logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Monika Sarnacka
Zawód: tata
Idziemy
 


Szeryf i superman, zawsze bez żony i dzieci - taki model ojca proponuje współczesna kultura! Co dziś robią ojcowie, skoro  najczęściej są nieobecni albo niepotrzebni?
 
Dobre ojcostwo chroni, ratuje, odbudowuje, wspomaga wartości, którymi dziecko kieruje się w życiu i które decydują o jego zdrowych relacjach z otoczeniem. Złe  ojcostwo rujnuje te wartości, spychając często dziecko na margines życia społecznego.
 
Jan Paweł II rolę mężczyzny ujął zaledwie w czterech, ale za to bardzo mocnych,  punktach: „(…) powołany jest do zabezpieczenia równego rozwoju wszystkim członkom rodziny przez: wielkoduszną odpowiedzialność za życie poczęte pod sercem matki; troskliwe pełnienie obowiązku wychowania dzielonego ze współmałżonką; pracę, która nigdy nie rozbija rodziny, ale utwierdza ją w spójni i jedności; dawanie świadectwa dojrzałego życia chrześcijańskiego”. Jak tę rolę spełniają współcześni ojcowie?. W ostatnich latach przeprowadzono dwie kampanie społeczne poświęcone kalekiemu ojcostwu. Pierwsza przekonywała, że przeciętny tata poświęca swemu dziecku tyle samo czasu, ile zajmuje wypalenie jednego papierosa. Druga – w formie filmiku – pokazywała rozkoszną scenkę, w której dziecko podbiega do siedzącego na fotelu tatusia i nagle odbiega z płaczem, bo zobaczyło obcą sobie twarz. Uspokaja się dopiero, gdy tato zasłania się gazetą – to już widok znany, oswojony. Kampanie przeminęły bez echa.
 
SYNDROM BLASZANEGO BĘBENKA
 
Kiedy zaczyna się ojcostwo? Tuż po narodzinach, ale…własnych! Już wtedy przyszły tata jest zdeterminowany wpływem swojego ojca i  ojca jego ojca. Mężczyzna, dla którego przyjemność fizyczna ważniejsza jest od życia dziecka, które w jej wyniku może się począć, nie dorósł do roli ojca. Nie cechuje go bowiem odpowiedzialność. – Mężczyźni wykładają się już na pierwszym punkcie, traktując seks i kobietę jak zabawę – mówi Jacek Pulikowski, wykładowca na Podyplomowym Studium Rodziny przy Wydziale Teologicznym na UAM w Poznaniu, od 31 lat „potrójny” tata. – W jednym z plemion afrykańskich chłopiec nie może zalecać się do dziewczyny, dopóki nie upoluje lwa, czym dowiedzie, że jest dzielny i odpowiedzialny, słowem: dorosły – mówi Pulikowski. – I że dzięki temu byłby w stanie utrzymać rodzinę. W naszej – cywilizowanej – kulturze rolę inicjacji spełnia często pierwszy kieliszek, pierwszy papieros, pierwszy seks. To one mają być dowodem męskości.
 
– Wielu ojców czuje, że się nimi stało dopiero, kiedy wezmą dziecko na ręce czy kiedy pierwszy raz je przewiną. To za późno – przekonuje.  – Mężczyzna poważnie traktujący rolę ojca będzie się do niej przygotowywał na długo przed tym, jak się w nią wcieli. Już jako chłopiec powinien podjąć trud samowychowania z perspektywą ojcostwa; powinien rozbudzać w sobie takie cechy jak jego wspomniany afrykański rówieśnik. Potem, kiedy zacznie się rozglądać za życiową partnerką, powinien szukać przede wszystkim matki przyszłych dzieci, powinien być pewien, że chce być jej opiekunem. Wreszcie siebie i ją powinien wychowywać do rodzicielstwa, by podjąć je świadomie.
 
Od wieków w kulturach i religiach obecne są sytuacje, kiedy chłopiec przestaje być dzieckiem, staje się mężczyzną i zbliża się do swego ojca. Żydowska bar micwa oznacza, że 13-letni chłopiec deklaruje się jako mężczyzna, zdejmując tym z ojca odpowiedzialność za siebie. Tym były postrzyżyny obecne w wielu słowiańskich kulturach. O tym opowiada wspomniany już rytuał afrykański.
 
W dzisiejszym polskim społeczeństwie obserwujemy od jakiegoś czasu syndrom Oskara z „Blaszanego bębenka”. Oto 30-letni „chłopcy” wciąż żyją na garnuszku rodziców, mają finansowe i psychiczne zabezpieczenie: jest wikt i opierunek, nie płacą za  mieszkanie, no i… wciąż są pod czyjąś opieką. Mamusie są szczęśliwe, bo mają dziecko pod ręką. A tatusiowie są za słabi, by pogonić synków do założenia własnych rodzin. Ale w pewnym momencie nawet Oskar postanowił dorosnąć – gdy zabrakło matki, przybranego i prawdziwego ojca i gdy sam poczuł się ojcem. Dziś idolami są „figomandaryni” w typie Kuby Wojewódzkiego.
 
Kobiety, które dostają takich mężczyzn za mężów, wiedzą, jak trudno ich doprowadzić do dorosłości.
 
– Tego nie zrobi osoba z zewnątrz – ks. Jarosław Szymczak rozwiewa złudzenia. – Kobietom się wydaje, że zmienią mężczyzn jednym ruchem. Oni tymczasem „zejdą do podziemia” i będą uskuteczniać partyzantkę. Sami mężczyźni starają się czasem dojrzewać na siłę – udając poważnych biznesmenów, odpowiedzialnych mężów, krótko mówiąc: przywdziewając za duży kostium – co często kończy się frustracją i depresją, bo się okazuje, że ich możliwości stoją niżej niż ambicje. – Najzdrowszą metodą – radzi duchowny – jest praktyka zdrowej afirmacji: należy doprowadzić do tego, by „chłopiec i mężczyzna”, bo taka jest męska osobowość, stali się przyjaciółmi. By chłopiec dawał mężczyźnie marzenia i gorące uczucia, a mężczyzna, dzięki zdrowemu rozsądkowi, przekuwał je w plany i dobre relacje z płcią przeciwną.
 
Hubert Minakowski wychowywał się w domu rozwiedzionych rodziców, którzy wciąż jednak mieszkali razem. – Ojciec miał własną półkę w lodówce, a mama rzucała zdawkowe: „wywiadówka o 18, idź, bo ja mam chałturę” – wspomina. – Ponieważ o tym, że rodzice są rozwiedzeni nie wiedziałem do 21 roku życia, atmosfera, w której się wychowywałem wydawała mi się normą. Podskórnie czułem jednak, że coś jest nie tak. Dlatego być może tak długo zwlekałem z założeniem własnej rodziny. Zdecydowałem o tym dopiero, kiedy uświadomiłem sobie, że nie muszę kopiować modelu, w którym się wychowałem, a który nie wydawał mi się atrakcyjny. To właśnie pozwoliło mi dojrzeć.
 
 
1 2 3  następna
Zobacz także
Ks. Piotr Mazurkiewicz

W trakcie trwania ostatniego synodu (w 2016 roku - przyp. red.) ktoś zamieścił na Twitterze zdjęcie słupa granicznego z godłami dwóch państw strefy Schengen. Poniżej zaś podpis: „Granica między orto- i heterodoksją”. Tweet ten dobrze chyba oddawał atmosferę synodalnej debaty, której towarzyszył lęk przed ewentualnym nowym podziałem w Kościele. Do tej atmosfery odwołuje się papież Franciszek w adhortacji Amoris laetitia, zaznaczając jednak, że w różnorodności wygłaszanych opinii – o ile były wierne Kościołowi – dało się słyszeć wiele słusznych trosk i pytań stawianych uczciwie i szczerze (nr 2–3).

 
Ks. Piotr Mazurkiewicz
Jak Kościół podchodzi do instytucji rodzeństwa (stosunków wzajemnych między dziećmi) w przypadku gdy jedno z dzieci pochodzi ze stosunków pozamałżeńskich. W czasie trwania małżeństwa ojciec ma 2 dzieci z tzw. "prawego łoża" a 1 dziecko z tzw. "skoku w bok". Pomijam w tym wypadku aspekt moralny tej sprawy. Pragnę uzyskać informacje, czy takie rodzeństwo jest rodzeństwem, tworzy najbliższą rodzinę (tak jast w oczach ojca tych dzieci)? Czy powinni pozostać sobie obcy (tak życzy sobie matka nieślubnego dziecka)?
 
Ks. Piotr Mazurkiewicz
Co począć, gdy nie można począć? Takie pytanie zadaje sobie coraz więcej par, które mają problemy z płodnością. Naprotechnologia – mało znana w Polsce – jest dla nich szansą na rodzicielstwo. Jeśli podczas regularnego współżycia nie dochodzi do poczęcia dziecka, wielu lekarzy bardzo szybko sugeruje metodę „In Vitro”. I to często w sytuacjach, gdy nie skorzystano z żadnych innych sposobów leczenia... Wytworzyła się taka praktyka, że małżeństwo mające trudności z poczęciem dziecka po roku, a nawet po kilku miesiącach, jest określane jako bezpłodne.  
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS