logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Alain Mattheeuws SJ
Znaczenie ciała i wstrzemięźliwości
Pastores
 


Człowiek dorosły może otworzyć się na zobowiązanie do definitywnej wstrzemięźliwości. Jest to cechą charakterystyczną życia konsekrowanego oraz wszystkich tych, którzy czują, że Bóg ich powołuje do takiego właśnie daru z siebie. Wstrzemięźliwość jest wówczas postrzegana i przeżywana w miłosnej i bezpośredniej więzi z Osobą Stwórcy i Zbawiciela, który powołuje osobę ludzką do wyłącznej przyjaźni ze sobą. Ma ona znamiona ofiary, lecz nie jest okaleczeniem. Jest ofiarą miłości, złożoną osobie przez osobę. Taka definitywna wstrzemięźliwość nie skazuje miłości na klęskę i nie odbiera jej płodności, która może przejawiać się bardzo różnorodnie. Wszelka samotność, wszelki stan bezżenności, jeśli wiąże się z pragnieniem życia we wstrzemięźliwości, musi przeżywanej wstrzemięźliwości nadać sens daru. Mężczyźni i kobiety z bardzo różnych powodów nie wstępują w związki małżeńskie. Jeśli naprawdę chcą nadać swej sytuacji pełny sens, prędzej czy później powinni uczynić z niej dar.
 
Ludzie podejmujący życie małżeńskie nie zobowiązują się do wstrzemięźliwości. Szczególna więź łącząca ich cieleśnie popycha ich ku sobie nawzajem. Mają oni czuwać nad tym, by współmałżonek doświadczał radości, i nad jej cielesnym wyrazem, w ramach związku małżeńskiego. Intensywność tej radości, przyjemność spotkań, szacunek dla intymności i dla zdrowia obojga, pragnienie podjęcia dojrzałego rodzicielstwa, to kryteria i wymagania, które skłonią małżonków do przeżywania okresowej wstrzemięźliwości. Nie można jej podejmować bez obopólnej zgody i porozumienia małżonków. Może ona stworzyć okazję do pogłębienia czułości, otwarcia się małżonków na innych ludzi, czasu na osobistą modlitwę. Małżonkowie są więc powołani do przeżywania okresowej wstrzemięźliwości i – w miarę możności – do wspólnego odkrywania w niej szczególnego znaczenia dla nich obojga.
 
Znaczenie i względność aktu małżeńskiego
 
Wstrzemięźliwość pełni szczególną rolę w całym ludzkim życiu: działa jako symboliczne przypomnienie związane z naszym ciałem, świadcząc zarówno o względności aktu małżeńskiego, jak i o jego znaczeniu dla życia wiecznego człowieka.
 
1. Znaczenie aktu małżeńskiego. Akt seksualny nie jest takim samym aktem, jak każdy inny. Nie jest czymś banalnym. Nie podlega też całkowitej banalizacji. Rozmaite współczesne doświadczenia i niektóre ideologie usiłują go traktować jak jakikolwiek inny akt. Przechodzimy od przesadnej „sakralizacji” (z różnymi jej tabu) do równie nadmiernej banalizacji. Akt seksualny jest aktem właściwym człowiekowi. Dotyczy zjednoczenia mężczyzny i kobiety, a także prokreacji. Ma być aktem jedynie małżeńskim, czyli szczególnym wyrazem i owocem przyrzeczonej miłości.
 
Porównajmy go z innymi działaniami człowieka: chodzeniem, pracą, piciem, gwizdaniem, klaskaniem... Sześcioletnia dziewczynka, która zje za dużo czekolady, będzie cierpiała na niestrawność – i dość szybko się z niej wyleczy. Ale jeśli w tym samym wieku zostanie zgwałcona, nawet bez użycia przemocy, będzie nosiła to piętno przez całe życie. Wszystko to, co dotyka seksualności, dotyka głębi osoby. Zarówno przyjemne doznanie, jak i zakłopotanie wynikające z aktu w sferze seksualnej, dotyka człowieka znacznie głębiej niż jakakolwiek inna czynność. Istota ludzka zawsze znajduje się w niej jak gdyby w punkcie styku swego jestestwa. Akt seksualny odwołuje się do świadomości człowieka, do jego wolności, do zdolności do kochania. Ponadto, akt ten zawsze jest spełniany z kimś, kto jest bratem lub siostrą w człowieczeństwie. Z tej racji nabiera jeszcze większej intensywności w wymiarze ludzkim, religijnym i moralnym. Akt ten, nawet przy zastosowaniu środków antykoncepcyjnych, wiąże się strukturalnie (jednocześnie w ludzkim ciele i w psychice) z przekazywaniem życia. Dla człowieka wierzącego każdy akt seksualny jest także wyznaniem obecności Boga. „Bóg jest miłością”: jakże moglibyśmy zaprzeczyć, że akt miłości jest ważny w oczach Boga? Realizowanie tego aktu przemienia człowieka ku dobremu albo ku złemu: przemienia go głębiej, niż człowiek mógłby to odczuć nawet w pragnieniu zbanalizowania go. Sama intensywność aktu stawia człowieka nagle lub stopniowo wobec sensu jego życia. Aktu seksualnego nie sposób całkowicie sprowadzić do pospolitości, w jakiej chcielibyśmy go umieścić lub pozostawić. Przypomnijmy tutaj rozróżnienie między szczerością i prawdą: człowiek może naprawdę wyrządzić zło, nawet jeśli nie jest tego świadom. W takim wypadku – zależnie od dokonanego aktu – skutki mogą być katastrofalne dla niego lub dla innych, niezależnie od jego intencji. Alkoholiczka nadużywająca trunków podczas ciąży wyrządza krzywdę swemu dziecku. W ten sposób nasze czyny kształtują nas, niezależnie od naszych intencji. Status czynów związanych ze sferą płci jest taki sam, jak status wszystkich innych czynów. Jest nawet bardziej szczególny, gdyż dotyka człowieka w jego wnętrzu. Akt seksualny bardziej niż jakikolwiek inny przypomina – na dobre lub na złe – o prawdziwej naturze człowieka, otwartego na miłość i na płodność.
 
W tym kontekście jasno widać, że wstrzemięźliwość – dla samego siebie i dla innych, czasowa lub definitywna – jest dla człowieka światłem. Przypomina o głębi tego, co dokonuje się w akcie małżeńskim. Ożywia tę głębię albo nadaje jej smak. Na nowo zestraja ludzkie serca w harmonijnej intensywności wzajemnego daru osób.
 
2. Względność aktu małżeńskiego. Wstrzemięźliwość można uważać za coś w rodzaju pedagogicznej zachęty. Jest to doświadczenie źródłowe, które pozwala lepiej zrozumieć głębię miłości i daru z siebie. Akt małżeński może być przejawem miłości. Temu, kto żyje w małżeństwie, i temu, kto małżeństwa nie zawarł, wstrzemięźliwość przypomina, że miłość nie musi obowiązkowo łączyć się z aktem seksualnym. Były czasy, kiedy na moralnym wymiarze aktu seksualnego ciążyło podejrzenie: czy naprawdę jest on dobry? Czy nie jest zawsze zbrukany egoizmem i poszukiwaniem samego siebie? Czy spełnianie go i czerpanie z niego przyjemności w małżeństwie jest grzechem? Kontekst kulturowy uległ zmianie. Refleksja Kościoła i jego język także stały się bardziej stanowcze. Chodzi już nie tylko o samą obronę godziwości aktu małżeńskiego. Dlatego można powiedzieć jasno i bez nadmiernego szokowania: akt małżeński jest dobry dla człowieka, ale go nie określa. Ktoś, kto nigdy nie spełnił aktu seksualnego i nigdy go nie spełni, nie jest z tego powodu mniej człowiekiem. To ważne stwierdzenie. Nie płynie ono wyłącznie z wiary katolickiej: napotykamy je w innych systemach myślowych i w innych religiach (np. u Gandhiego). Współczesna mentalność raczej wyolbrzymia przeciwne stanowisko, ale ten kontekst nie powinien nam przesłonić całego bogactwa nauczania o wstrzemięźliwości i szacunku dla niego.
 
Dobrowolnie podjęta wstrzemięźliwość przypomina, że korzystanie z genitalności nie jest pierwszą i najważniejszą cechą człowieka. Jest też dowodem na to, że jeśli miłość może i powinna być przeżywana w relacji seksualnej, to się do niej nie ogranicza.

Alain Mattheeuws SJ 
z francuskiego tłumaczyła Agnieszka Kuryś    
 
poprzednia  1 2 3 4 5
Zobacz także
ks. Marian Antoniewicz
Tajemnicę Eucharystii siostra Faustyna odczytuje i przedstawia w szerokiej perspektywie teologicznej. Nie ogranicza się tylko do ukazania istotnego znaczenia Sakramentu Ołtarza dla jej wewnętrznego życia, lecz ujmuje go jako rzeczywistość, w której dokonuje się dramat Odkupienia. W takim też kontekście należy rozpatrywać zawarte w Dzienniczku wypowiedzi dotyczące ustanowienia tego Sakramentu.
 
Wanda Półtawska
Sześćdziesiąt lat prowadzę poradnię małżeńską. Spotykam ludzi, którzy zamiast miłością pałają do siebie nienawiścią, krzywdzą się, zdradzają, rozwodzą i porzucają. Nie słuchają Bożych przykazań ani nie liczą się z własną przysięgą. Dlatego tak bardzo potrzeba w naszych czasach takich świętych...
 
ks. Jacek Siepsiak SJ

Wiele z poruszanych przez nas tematów dotyczy po prostu pełnego włączenia świeckich w decydowanie o Kościele, nie tylko kobiet. Tyle że – jak wspomniałam – kobiety szybciej się frustrują w tej rzeczywistości, bo w większym stopniu stykają się z takimi sytuacjami, kiedy doświadczenie bycia w Kościele jest dla nich kulturowo obce. Dla mnie, jak już mówiłam, zarządzanie Kościołem to obca kultura.

 

Z Zuzanną Radzik rozmawia Jacek Siepsiak SJ

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS