Święto satanistów
Warto pamiętać, że Halloween wywodzi się wprost z pogańskiego celtyckiego święta ku czci boga śmierci Samhaina. Pochodzi ono z czasów druidów. Według przekazów rzymskich druidzi mieli przewodzić mrocznym rytuałom, w trakcie których pod ogromne kukły z przeplatanych gałęzi, których kończyny wypełnione były żyjącymi ludźmi, podkładano ogień. Anton La Vey, założyciel Kościoła Szatana, pisze w Biblii Sztatana, że zaraz po dniu własnych urodzin najważniejszymi świętami (dla czcicieli Szatana) są: przypadająca 30 kwietnia Noc Walpurgii i właśnie Halloween. Według niego, w tym czasie duchy, czarownice i demony mają szczególną moc. Cytowany już w tym tekście o. Aleksander Posacki podkreśla w opublikowanym w 2008 r. w „Naszym Dzienniku” artykule, że owa moc, o której pisze La Vey, może zaistnieć, jeśli złe duchy będą przywoływane w wigilię 1 listopada. Raporty amerykańskiej policji potwierdzają wzrost liczby gwałtów dokonywanych w Halloween, powiązanych z odbywającymi się wówczas imprezami kostiumowymi i narkotykami. „Diabelskiej nocy” towarzyszy fala przestępstw, przemocy i wandalizmu. Ze świadectw nawróconych na chrześcijaństwo satanistów wynika wprost, że ostatniego dnia października lub w nocy z 31 października na 1 listopada składane są rytualne ofiary z małych dzieci.
O. Posacki pisze, że sataniści łączą te zbrodnie z celebracją tzw. czarnych mszy i orgii seksualnych, związanych z inicjacyjnym łączeniem się z demonami. Liberalne media wyśmiewają taki przekaz. Dla nich to jakieś „średniowieczne zabobony”, które upowszechnia Kościół, obrażające inteligencję współczesnego człowieka. Tymczasem Kościół katolicki głosem swoich hierarchów niejednokrotnie przestrzegał przed złymi skutkami zabaw towarzyszących Halloween. Jednoznacznie wypowiadali się na ten temat także polscy biskupi. Niestety, wielu katolików bagatelizuje te ostrzeżenia. Co wynika z szeroko rozpowszechnionej niewiary w Sąd Ostateczny, piekło i realne istnienie szatana.
Diabeł mile widziany
Odrzucenie dogmatu o istnieniu piekła i szatana skutkuje znieczuleniem i obojętnością na satanistyczne i okultystyczne treści, którymi wypełniona jest współczesna popkultura i media. Tolerujemy zatem perwersyjne show Madonny na Stadionie Narodowym, nie zauważamy czarnoksięskich amuletów w swoim domu, słuchamy telewizyjnych wróżek jak wyroczni albo uczestniczymy gorliwie w seansach jogi, bo to w modzie. Trudno się dziwić, że w takim krajobrazie duchowym nawoływania przeciwko organizowaniu imprez Halloween w szkołach i przedszkolach trafiają w próżnię. Albo traktowane są jako dziwactwa nawiedzonych, katolickich oszołomów.
W rezultacie, jak trafnie zauważa o. Posacki w swoim tekście dla „Naszego Dziennika”, „zamiast wołania do Boga o zbawienie dusz mamy wywoływanie duchów, zamiast modlitwy – mamy zaklęcia. Zamiast religii – magię. Zamiast łaski Bożej Ducha Świętego – narażanie się na agresję i niełaskę duchów nieczystych. Zamiast poważnych duchowych decyzji mamy niepoważne igranie z zabójczym ogniem zwodniczych duchów”. Mówimy o realnym zagrożeniu. Jeszcze kilkanaście lat temu w Polsce było czterech egzorcystów, dziś jest ich 120. Dramatycznie rośnie liczba ludzi poranionych duchowo, którzy szukają u nich pomocy. Nie musieliby tego robić, gdyby wcześniej nie ulegli bałwochwalstwu. Halloween to także przejaw zgubnego bałwochwalstwa. Pamiętajmy o tym, kiedy nasze dzieci oznajmią kategorycznie, że koniecznie muszą się przebrać za czarnoksiężników na wieczorną imprezę w szkole.
Ryszard Gromadzki