logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Monika Białkowska
Zmartwychwstały zmienia wszystko
Przewodnik Katolicki
 
fot. Pierangelo Bettoni | Unsplash (cc)


Przyzwyczailiśmy się trochę do tych słów. A gdyby usłyszeć je po raz pierwszy? Nie ma już śmierci! Nie ma – nic ci nie grozi.
 
Zwycięzcy grzechu
Wyobraź sobie wojnę, na której jesteśmy. Zaczęła się w raju. Wywołał ją człowiek, który nie posłuchał Boga. Zjadł owoc i w ten sposób przeszedł na stronę Szatana. Ale Bóg z niego nie zrezygnował. Postanowił odbić człowieka z rąk Złego. Walka trwała długo. Walczyli patriarchowie i walczyli prorocy, a walczył w nich sam Bóg. To jednak było tylko preludium, rozpoznanie terenu i przygotowanie do ostatecznego starcia. Decydująca bitwa rozegrała się czternastego dnia miesiąca Nisan, kiedy to Jezus Chrystus, Syn Boży, umarł na krzyżu, a trzy dni później zmartwychwstał. Szatan został pokonany. Człowiek został wydarty z jego rąk. Otworzyła się przed nim droga do życia wiecznego – tego samego, które zaplanowane było dla niego od początku, zanim wywołał tę głupią wojnę.
 
Wojna już się skończyła. Jej wynik jest znany i ostateczny, nic go nie może zmienić. Bóg to wie i wie Szatan. Ale kiedy Bóg króluje, Szatan gdzieś na opłotkach bitewnego pola próbuje jeszcze zebrać dla siebie zabłąkaną ofiarę. Może ktoś nie usłyszał, że jesteśmy po bitwie? Może jeszcze da się nabrać? Może jeszcze jakieś niewielkie łupy da się zebrać, jedno, dwa, tysiąc serc na potępienie?
 
Nie daj się nabrać złu. Ono odchodzi ze sceny pokonane, choć wabi jeszcze błyskotkami, licząc na naiwniaków. Wojna się skończyła i wiadomo, kto jest zwycięzcą. My możemy tylko stanąć po jednej ze stron. Po stronie Zwycięzcy!
 
Żyjący wiecznie
„Życie wieczne” – to sformułowanie pachnie nudą, zastępami smętnych aniołów w białych prześcieradłach, zawodzących pobożne pieśni. Wieczność? Rzeczywistość niewyobrażalna. A gdyby pomyśleć: życie trwa na zawsze?
 
Kiedy mówisz, że kochasz kogoś na zawsze, liczysz się z tym, że się zestarzeje, że będzie chory, że przyjdą trudności. Ale to przecież jest ten sam człowiek, ta sama miłość. I nie wiesz do końca, na co się decydujesz, mówiąc mu przed ołtarzem „tak” – byle razem, byle na zawsze.
 
Z wiecznością jest jak z miłością. Też z czasem będziemy w niej inni. I tym się tylko wieczność różni od ziemskiej miłości, że miłość z czasem spowszednieje, człowiek powoli się zmarszczy, potem umrze. A tu z czasem wszystko stawać się będzie tylko coraz piękniejsze. Można nie chcieć żyć na zawsze?
 
Życie trwa na zawsze. To znaczy, że cokolwiek tu wybierasz: wybierasz na zawsze. Każde spotkanie, słowo i uśmiech, każda praca i każde zaniedbanie, każdy czuły dotyk i każde odrzucenie: wszystko rzuca swój cień albo buduje blask na wieczność.
Zmartwychwstały Jezus obiecał, że my też zmartwychwstaniemy. Czujesz tę wieczność, którą masz w zasięgu ręki?
 
Pojednani
 
Podzieleni na tysiąc obozów uczniowie jednego Jezusa. Znasz to, prawda? Tu jesteśmy my, tam oni. Pisiory i lewacy. Polacy i Niemcy. Europejczycy i uchodźcy. Katolicy i „heretycy”. Franciszkowi i trydenccy. Ty i szef, ty i teściowa, ty i twój brat. Wiesz, z czego się bierze ten mur między nami? Bierze się z lęku: lęku przed różnicą, lęku przed zranieniem, lęku przed byciem niewysłuchanym, lęku przed odrzuceniem, lęku przed narzuceniem zdania, którego nie rozumiemy.
 
Już nawet nie myślisz, że po obu stronach barykady są uczniowie Jezusa. Ochrzczeni, wyznający wiarę w Jego zmartwychwstanie. A On przychodzi i mówi, że umarł za człowieka. Tak po prostu: za każdego. I każdego chce swoim zmartwychwstaniem ocalić. Nie patrzy na przynależność partyjną, nie patrzy na kolor skóry, na miejsce, w którym mieszkasz: patrzy na serce i na serce czeka. Czeka na miłość: jednakowo na twoją i na miłość tego, w kim widzisz swojego wroga.
 
