, że wówczas ujawniły się nasze wszystkie nadzieje i rozpaliła wiara. Bóg nas ukochał i nigdy już nie opuści. W Jego bliskości nie należy załamywać rąk, smucić się, zamartwiać. Cierpienie pozostanie, ale jako droga ku Zmartwychwstaniu. Nieśmy więc innym tę radosną „pewność niepewności”.

ks. Jan Sochoń
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
ks. Tomasz Jaklewicz
Przez ile dróg musi przejść każdy z nas, by mógł człowiekiem się stać? – śpiewał Bob Dylan. Bez wątpienia przez wiele. Wśród nich pojawi się też droga krzyżowa. Prędzej czy później spotkamy krzyż, który trzeba ponieść. Choroba, wypadek, jakaś niesprawiedliwość, grzech własny lub cudzy, samotność… A może ciężar samego życia, które ułożyło się tak, a nie inaczej. Krzyża nie bierze się na siebie, nie wybiera, on raczej spada na nas, często znienacka. 
 
ks. Marek Dziewiecki
Jedną z głównych pokus, jaka czyha na człowieka w każdej epoce, jest pożądanie dóbr materialnych i mylenie bogactwa ze szczęściem. Miłe jest posiadanie wypchanego portfela, luksusowego domu, drogiego samochodu. Przyjemne jest pozwalanie sobie na wystawny tryb życia i na zaspokajanie każdej zachcianki. Już dzieci zauważają, że kto ma dużo pieniędzy, temu wygodniej jest żyć. Łatwo wtedy o wyciagnięcie błędnego wniosku, że im bogatszy jest człowiek, tym szczęśliwszy. Kto ulega temu naiwnemu przekonaniu, tego najważniejszym pragnieniem jest chęć zdobycia wielkiego majątku – najlepiej szybko i bez wysiłku. 
 
Fr. Justin
Wielu ludzi bez własnej winy nie należy do Kościoła. Czy zatem istnieją różne rodzaje i stopnie przynależności do niego?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS