logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Pulikowski
Zakochanie... i co dalej?
Wydawnictwo Pomoc
 


Wydawca: Wydawnictwo Misjonarzy Krwi Chrystusa Pomoc
Rok wydania: 2011
Wydanie: IV wydanie
ISBN: 978-83-7256-885-4
Format: 110 x 180
Stron: 144
Rodzaj okładki: miękka

 
Kup tą książkę

 

Pożądliwość - droga zła i niszcząca


Niestety nierzadko ludzie podejmują próbę poznania i zbliżenia się do drugiego na złej drodze. Jest to droga przeciwna czystości, czyli droga pożądliwości. Droga ta jest podwójnie zła:

- po pierwsze nie prowadzi do prawdziwego poznania, wręcz uniemożliwia poznanie w prawdzie;
- po drugie proces "poznawania się" cielesnego powoduje degradację i ranienie osób, a nierzadko uniemożliwia podjęcie wolnej decyzji o zawarciu małżeństwa.

Trudno bowiem mówić o wolnej decyzji pod presją sytuacji, gdy już poczęło się dziecko.

Tak jak droga czystości, licząc się z dobrem drugiego, przygotowywała i wychowywała do miłości, tak droga pożądliwości zaspokajająca egoistyczne zachcianki jest antywychowawcza i sprzeczna z miłością. Rozwija egoizm, który jest zaprzeczeniem miłości.

Warto zwrócić uwagę na mechanizm, który stanowi przeszkodę w poznaniu drugiego w chwili, gdy uruchomione zostaną bardzo silne pobudzenia cielesne. Dochodzi do swoistego zawężenia świadomości. Pragnienie przeżycia silnej przyjemności popycha do dorobienia ideologii usprawiedliwiającej własne postępowanie. Zwykle usprawiedliwieniem jest "zupełnie wyjątkowa w naszym wypadku bardzo silna i najprawdziwsza miłość". Córce bym tego nie poleciła, ale przecież to zupełnie inna sprawa. Otóż zechciej przyjąć do wiadomości młody człowieku, że to zupełnie ta sama sprawa. To, co uznasz za niedobre dla twej córki czy syna, tak samo jest niedobre dla ciebie. I to Twoim, a nie moim zdaniem! W chwili, gdy para czerpie silną, wręcz fascynującą przyjemność z bliskości cielesnej, z pobudzenia seksualnego zazwyczaj nie chce przyjmować do wiadomości faktu istnienia wad w drugim. To po prostu nie pasuje do bajki. Wypycha się więc do podświadomości wszystko, co złe o wybranej osobie. Nie pomagają niczyje ostrzeżenia.

Młodzi gotowi są wtedy odwrócić się od wszystkich, którym dotychczas ufali. Rodzice - są starzy i nas nie rozumieją, teraz są zupełnie inne czasy. Kapłan - wiadomo, on tak musi, a poza tym, co on może wiedzieć o prawdziwej miłości. Koleżanki, koledzy - snują intrygi, bo ewidentnie zazdroszczą nam naszej pięknej miłości, naszego szczęścia.

Nawet bardzo konkretne ostrzeżenia są odrzucane

"Popatrz na jej (jego) dom, rodziców, siostry, braci."
"Ale ona jest zupełnie inna, a w ogóle to nie będę się żenił z matką, tylko z córką." "Popatrz, jak on traktuje inne kobiety."
"Mnie kocha i mnie zawsze będzie traktował jak księżniczkę."
"Zobacz, jesteś jego czwartą dziewczyną i z każdą poprzednią był w łóżku."
"Nawet święci popełniają błędy, ale moja miłość go przemieniła i on już teraz jest zupełnie innym człowiekiem. Jestem pewna, że mi będzie wierny do końca życia. W końcu jestem kobietą i potrafię wyczuć, jaki on teraz naprawdę jest."

Na wskazanie konkretnej niemożliwej do zanegowania wady - pada jak zaklęcie, skrajnie naiwne: jak się ożeni, to się odmieni.

W efekcie, gdy po takim "poznaniu" dochodzi do zawarcia małżeństwa, tak naprawdę niczego ważnego o sobie nawzajem młodzi nie wiedzą. Właściwie jest jeszcze gorzej. Mają wyidealizowany obraz ukochanej osoby, a wszystko, co złe o niej jest wypchnięte do podświadomości. Zazwyczaj już krótko po ślubie spadają klapki z oczu. I wtedy pojawia się oskarżenie o oszustwo z premedytacją, o nieuczciwą grę przed ślubem. Wszystko, co złe o drugim wychodzi teraz na jaw z podświadomości, a z kolei prawdziwe zalety osoby, jako nie pasujące do nowej - czarnej wersji są spychane do podświadomości. I tak ze sztucznie wyidealizowanej wersji idealnej dochodzimy do sztucznie zafałszowanej wersji fatalnej - pesymistycznej.

I mamy sytuację rozwodową, często krótko po ślubie. Teraz przypomina się: "Gdzie ja miałam oczy. Przecież powinnam słuchać co mówili inni, widzieć jak funkcjonuje jego rodzina, jak on traktował inne kobiety" itp., itd.

Dlatego właśnie napisałem, że poznanie w prawdzie przy rozbudzeniu silnych oddziaływań cielesnych jest praktycznie niemożliwe. Raz dlatego, że ocena obiektywna jest istotnie utrudniona, a dwa, że po prostu nie chcemy niekorzystnych faktów przyjąć do wiadomości i świadomości. Bo... psują miłą bajkę. Lubimy czasem żyć przyjemnymi ułudami...

Skutki złego, niszczącego poznania

O złych skutkach nieczystego poznawania się można by rozprawiać godzinami. Dotyczą one nie tylko dwojga zainteresowanych, ale rodzin, z których wyszli, a nawet szerokich kręgów rodzinnych i znajomych obu stron. Czasem są źródłem niepowodzeń ich przyszłego małżeństwa, a czasem różnych małżeństw, które zawrą po rozstaniu. Bezwzględnie skutki ich złego "poznawania się" odczują przyszłe (niekoniecznie wspólne) dzieci. Zatem problem, niejako dziedzicznie, obciąża przyszłe pokolenia.

Jakie są to skutki? Część z nich jest widocznych gołym okiem. Ot, choćby dziecko poczęte przed ślubem. Potem przyspieszona (oby nie wymuszana) decyzja o małżeństwie, gorączkowe przygotowania do ślubu. Czasem skutkiem jest porzucenie dziewczyny z dzieckiem, czasem decyzja o zabiciu dziecka - owocu ich "miłości".

Lecz najgłębsze skutki są niewidoczne dla oka. Są to głębokie nieraz rany w psychice mające przemożny wpływ na całe przyszłe życie. Rany w warstwie seksualnej na mocy prawa pierwszych połączeń (inprinting) pozostają niewymazywalne do końca życia. Czasem na drodze generalizacji wszystkich przedstawicieli drugiej płci traktuje się jak drani, "myślących tylko o jednym", potencjalnych gwałcicieli. Zranienie, nadużycie zaufania rzutować mogą na wszystkie relacje z innymi ludźmi do końca życia. Ile najróżniejszych ran i tragedii, chorób i prób samobójczych ma źródło w zawiedzionej "miłości", pozostanie tajemnicą gabinetów psychologów i psychiatrów oraz konfesjonałów.
Może ku przestrodze przytoczę tylko jeden przykład pójścia drogą skrajnej nieczystości, czyli pożądliwości.

Ona lat 16, on 18. Najniższy wiek w Polsce, w jakim można za zgodą sądu (dla niej - nie miała 18 lat) zawrzeć małżeństwo. Rodzice obu stron naciskają na jak najszybszą zgodę. Nie muszę dodawać, że dziecko już się poczęło, stąd całe zamieszanie i pośpiech.

Mądra, doświadczona sędzina pyta dziewczę:

"Kiedy poznałaś narzeczonego?"
"22 listopada na dyskotece".
"Kiedy po raz pierwszy współżyliście?"
"22 listopada."
"Kiedy zaszłaś w ciążę?" Dziewczyna lekko poirytowana odpowiada:
"No przecież mówię, że 22 listopada."

Można by skwitować, że rzadko komu tak się udaje - wiele małżeństw latami czeka na poczęcie. Małżeństwo zostało zawarte. Rodzice dopięli swego. Lecz małżeństwo to rozpadło się definitywnie, zanim urodziło się dziecko.

Mógłbym podawać wiele przykładów, w których uruchomienie pobudzeń cielesnych całkowicie zablokowało możliwość poznania drugiej osoby. Czasem sobie żartuję, że nie mogli rozmawiać, bo usta mieli czym innym zajęte - ale tak naprawdę to nie jest śmieszne. Spotkałem się z przypadkiem, gdzie kobieta załatwiając formalności ślubne w urzędzie stanu cywilnego dowiedziała się, że jej narzeczony jest po rozwodzie i ma dwójkę dzieci z pierwszego małżeństwa. Inna, rozmawiając o wyborze kościoła na uroczystość ślubną, dowiedziała się od wybranka, że jest niewierzący. W obu przypadkach dzieci już były poczęte.

Młody Czytelniku, bez względu na to, jak ci to jest nie po drodze, spróbuj uwierzyć, (i nie ma w tym żadnej pułapki), że uruchomienie pobudzeń cielesnych w związku chłopak - dziewczyna poza doraźną przyjemnością nie daje żadnych pozytywnych skutków, ale owocuje wieloma złymi, nieraz rujnującymi całe życie.


Zobacz także
Maciej Tabor
Najczęściej służbę kojarzymy wąsko z zaangażowaniem społecznym (czy kościelnym) i wtedy pytanie o jej granice sprowadza się po prostu do kwestii czasu, a odpowiedź wydaje się prosta, na przykład: „Na tego typu działalność poświęcę pięć godzin w tygodniu”. To jednak wcale nie oznacza, że w pozostałych sferach automatycznie zaprowadzimy sprawiedliwy ład. 
 
Klaudia Król
Jaka niedojrzałość czyni małżeństwo nieważnie zawartym? Skąd bierze się owa niedojrzałość, która czyni małżeństwo nieważnym? Czy zdrada może być przyczyną nieważności małżeństwa? Działanie osoby niedojrzałej podyktowane jest potrzebą chwili, zachcianką, popędem, własnym interesem. Nic więc dziwnego, że dojrzałość emocjonalna partnera w małżeństwie ma fundamentalne znaczenie dla istnienia prawidłowej wspólnoty małżeńskiej.
 
Grażyna Starzak
Prawda jest bez wątpienia jedną z naczelnych wartości i choć dotarcie do niej bywa czasami okupione bólem, trzeba do niej dążyć, bo tylko życie w prawdzie daje człowiekowi fundament moralny. Większość z nas zgadza się z tą tezą, ale, na co dzień zbyt łatwo sięgamy po kłamstewka i półprawdy. Wychowanie do prawdy jest jednym z głównych zadań stojących przed nauczycielami i kapłanami w nowym roku szkolnym i katechetycznym.
 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS