logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Adam Adamski
Zaproszenie na pustynię
Przewodnik Katolicki
 


Człowiek nie chce być niczym zaskakiwany, raczej dąży do tego, by dni upływały zgodnie z jego planem i oczekiwaniami. Gdy nam się to (przynajmniej w jakimś zakresie) udaje, łatwo ulec pokusie z raju: „będziecie tak jak Bóg”. Człowiek ma poczucie, że jest samowystarczalny i może być panem swego życia. Wówczas łatwo zamknąć się na Boga i Jego plany, można zaniedbać wówczas wiele dobra i sprzeciwiać się woli Bożej, karłowacieć w wierze. Bóg stają się niewiele znaczącym dodatkiem. Dlatego doświadczenie pustyni może być ważnym miejscem umacniania wiary. Zanurzając się w to doświadczenie, człowiek na nowo odkrywa swoją kruchość i małość. Odkrywa, że nie jest samowystarczalny i jego życie nie tylko od niego zależy. Zdobywa mądrość, której nie można nauczyć się z książek. To trzeba przeżyć.
 
Nasz Wielki Post
 
Doskonałym przykładem owocnego przeżycia trudu pustyni jest historia Narodu Wybranego. Izrael wszedł na pustynię jako tłum zachłyśnięty wolnością, wspominający pełne miski w Egipcie. Po czterdziestu latach wyszli stamtąd jako naród związany z Bogiem przez Przymierze, naród zdolny posiąść ziemię obiecaną ich ojcom. Na pustyni nastąpiła przemiana. Odkrycie i doświadczenie własnych słabości, zmaganie się z nim, wzloty i upadki, chwile buntu i powroty do Boga. Wszystko to sprawiło, że Izrael wyszedł  z pustymi mocniejszy.
 
Nasze wielkopostne wyjście na pustynię też musi kosztować, inaczej niczego nie doświadczymy. Pustyni nie można traktować jak pikniku. Absurdalnie wyglądałby pustelnik, który co prawda wybrałby się na Saharę, ale zaraz wybudowałby tam luksusowy, klimatyzowany hotel, zamówił codzienne dostawy świeżej żywności i wybornych, schłodzonych trunków. A później, jako słynny pustelnik, organizowałby huczne imprezy do samego rana. Czy taką sytuację można by uznać za szukanie Boga i odkrywanie prawdy o sobie?   Może też być sytuacja, w której ktoś decyduje się na serię ekstremalnych przeżyć na pustyni, ale tylko po to, aby innym zaimponować, a sobie podnieść poziom adrenaliny i poprawić mniemanie o sobie. Taka sytuacja nie jest szukaniem Boga, lecz samego siebie.
Tak absurdalnie muszą jawić się niektóre praktyki postne (umartwienia).
 
Umartwienie, które z założenia nie ma być dokuczliwe, przestaje być umartwieniem. Na przykład, gdyby  ktoś czas postu potraktował jaką świetną okazję do spożywania krewetek w winie, zagryzanych kanapeczkami z kawiorem i popijanych chłodnym szampanem. Gdyby uważał to za doświadczenie pustyni, to znaczyłoby, że legalizm prawny przysłonił mu zupełnie sens  postu i sam siebie oszukuje. Podobnie jest w sytuacji, gdy ktoś rzeczywiście podejmuje drakońskie wyrzeczenia, ale z motywów zupełnie egoistycznych. Można znaleźć wiele przykładów ludzi, którzy z zemsty lub aby  innym dokuczyć, zdolni są do niebywałych poświęceń. Są też tacy, którzy chcą po prostu schudnąć lub sobie udowodnić, że jednak na coś ich stać. Trudno potraktować to jako praktykę postną.
 
Pustynia jest etapem
 
Pustynia nie ma być naszym celem, lecz etapem. Z pustyni człowiek ma wejść do „Ziemi Obiecanej”, ma przeżywać radość, która jest udziałem tych, którzy w świetle Bożego Objawienia poznali, kim są, dokąd zmierzają, jakie niebezpieczeństwa czają się po drodze i Kto może ich z tych opresji wybawić. Chrześcijaństwo nie polega na siedzeniu we łzach i na popiele. Pustynia (umartwienie) ma zaowocować chrześcijańską radością. Radość chrześcijańska tym różni się od radości pozornej i przemijającej, że nie jest uwarunkowana sytuacją zewnętrzną. Jezus mówi o radości, której pragnie dla swych uczniów w Wieczerniku. Wówczas, gdy stawał wobec zdrady, męki i śmierci, mówi o radości, bowiem ma poczucie jedności z Ojcem i chce wypełnić Jego plan do końca. To nadaje sens Jego ziemskim trudom, a z poczucia spełnienia („wykonało się”) płynie radość.
 
Również nasz Wielki Post nie ma być celem samym w sobie. Nie pości się, żeby cierpieć (choć wiąże się to z trudem), ale po to, by później przeżywać pełniej swoje życie, niezależnie od tego, co będzie działo się wokoło. Owocem czasu postu jest doświadczenie, że Bóg mówi do mego serca, że nie jestem dla Niego obojętny, że moje życie ma sens nawet wówczas, gdy nie wszystko idzie po mojej myśli. Bo przecież myśli Boże nie są naszymi, a nasze drogi – Bożymi.
 
Doświadczyć obecności Boga w swoim życiu to móc powtórzyć z całym przekonaniem za psalmistą: „Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną” (Ps 23, 4).
 
Moje czterdzieści dni pustyni
 
Przed nami kolejny Wielki Post. To czas, w którym słowa z Księgi Ozeasza Bóg kieruje do każdego z nas: „Chcę cię przynęcić, na pustynię wyprowadzić i mówić do Twojego serca”. Czy potrzebujemy tego czasu doświadczenia, by coś przemyśleć, za coś przeprosić, coś sobie uświadomić, coś postanowić? Czy też zagonieni na targowisku świata nie mamy czasu na takie sprawy. Bo tempo życia, bo chwila obecna, bo kryzys, bo nie można zostać w tyle, bo coś nam się przecież od życia należy… A post? No cóż, kupię sobie pstrąga… A może jednak warto zostawić pełne miski w Egipcie i wyruszyć… Wtedy trzeba tylko pomyśleć, co może być moją pustynią i zadbać, by nie wyszedł z tego egzotyczny piknik.
 
ks. Adam Adamski
 
 
Zobacz także
ks. Zbigniew Kapłański
Świat w chwili stworzenia był piękny między innymi dzięki harmonii, niczego nie było ani za mało ani za dużo. A zatem post to sposób na przywracanie pierwotnej, zamierzonej przez Pana Boga harmonii w świecie i w samym człowieku. Post jest podsuniętą przez kontakt z Panem Bogiem odpowiedzią na brak umiaru...
 
Robert Krawiec OFMCap
"Bóg nas kocha!" – ta prawda stała się dla Ojca Pio fundamentem jego życia, wiary i posługi kapłańskiej. Stygmatyk doświadczał osobistej i bezwarunkowej miłości Boga. "Bóg chce – powtarzał – abyśmy osobiście Go poznali i miłowali". 29 stycznia 1919 roku zanotował: "Czuję, że jestem zatopiony w bezkresnym morzu miłości Umiłowanego Boga". 
 
Dariusz Piórkowski SJ

„Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali”. Czytając dzisiejszy fragment Ewangelii, przypomniało mi się wyznanie jednego z rekolektantów, pastora ewangelickiego, podczas moich ostatnich rekolekcji. Mianowicie, zauważył on, że często pragnie w życiu zrobić wrażenie na Panu Bogu.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS