logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Joanna Bątkiewicz-Brożek
Zakochać się w Jezusie
Gość Niedzielny
 


O radykalizmie Jezusa i łzach Marii Magdaleny, wierze i zaufaniu z o. Raniero Cantalamessą OFMCap rozmawia Joanna Bątkiewicz-Brożek.  

Raniero Cantalamessa OFMCap – Urodził się 22 lipca 1934 r., od 1980 r. jest kaznodzieją Domu Papieskiego. Wyświęcony na kapłana w 1958 r., doktoryzował się z teologii na uniwersytecie we Fryburgu oraz z literatury klasycznej na Uniwersytecie Katolickim w Mediolanie. Jest związany z ruchem Odnowy w Duchu Świętym. 26 kwietnia 2010 roku otrzymał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu w Maceracie.

Jezus jest o wiele bliższy tym, którzy grzeszą, niż tym, którzy sądzą, oceniają. Dla nas, współczesnych, wykształconych, żyjących według pewnych schematów moralnych, Jezus stanowiłby prowokację. I z całą pewnością wywołałby skandal. Z kaznodzieją papieskim zawsze chciałam porozmawiać o Jezusie. 

O, jak dobrze, że nie o skandalach w Kościele, aborcji czy obyczajach w Watykanie! To ważne, ale staram się jak najczęściej mówić tylko o Jezusie. Przekonuję, że ewangelizacja Europy, a więc i zmiany społeczne na dobre są niemożliwe, jeśli w centrum nie postawi się Jezusa Chrystusa!

Poza murami kościołów, w zwykłych rozmowach o Bogu czy wielkich debatach intelektualnych, między wiarą a rozumem, postać Jezusa pomija się milczeniem lub sprowadza do postaci historycznej.

Jezus jest nieobecny w trzech fundamentalnych dialogach: między wiarą a nauką, wiarą i filozofią oraz w dialogu między religiami. W tym ostatnim rozmawia się raczej o pokoju, bo imię Jezusa dzieli. Jezus jest poza centrum zainteresowania nauki, bo ona zajmuje się raczej procesem powstawania świata, mówi o „sile sprawczej”. Filozofia zaś zajmuje się konceptami metafizycznymi, a nie postaciami historycznymi. Bardziej niepokoi mnie fakt, że w wielu przeprowadzonych we Włoszech ankietach na pytanie: „W co wierzysz?”, prawie całe wierzące Włochy odpowiadają: „W Stwórcę” lub „Byt Najwyższy i życie po śmierci”. Nieliczni przyznają, że wierzą w Jezusa, który umarł, zmartwychwstał i żyje.

„Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze mnie” – mówi Jezus. Co oznacza dla świata jedno z najtrudniejszych zdań Ewangelii?

Pewien znany w Mediolanie mistrz jogi i duchowości z Tybetu, chrześcijanin Masterbee, który przebrnął przez doświadczenie wielu religii, powiedział mi, że kiedy świadomie odrzucił Chrystusa, te słowa długo nie dawały mu spokoju, były natręctwem. Bo odrzucenie Jezusa oznacza wybór innej drogi od tej, którą Bóg wyznaczył ludziom. Św. Piotr ujmuje to najlepiej: „Nie ma innego imienia danego ludziom, w którym mogą osiągnąć zbawienie, jak imię Jezusa Chrystusa”. Chodzi więc o to, by uniknąć kreowania własnego obrazu Boga, dopasowanego do ludzkiej inteligencji. By uniknąć tego, o czym pisał św. Paweł – marginalizowania krzyża. Żydzi – pisał – oczekują znaków, a Grecy, których królem jest mądrość i wiedza – wyjaśnień i dowodów na istnienie Boga i Jezusa. Dzisiejszy świat zachowuje się jak spadkobierca mentalności Greków, wszystko musi być klarowne i udowadnialne.

Tymczasem Ewangelia daje przykład św. Piotra, który mimo że niewiele rozumiał, zdecydował się zaufać Jezusowi.

Św. Piotrowi, kiedy Jezus pyta, kim myślicie, że jestem, wydaje się, że nie wszystko rozumie. Ale ufa Jezusowi, bo wie dobrze, kim On jest. Taki jest sens naszej wiary. Nie wszystko musimy zrozumieć od razu, ale mamy zaufać komuś, kto udowodnił, że zasługuje na nasze zaufanie.

Może tu tkwi problem naszych relacji z Jezusem, bo my mamy kłopot z zaufaniem. Jak zaufać więc komuś, kogo człowiek nie rozumie?

Nad tym głowili się Pascal, Kierkegaard i inni: rozum nie dopuszcza do świadomości faktu istnienia czegoś, co go przewyższa. To jest granica, której racjonalizm nie akceptuje, rozum nie jest w stanie ogarnąć. I to jest granica, która oddziela wierzących od niewierzących. Spotykam takich ludzi na co dzień, tam, gdzie pracuję, chociażby w telewizji włoskiej RAI – słuchają i pracują intensywnie przy programach ze mną, ale nie przyjmują tego, o czym opowiadam – Ewangelii Jezusa, bo nie ma dla niej racjonalnego wytłumaczenia.

W jednym ze swoich programów mówił Ojciec, że „odrzucenie wiary w Jezusa jest niczym rezygnacja z przygody, jest pozbawieniem się ducha ryzyka”.

Po tym odcinku napisał do mnie niewierzący naukowiec: „Ojciec rzuca nam, niewierzącym, poważne wyzwanie!”. To faktycznie wywrotowa idea. Bo cóż znaczy wierzyć? Dobrze definiował to Kierkegaard: wierzyć to znaczy rzucić się na otwarte morze, tam, gdzie nad tobą jest tylko niebo, pod tobą 40 głębin wody. Dobrze ilustruje to przykład Ulissesa, według Dantego Alighieri, który docierając do granic ziemi, nie zawrócił, ale szedł dalej, rzucił się w kierunku nieznanego. Wiara jest otwarciem się na nieznane i nieskończone, ale nie na ślepo, z zamkniętymi oczyma. Mamy gwarancję, jest nią Jezus. Jego życie, śmierć i zmartwychwstanie. Jeśli więc mówić o przygodzie, to w kategoriach wykraczania poza obszary rozumu.

 
1 2  następna
Zobacz także
o. Jarosław Kupczak OP, Dorota Mazur
Powołanie jest słowem, które ma pochodzenie biblijne. Jest to odnalezienie się człowieka w Bożym planie zbawienia i służba temu właśnie celowi, a poprzez to innym ludziom. Dopiero w takim kontekście powstały pozostałe pojęcia słowa powołanie: oznacza ono bycie lekarzem, księdzem, nauczycielem z powołania...
 
Józef Augustyn SJ
Jezus walczy jak atleta, aby zwyciężyć słabość swojej ludzkiej natury. Tego samego słowa agonidzomai używa także Jezus w napomnieniu: Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi (Łk 13, 24). To, co Jezus określił jako bardzo trudne dla uczniów: przejście przez ciasne drzwi, jest najpierw bardzo trudne dla Niego samego. On sam jako pierwszy przechodzi przez ciasne drzwi. W ten sposób staje się dla całej ludzkości drogą do Ojca. Swoją walką o wypełnienie woli Ojca Jezus rozpoczyna walkę niezliczonych rzesz swoich naśladowców...
 
Michał Wojciechowski
Jezus w czasie swojej działalności publicznej odwiedzał wielokrotnie Jerozolimę. Informuje o tym dokładnie Ewangelia według św. Jana, która przedstawia nauki Jezusa wygłaszane w różne święta żydowskie. Prawo Mojżeszowe nakazywało Żydom, by na główne uroczystości pielgrzymowali do Jerozolimy. Nauczyciel, taki jak Jezus, mógł z tej okazji przemawiać do tłumów... 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS