logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Zamość jest dumny z pielgrzymów
 


Kolejną grupą, jaka dotarła do jasnogórskiego sanktuarium w niedzielę, 14 sierpnia, była 34. Piesza Pielgrzymka Diec. Zamojsko-Lubaczowskiej. 
 
Pątników witał na Jasnej Górze bp Marian Rojek, biskup diecezjalny zamojsko-lubaczowski. „Dla Pasterza to jest zawsze radość, radość i wdzięczność za to, że są takie owoce łaski. Że pomimo tylu różnych spraw, tylu ludzi bardzo młodych, rodzin i starszych znajduje czas, pragnienie i chęć, żeby ofiarować ten trud, ten czas i także swoje życie, dać to świadectwo w wierze swojej, umocnić się w tej wierze swojej, że są tam tacy ludzie. Oni będą owocowali tymi łaskami, które tu otrzymają, które przeżyli, tym doświadczeniem, tej wspólnoty, braterstwa. To wszystko już owocuje i będzie owocowało na co dzień pośród tamtych ludzi, którzy żyją, uczą się, studiują, pracują” – podkreśla bp Marian Rojek. 
 
Licząca 500 pątników w 4 grupach pielgrzymka przemierzyła 360 km w ciągu 13 dni. Najmłodszy pielgrzym miał 2,5 roku, najstarszy - 76 lat. 
 
Pod hasłem: „Błogosławieni miłosierni” pielgrzymów prowadził ks. Michał Moń, dyrektor pielgrzymki. W drodze wspomagało go: 15 księży, 6 kleryków i 1 siostra zakonna. 
 
„Gdyby nie było miłości do Boga, miłości do Matki Najświętszej w sercu, to nikt by się nie podjął pielgrzymowania, to byłoby zbyt wielkie obciążenie. Jeśli ktoś kocha Boga, to zrobi dla Niego wszystko, z miłości do Niego” – mówi ks. Michał Moń, dyrektor pielgrzymki. 
 
„Dla mnie to wyjątkowy moment, kiedy po przybyciu mogę tutaj od razu uklęknąć przed tronem Maryi i powiedzieć Jej, że przyprowadziłem ludzi, że przyprowadziłem Jej dzieci tutaj. To jest taki moment wzruszenia. Jestem przede wszystkim wdzięczny za to, że wszystko szczęśliwie dzięki Bożej pomocy się udało” – dodaje ks. dyrektor. 
 
„Ja mam już 51 lat, i 120 kg wagi, ciśnie mnie do asfaltu... i te pierwsze dni szczególnie upalne były trudne, później dwa dni deszczu, a teraz możemy iść nawet do La Salette, jakby była taka potrzeba – żartuje ks. Roman Karpowicz – Intencje były przeróżne, ale w grupie bardzo życiowe: o nawrócenia, szczególnie o nawrócenia z nałogów alkoholizmu, narkomanii, sporo intencji rodzinnych, o potomstwo, o chłopaka, dziewczynę, o zdanie egzaminów (…) Nowością na naszej pielgrzymce jest etap adoracyjny, niesiemy wówczas Najświętszy Sakrament. I trzeba powiedzieć, że jak jest etap adoracyjny, to nawet ludzie z innych grup przychodzą, żeby się modlić”. 
 
„Pielgrzymuję wraz z babcią. Na pielgrzymce jest bardzo fajnie, są bardzo mili ludzie, polecam każdemu - opowiada Klaudia, lat 13 – Ten wianek zrobiła moja babcia i siostra zakonna. Czuję radość i smutek, że opuszczę już tych ludzi, z którymi pielgrzymowałam”. 
 
o. Stanisław Tomoń 
www.jasnagora.com