Nie bój się! Po drugiej stronie twojego muru jest człowiek, dla którego Jezus zmartwychwstał! Potrafisz spojrzeć na wszystko z tej perspektywy? Zobaczyć nie partie, nie wyznania, nie kolory skóry, ale serca ludzi, którzy tak jak Ty wierzą, że Jezus zmartwychwstał? Nawet jeśli to jest jedyna prawda, która nas łączy – to jest to prawda najważniejsza ze wszystkich. Wróć do niej. Buduj od początku na tym: Jezus zmartwychwstał!
 
U źródła

Kilka razy w życiu zdarzyło mi się, że ktoś o to zapytał. Nie gorszy cię grzech, o którym tyle wiesz? Jak dajesz radę wierzyć, widząc słabości tych, którzy powinni być świadkami? Nie oburza cię hipokryzja? Wszystkie te ciemne sprawy, które – nie oszukujmy się – też dzieją się w Kościele? Kiedy ktoś o to pyta, odpowiadam: ale Jezus tak czy siak zmartwychwstał! Nie jestem tu dlatego, że zachwycił mnie czy zgorszył jakiś ksiądz. Nie jestem tu dlatego, że lubię klimat romańskich czy modernistycznych kościołów. Nie jestem tu dlatego, że babcia mnie tego uczyła, czy ojciec zniechęcał. Ja tu jestem tylko dlatego, że On powstał z martwych. Naprawdę powstał – i nikt nigdy nie zdołał udowodnić nic innego! Nie ma żadnego innego powodu, żeby przychodzić do kościoła. Nie ma innego powodu, żeby próbować, z lepszym czy gorszym skutkiem, trzymać się nauk zapisanych w Ewangelii, przykazań, błogosławieństw – żadnego. Gdyby On nie zmartwychwstał, wszystko to byłoby warte tyle, co nauczanie Sokratesa, Platona czy Arystotelesa: ot, jeden z wielu poglądów na świat. Można by go przyjąć, ale można i odrzucić, i wtedy pewnie rzeczywiście miałoby znaczenie, kto z ludzi staje po jego stronie. To rozsądne, iść za tymi autorytetami, które są wiarygodne.
 
Ale jeśli grób był pusty – jeśli On zdołał pokonać śmierć, co nie udało się nikomu przed Nim i nikomu po Nim – to znaczy, że naprawdę jest Bogiem. A jeśli jest Bogiem, każde Jego słowo nabiera innej wartości. Każde Jego słowo jest prawdą. Nie zmieni tego żaden grzech żadnego człowieka. Choćby wszyscy na świecie żyli już inaczej, choćby nie został już ani jeden gorliwy świadek, choćby wszystkie autorytety na ziemi straciły swoją wiarygodność – prawdą pozostanie, że On zmartwychwstał. Żaden ludzki upadek nie wypełni martwym ciałem Jezusa pustego grobu w Jerozolimie. Choćbyśmy wszystkie przykazania po kolei połamali, zawsze będzie do czego wracać: do źródła tego, czym jest chrześcijaństwo, do prawdy, bez której nie byłoby Kościoła: Jezus zmartwychwstał!
 
Zakochani
 
Zmartwychwstały daje wolność. Uwalnia od lęku przed cudzym grzechem i od lęku przed zgorszeniem cudzą winą: bo sedno jest nie w ludziach, ale w Nim.
 
Zmartwychwstały uwalnia Cię od lęku przed grzechem własnym. To dobrze, że chcesz być świętym: ale nie musisz już drżeć tak panicznie, nie musisz skrupulatnie liczyć win na wadze sprawiedliwości. Wystarczy, że do Niego wrócisz, prosząc o miłosierdzie, bo On naprawdę Twój grzech już pokonał! Już teraz, zanim go popełniłeś, czeka, żeby Ci przebaczyć. Robi to, żebyś miał wolność – wolność kochania, wolność bycia dobrym. O to cię kiedyś zapyta: nie przed jaką ilością zła zdołałeś się uchronić – ale o to, jak bardzo kochałeś. Czujesz tę wolność? Ona prostuje Twoje plecy. Ona pozwala odetchnąć pełną piersią. To przesłanie Zmartwychwstałego: idź i kochaj, jak tylko potrafisz!
 
Nakarmieni
Żadne wyzwania, przed którymi stajesz, i żadne trudności nie są już bez sensu. Możesz płakać, możesz cierpieć, możesz krzyczeć ze złości – cokolwiek najtrudniejszego spadnie ci na głowę, możesz mieć pewność: to się skończy! Cokolwiek przytłacza cię do ziemi, masz pewność: połączone z krzyżem Jezusa będzie zwyciężone! Jeśli On zmartwychwstał, jeśli powiedział, że z Nim zmartwychwstaniemy – co nas może powstrzymać, co nas może przygiąć do ziemi, co nas może zniszczyć? Nabierz siły od Niego. Nie poddawaj się, bo Zmartwychwstały idzie z Tobą! Jest z tobą cały czas. Daje siłę. Karmi cię Sobą. Każdego dnia czeka, żeby podać Ci rękę, żeby przebaczyć, żeby szepnąć do ucha swoje dobre słowo, żeby dać ci jeść, żeby popchnąć cię w świat i powiedzieć: dziel się Mną z innymi! Ten, który pokonał śmierć, ten, który uwolnił cię od lęku, ten, który kruszy mury, ten, który posyła cię do kochania – wciąż jest! Nie został w historii. Został, jak obiecał tuż przed śmiercią, ukryty w łamanym chlebie. Nawet nie musisz sobie wyobrażać spotkania z Nim: wystarczy, że przyjdziesz, że powiesz „amen”, że pozwolisz Mu wejść do siebie. To Zmartwychwstały! Zmienia wszystko. Naprawdę wszystko. Uśmiechnij się, odetchnij głęboko, dziękuj, tańcz z radości, śpiewaj: jesteś bezpieczny, jesteś wolny, bo On jest!
 
Zachwyceni 

„Wnikaj w tę tajemnicę” – słyszymy dziś ze wszystkich stron. A może właśnie nie wnikaj? Wnikanie w tajemnicę to intelektualny wysiłek, a przecież i tak rozumem nie pojmiesz. I nie oskarżaj się z tego powodu: jej nie można zrozumieć. Żaden ksiądz, biskup ani nawet sam papież nie rozumieją, jak to jest powstać z martwych. Żaden nie jest w stanie pojąć tego wszystkiego, co zmartwychwstanie zmieniło w świecie. Wszyscy jednakowo bezradni stajemy wobec Tajemnicy: być może największej z możliwych.
 
Wydarzyło się coś, co naprawdę zmieniło losy świata. Wydarzyło się coś, o czym ludzie nie potrafili zapomnieć przez dwa tysiące lat. Coś, czego nie wyparli się, choć ich krzyżowano i do dziś obcina się za to głowy. Wydarzyło się coś, za czym idą miliony – a Ty jesteś wśród nich.
 
Wydarzyło się – i wyznacza tak wiele przestrzeni w Twoim życiu! Od tamtej tajemnicy przecież zależy to, jak masz na imię: bo bez Zmartwychwstałego nie byłoby rzeszy świętych. Od niej zależy to, jak wygląda twoje miasto i to, co wisi na ścianach twojego domu: bo nie byłoby ani jednej katedry, ani kościołów, ani pomników, kapliczek, świętych obrazów i Świętego Jana Pawła II. Od niej zależy, jak świętujesz w grudniu, i wiosną, i tyle razy w ciągu roku. Od niej zależy to, jak rozumiesz dziś miłość, wolność, prawdę. Od niej zależy to, za co jesteś gotów oddać życie. Gdyby Jezus nie zmartwychwstał, tysiące drobiazgów naszego świata byłoby zupełnie innych. Gdyby Jezus nie zmartwychwstał, inna byłaby każda sekunda świata, aż po wieczność.
 
To jest Twoja tajemnica, chrześcijaninie. Duma, wdzięczność, zachwyt – to dziś jest ten dzień zachwytu! Dzień zachwytu Zmartwychwstałym, który nawet, jeśli niezauważalny, przenika wszystko.
 
Monika Białkowska
Przewodnik Katolicki 13/2018 
 
Zobacz także
Dariusz Piórkowski SJ

Nieraz się zastanawiam, dlaczego polityka budzi wielkie emocje, polaryzuje i dzieli ludzi. I myślę, że dzieje się tak dlatego, ponieważ zbyt wiele od niej oczekujemy i de facto ją ubóstwiamy. Jedni lamentują, że władza daje im za mało. Inni, że zabiera zbyt dużo. W dzisiejszej Ewangelii (Mt 22, 15-22) Jezus w pewnym sensie studzi te nasze polityczne niepokoje i poucza, że kto oddaje się całkowicie Bogu, będzie miał zrównoważony stosunek do życia politycznego oraz takiej czy nie innej władzy.

 
ks. Krzysztof Napora SCJ

W Biblii znaleźć można fragmenty, które niekiedy ranią naszą współczesną wrażliwość i dotykają nasze poczucie sprawiedliwości. Rodzą one wątpliwości, które mogą być przeszkodą w świętej lekturze. By tak się nie stało, nasze czytanie Pisma, które na zawsze pozostanie aktualne – „żywe i skuteczne” (zob. Hbr 4,12) – winno uwzględniać kontekst świata i kultury, w którym Pismo powstało. Każde czytanie powinno być próbą dialogu z autorem czy redaktorem biblijnym. 

 
Dariusz Kowalczyk SJ
Na końcu Apokalipsy, ostatniej księgi Biblii, znajdujemy wezwanie: „Przyjdź (Marana tha), Panie Jezu”. Co znaczą te słowa? Otóż chrześcijanie czasów apostolskich oczekiwali z ufnością na rychłe, powtórne przyjście Chrystusa, czyli na... koniec świata.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS