Robert Kępa
Znałem kiedyś człowieka, który zwykł powiadać, że dla niego rodzinny dom, to tylko miejsce, gdzie może w cywilizowany sposób umyć się i przespać. Wszystko inne - mawiał - co przypisuje się rodzinie jest czystym wymysłem purytańskiej większości. Rzecz jasna zdecydowanie zaprotestowałem. Pytałem, jak to możliwe, aby w ten sposób traktować to, co na przykład dla mnie znaczy tak wiele? Jak można nie dostrzegać tego ogromu ciepła i serdeczności, które płynie z rodzinnego domu. Płynie albo nie płynie - usłyszałem w odpowiedzi...