logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jean Vanier
Źródło łez
Wydawnictwo Salwator
 


Ta książka ujrzała światło dzienne dlatego, że podczas arkowych Rekolekcji Przymierza na San Domingo te słowa poruszyły kilka osób, które je spisały. Zaprzyjaźniona z "Arką" Anne-Sophie Andreu przeczytała je i także była nimi poruszona. Opracowała ten tekst, wkładając w tę pracę swoje kompetencje i własne życie duchowe, aby nadać mu obecną formę, bardziej czytelną, prostą, lepiej nadającą się do lektury medytacyjnej. Jestem jej za to ogromnie wdzięczny.

Żywię nadzieję, że duchowość ta, będąca w sercu naszych wspólnot "Arki" oraz "Wiary i Światła", przyciągnie innych ludzi i spowoduje, że pójdą oni za Jezusem drogą współczucia. Idąc wspólną drogą z osobami słabymi i bezbronnymi, odkryją obecność Jezusa i staną się Jego przyjaciółmi. Znajdą tutaj nową siłę i nową wolność.

 

Dzień drugi

Zejść nisko, aby spotkać Jezusa

W Liście do Filipian św. Paweł pisze:
"Jeśli więc jest jakieś napomnienie w Chrystusie,
jeśli jakaś moc przekonująca Miłości, jeśli jakieś uczestnictwo w Duchu,
jeśli jakieś serdeczne współczucie.".

Wyraźnie można tutaj wyczuć miłość św. Pawła do ludzi z Filippi.
Jest to pierwsze miasto w Europie, które przyjęło Ewangelię.
Św. Paweł jest bardzo do nich przywiązany,
a szczególnie do Lidii, która jako pierwsza go przyjęła.
Ludzie z Filippi zawsze bardzo go wspierali.
Istnieje bardzo głęboki związek między św. Pawłem i Filipianami.
Św. Paweł zwraca się do nich z błaganiem, aby zachowali jedność:
"dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich!" (Flp 2, 1-4).

Jest to prawdziwe wołanie ojca,
ojca wspólnoty, który wie, że wspólnota żyje jednością,
a umiera, gdy jedności brakuje.
Serce św. Pawła, tak jak serce Jezusa, jest zakochane w jedności.
Zaraz potem w Liście do Filipian następuje bardzo dziwne zdanie, które uczy nas,
jak można być źródłem jedności:
"To dążenie niech was ożywia;
ono też [było] w Chrystusie Jezusie".
Jest to bardzo ważne zdanie,
które pozwala nam dotknąć serca Ewangelii:
aby być twórcą jedności, trzeba mieć takie same uczucia jak Jezus.

Św. Paweł opisuje te uczucia:
"On to, istniejąc w postaci Bożej,
nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem,
lecz ogołocił samego siebie,
przyjąwszy postać sługi,
stając się podobnym do ludzi".

Jezus nie chciał zachować chwały, którą ma jako Bóg;
zgodził się na ogołocenie,
zgodził się na wyzucie się ze wszystkiego,
na "unicestwienie się", by stać się istotą ludzką,
aby Go widziano,
aby Go słyszano,
aby Go dotykano,
jako istotę ludzką, podobną do nas,
jako brata w człowieczeństwie.

"A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka,
uniżył samego siebie,
stając się posłusznym aż do śmierci -
i to śmierci krzyżowej" (Flp 2, 6-8).

Św. Paweł opisuje nam sposób bycia Boga, który nie polega na tym,
aby się ogłosić najsilniejszym, największym
czy najbardziej uczonym,
ani by pragnąć władzy czy chwały,
lecz uniżyć się,
stać się mniejszym,
stać się istotą ludzką i uniżyć się jeszcze bardziej,
stając się niewolnikiem, i to niewolnikiem odrzuconym.

Tutaj, na samym dole drabiny, spotka innych odrzuconych,
najuboższych, najmniejszych,
aby razem z nimi utworzyć wspólnotę.
Razem z nimi, od nich zaczynając, tworzy na nowo ciało ludzkości,
rozdzierane ambicją, zamiłowaniem do władzy i wielkich czynów.

Tak, wizja Boga polega na tym, aby zstąpić niżej, ukorzyć się,
zejść najniżej jak tylko się da,
dotrzeć do najuboższych, najmniejszych,
i razem z nimi wspiąć się do góry, by budować nową ludzkość,
która nie pozostawia nikogo na końcu, o nikim nie zapomina,
nikogo nie odrzuca.
Ludzie zawsze chcą piąć się w hierarchii jak najwyżej,
pragną wygrania wyścigu,
zyskania potęgi, władzy, bogactwa, dominowania,
zdobycia ludzkiej chwały i popularności.

Tajemnica Jezusa polega na tym, że w pokorze i małości
najmniejszych,
razem z nimi Jezus buduje wspólnoty nadziei,
wspólnoty Królestwa.

Owa tajemnica Boga objawiła się w bardzo szczególny sposób,
gdy Jezus umył nogi apostołom (J 13).
Pierwszym gestem Jezusa przy umywaniu nóg
było zdjęcie szat,
czyli przywdzianie stroju niewolnika,
Potem Jezus umywając nogi,
czyni gest niewolnika.

Znacie reakcję św. Piotra;
jest zszokowany,
to zbyt wiele dla niego, nie rozumie tego.
Woła: "Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał".
Znacie odpowiedź Jezusa:
"Jeśli ci nie umyję nóg, nie będziesz miał udziału ze Mną".
To bardzo mocne słowa.
"Jeśli ci nie umyję nóg, przestaniesz być moim przyjacielem,
jedyne, co ci pozostanie, to odejść,
niczego nie zrozumiałeś z tego, kim jestem,
i nic już nas nie łączy, między nami wszystko skończone".
Jest to niezwykle mocne, a chwila bardzo poważna.

Św. Piotr jest zupełnie zbity z tropu; niczego nie rozumie, ale wie, że chce zachować przyjaźń Jezusa.
Jest więc gotów na wszystko i mówi: "Nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę, całe moje ciało!".

Kiedy potem Jezus umył nogi swoim uczniom,
włożył szaty i powiedział:
"Wy Mnie nazywacie i , i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi.".

W ten sposób Jezus pokazuje nam drogę:
drogę uczniów,
drogę pokory, zstępującą w dół drogę,
prowadzącą do maleńkości i służby,
drogę bez przemocy.

W innym miejscu mówi nam: "Gdy będziesz zaproszony,
idź i usiądź na ostatnim miejscu" (Łk 14, 10).
Nie zabiegaj o towarzystwo możnych,
ale zejdź w dół hierarchii, uniż się,
aby spotkać najuboższych,
nie przede wszystkim po to, aby coś dla nich zrobić,
ani nie, by mieć satysfakcję, że zrobiliśmy coś dobrego,
ale po to, by po prostu ich spotkać,
by wejść z nimi w komunię,
by związać się z nimi przyjaźnią.

Oto tajemnica: jeśli staniesz się przyjacielem ubogiego,
będziesz błogosławiony przez Boga.

Odkryjesz coś całkowicie nowego,
odkryjesz, że Ewangelia naprawdę jest dobrą nowiną,
że jest balsamem na rany ludzkości,
odpowiedzią, która pozwoli powstrzymać tę całą historię wojny i przemocy między ludźmi,
tę bratobójczą walkę, w której Kain zabija Abla,
w której każdy stara się utrzymać swojego brata na samym dole drabiny, aby czuć się wyższym,
zamknąć się w swoim strachu przed strąceniem przez silniejszego.
Tak więc Jezus mówi ci: "Przestań się bać,
przestań się chronić,
bronić,
usprawiedliwiać,
zamykać w wąskim kręgu tych, którzy są tacy jak ty.
Zaakceptuj różnice:
każdy musi żyć na swoim miejscu, ale razem z innymi.
Uniż się, aby stać się przyjacielem ubogiego
i przyjacielem Boga".

W naszej wspólnocie w Bouaké mieszka malutka dziewczynka,
która jest kimś bardzo ważnym i która dała mi wiele radości.
Ma na imię Innocenta.
Jako niemowlę została porzucona w buszu i pewnie pożarłoby ją jakieś zwierzę albo ukąsił wąż, ale ktoś, kto tamtędy przechodził, wziął ją i zaniósł do sierocińca. Była umierająca, wychudzona i odwodniona.
A jednak przeżyła i sierociniec nam ją przekazał.

To prawda, jest malutka;
nigdy nie będzie mówić, nigdy nie będzie chodzić,
nie wiadomo, co rozumie i co myśli,
ale kiedy ktoś się do niej zbliży,
zwróci się do niej po imieniu,
wtedy jej buzia rozjaśnia się, uśmiech ją rozświetla,
oczy jej błyszczą,
jest niezwykle piękna.

Kiedyś się jej przyglądałem
i doszedłem do wniosku, że Innocenta jest zupełnie jak Jezus.
Nikogo nie osądza ani nie potępia;
jest na to zbyt mała.
Jeśli jednak ktoś się nie zatrzyma, aby na nią popatrzeć i jej dotknąć,
czuje się zraniona jak Jezus.
Jezus nigdy nie osądza, nigdy nie potępia,
ale sam jest raniony,
jeśli się do Niego nie zbliżymy.
To jest tajemnica Boga.

Do moich obowiązków we wspólnocie należy towarzyszenie
asystentom.
Bardzo wiele się od nich uczę.
Kiedy człowiek spędza cały dzień na słuchaniu innych, to bardzo wiele się uczy,
jeszcze więcej niż z książek.
Książki mogą być ciekawe, ale to, co mówi księga serc, jest jeszcze ciekawsze,
bo tam mieszka Bóg.
Jest to również miejsce walk, a bardzo wiele uczymy się,
będąc blisko miejsca walki.

Asystentom, którym towarzyszę, często stawiam pytanie:
"Czy się modlisz?".
Mówiąc to, nie mam na myśli pytania:
Czy odmawiasz modlitwy?
ale: czy spędzasz jakiś czas z Bogiem?
Czy odpoczywasz z Bogiem?
Czy jesteś w komunii z Bogiem?
Czy od czasu do czasu trzymasz Boga za rękę?
Czy jesteś z Nim szczęśliwy?
Często słyszę odpowiedź: "Nie mam na to czasu".
To prawda, jednym z niebezpieczeństw "Arki" jest to,
że tak jak wszędzie, człowiek jest strasznie zajęty,
ma tyle do zrobienia!
W moim domu, gdzie osoby upośledzone są już w dość zaawansowanym wieku, częściej chorują i większość czasu pochłania zajmowanie się ich problemami zdrowotnymi.
Ponadto ci, którzy mogli się samodzielnie ubierać,
teraz już tego nie potrafią,
tym, którzy myli się samodzielnie, jest teraz trudniej
i trzeba im pomagać.
To prawda, jesteśmy coraz bardziej zajęci.

Odpowiadam: "Rozumiem. ale w zeszłym tygodniu miałeś kilka wolnych dni.
Myślę, że wiele czasu spędziłeś na modlitwie".
Wtedy bardzo często pojawia się zakłopotanie i jeśli ta osoba jest w prawdzie,
to w końcu odpowiada: "Nie!".
"Tak więc tu nie chodzi o brak czasu, ale o coś innego.
To znaczy, że nie chcesz się modlić. Czy wiesz, dlaczego?
Czy wiesz, dlaczego nie chcesz się modlić?"
Bardzo często pada odpowiedź: "Boję się zbliżyć do Boga, boję się, że zażąda ode mnie czegoś, czego nie chcę albo nie mogę zrobić".
Tak jakby Bóg tylko czyhał,
żeby zmuszać nas do robienia rzeczy,
których nie chcemy robić!
Wciąż tkwi w nas, w powiązaniu z tym podstawowym poczuciem winy, dziwaczne wyobrażenie o Bogu, który karze i potępia,
chce nam odebrać to, co kochamy, to, na czym nam zależy,
o strasznym Bogu, który domaga się ofiar.
To nie jest Bóg!

Bóg jest Tym, który kocha, Bogiem miłosiernym,
który nigdy nie jest rozczarowany
i dobrze wie, jacy jesteśmy.
Wie, że istnieje w nas to zarzewie poczucia winy,
ten nieustanny lęk, że nie jesteśmy kochani,
ta fundamentalna podatność na zranienie.
I Bóg nas kocha.
Chce nam tylko objawić, że nas kocha, jak to powiedział Pierre'owi.

Pierre należy do jednej z naszych wspólnot, ma zespół Downa.
Pewnego razu jeden z asystentów spytał go, czy lubi się modlić.
- Tak - odpowiedział Pierre, a asystent dodał:
- A co robisz, kiedy się modlisz?
- Słucham - odparł Pierre.
- A co On do ciebie mówi? - ciągnął asystent.
- Mówi mi: "Ty jesteś moim umiłowanym synem".

Właśnie to odkrywamy na modlitwie:
że każdy z nas jest umiłowanym synem (albo umiłowaną córką) Boga,
że Bóg chce się z nami zjednoczyć,
aby objawić nam swoje tajemnice.
Tajemnica Innocenty, tajemnica Luisito.
nasza własna tajemnica polega na tym,
że Bóg kocha nas jako swoje dzieci.
My też jesteśmy poranieni, my też mamy swoje ułomności,
być może mniej widoczne niż kalectwo Innocenty czy Klaudii,
ale rzeczywiste,
a Bóg żyje także w nas.

Jest to jedna z rzeczy, jakie zrozumiałem, kąpiąc Eryka.
Eryk był bardzo biedny: niewidomy, głuchy,
nie mówił, nie umiał samodzielnie jeść.
Kiedy przestałem pełnić funkcję odpowiedzialnego za dom w Trosly, zamieszkałem razem z nim.
Zajmowałem się nim niemal codziennie, kąpałem go, karmiłem, byłem przy nim.
A on dawał mi wiele radości.

Dotykając jego ciała, tak biednego i maleńkiego,
zrozumiałem, że naprawdę jest ono świątynią Boga,
tak jak powiedział św. Paweł: "Czyż nie wiecie, że ciało wasze
jest przybytkiem Ducha Świętego?" (1 Kor 6, 19).

To niezwykłe: zrozumieć, że nasze ciało jest miejscem,
w którym przebywa Bóg,
miejscem, w którym uczynił swe mieszkanie.
Jest to prawdą, kiedy spożywamy ciało Jezusa,
zostajemy przemienieni
w tabernakulum;
Jest to prawdą także wtedy, gdy kochamy Go,
zachowując Jego słowo.
"Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę,
a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie
u niego uczynimy" (J 14,23).

Jezus nam to objawia, Kościół nam to objawia:
nasze ciało, to małe ciałko Eryka jest świątynią Boga.
Bardzo wiele się zmienia, kiedy odkrywam, że Bóg mnie kocha,
że moje ciało jest świątynią Boga, że jestem tabernakulum
i że mieszka we mnie Bóg.

Dlatego odprawiamy te rekolekcje: aby poznać Pana
i Jego tajemnice.
Zwróćmy się więc do Niego,
bądźmy świadomi, że jest w nas obecny,
wejdźmy w trwanie z Nim serce w serce.

Jak powiedziałem wam na samym początku, to co jest ważne na rekolekcjach,
to nie moje słowo,
ale słowo Ducha, który zamieszkuje w naszych sercach.
To Jego musimy usłyszeć.
Modlę się o to, by moje słowo nie było przeszkodą dla Jego słowa,
ale by po prostu pomogło wam lepiej usłyszeć to, co mówi wam wasze serce.

Być może dzisiaj Jezus chce nam tylko powiedzieć,
byśmy zaufali własnemu sercu.
Dlatego zachęcam was, byście spędzili jak najwięcej czasu
czy to w kaplicy, czy w swoim pokoju, czy na dworze,
po prostu słuchając Boga.
Niech On sam nas prowadzi,
abyśmy stawali się ludźmi, którzy miłują.


Zobacz także
s. Bernadetta Rusin FMA

Kobieta Paschy. Jej pieśń Magnificat jest czasem porównywana z Exultetem, który Kościół intonuje podczas Nocy Paschalnej. Pascha, przejście Boga poprzez historię człowieka, realizuje się w Chrystusie i wzywa do wyjścia na spotkanie. Jest to Jego dzieło przeprowadzenia człowieka ze śmierci do życia, z ciemności do światła, ze smutku i desperacji do radości. Maryja doświadcza w samej sobie tego przejścia Boga, w Niej Bóg zawiera Nowe Przymierze z ludzkością. 

 
Dariusz Piórkowski SJ
Wdzięcznością zajęli się ostatnimi czasy również amerykańscy naukowcy, zaliczając ją do grona najprzyjemniejszych uczuć. Z właściwym sobie pietyzmem analizują wdzięczność pod kątem jej pozytywnego wpływu na nastrój człowieka i samoocenę. Podkreślają również jej „profilaktyczne” działanie chroniące przed rozmaitymi uciążliwymi przypadłościami: zazdrością, pretensjonalnością czy marudzeniem, które mogą wywołać zdrowotne perturbacje. 
 
Krzysztof Osuch SJ
Adwent jest po to, żeby Bóg mógł do nas przyjść i zastać nas w domu, u siebie, tzn. w wewnętrznym skupieniu i uważności, gotowej przyjąć Kogoś naprawdę Wielkiego! Nie może być tak, żebyśmy byli wciąż tylko w pracy, na zakupach… Nie wolno dać się „wkręcić” w niekończącą się krzątaninę i we wszelkiego typu zaaferowanie – polityką, kryzysami, dyskusjami na forach internetowych, wzajemnym zwalczaniem się, lękami o przyszłość itp. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS