logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Abp Edward Nowak
Zwycięstwo gdy przyjdzie, przyjdzie przez Maryję
materiał własny
 


Kazanie wygłoszone przez Księdza Arcybiskupa Edwarda Nowaka dnia 22 października 2008 r., w 60-tą rocznicę śmierci Sługi Bożego Kardynała Augusta Hlonda, w kościele św. Stanisława w Rzymie
 
 Drodzy Bracia Kapłani, szczególnie z Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej! Kochani moi Bracia i Siostry!
 
60-ta rocznica śmierci prymasa Hlonda
 
W piątek, 22 października 1948 roku, w dzień Matki Bożej Szczęśliwej śmierci, umierał w Warszawie kardynał August Hlond, arcybiskup metropolita gnieźniensko – warszawski, Prymas Polski. Jego śmierć była niespodziewana, podobnie jak jego choroba. Jego odejście było wielką stratą dla Polski w chwili bardzo trudnej. Był to czas podnoszenia się Ojczyzny ze zgliszczy i pożarów II wojny światowej. Był to czas obejmowania władzy w państwie przez nowy, obcy system komunistyczny. Odchodzi niespodziewanie „widzialny symbol jedności religijnej”. Był symbolem, bo łączył w swojej osobie odrodzone po rozbiorach życie narodowe i religijne, był symbolem tragedii wojennej, którą boleśnie przeżył, był nadzieją w budowaniu nowego, powojennego życia w obliczu wielkich zagrożeń, które rysowały się na polskim horyzoncie.
Dzisiaj, 22 października, przypada 60-ta rocznica jego śmierci. Chcemy wspomnieć jego postać jako duchowego przewodnika i nauczyciela narodu. Chcemy przypomnieć jego wskazania.
 
Księża Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej obchodzą dzisiaj 60-tą rocznicę odejścia do Pana, Założyciela swojego Zgromadzenia.
Wszyscy czcimy Sługę Bożego, polskiego, nowego kandydata na ołtarze, którego proces beatyfikacyjny jest już w toku. Prosimy Pana Boga, aby był wyniesiony do chwały ołtarzy. Aby dla swoich rodaków był przykładem chrześcijańskiego, oddanego zupełnie Panu Bogu życia.
Na tą dzisiejszą rocznicę chciałbym podzielić się z Wami kilkoma myślami i refleksjami.
 
Pierwsza myśl: Kim był August Hlond
 
Lois Wienberger (1902 - 1961), działacz społeczny w Austrii, wiceburmistrz Wiednia, minister w rządzie austryjackim, w wydanych wspomnieniach, przedstawia Hlonda jako wychowawcę młodzieży i swego wychowawcę.
 
„Mieszkałem w Erdberg, robotniczej dzielnicy Wiednia. Uczyłem się dzielne, i doświadczyłem głodu. Poznałem co znaczy praca i bieda. Tutaj też doświadczyłem czegoś innego, a mianowicie co potrafi miłość i co znaczy żywotne chrześcijaństwo. [...] W Erdbergu spędziłem cztery lata. Dyrektorem „Salezjanum” był tutaj ks .dr. August Hlond, późniejszy Prymas Polski. Cudowny kapłan i wspaniały człowiek. On i jego współbracia uczynili mnie chrześcijaninem. Na podwórku „Salezjanum” pełnym kurzu nasz dyrektor bawił się i biegał z dziećmi robotników i jak każdy z nas otrzymywał swoją porcję szturchańców i uderzeń. Słowem był rzeczywiście jednym z nas. Jego przemówienia, te przed spaniem, były pełne ludzkiej mądrości i takiej wiary, która może naprawdę góry przenosić” (Tatsachen...,  Österr, Verlag, Vien 1948, dr.21-22)
 
Tak go widział jego wychowanek, chłopiec robotniczego Wiednia. Tak go zapamiętał minister rządu austryjackiego. Przełożeni Hlonda, współbracia, wychowankowie podkreślają prawie jednomyślnie jego wielkie zdolności umysłu i ducha, nadzwyczajną pracowitość i dyspozycyjność, głębokie przywiązanie do dzieła ks. Bosko i do Kościoła. Był gotowy do ofiar i wyrzeczeń, napotykał na niezliczone trudności i opory, szczególnie cierpiał na dokuczliwą i przewlekłą chorobę oczu. Rozwiązywał wszystkie sprawy w duchu miłości Boga i bliźniego. Taka była jego osobowość w chwili gdy obejmował ważne i odpowiedzialne prace kościelne.
 
W 1922 roku został administratorem apostolskim Górnego Śląska, w 1925 roku pierwszym biskupem katowickim. Sześć miesięcy później Papież Pius XI mianował go arcybiskupem poznańskim i gnieźnieńskim. Rok później został mianowany kardynałem. Po II Wojnie Światowej kardynał Hlond został arcybiskupem gnieźnieńskim i warszawskim. Przez 22 lata był Prymasem Polski.
 
Taka jest kolejność jego prac kościelnych. Ale za tą chronologią kryje się wielka osobowość ludzka, duża ilość dokonanych prac, głęboka duchowość, trudne decyzje i wielkie cierpienia. Bo czasy w których działał były wyjątkowo trudne i ciężkie. Trzeba było stawić im czoła.
 
Druga myśl: Świadectwo życia
 
W czasie swojej administratury na Śląsku powołał do życia struktury diecezjalne: kurię, sąd, dekanaty i parafie, Caritas, Ligę Katolicką i inne. W 1924 roku rozpoczął wydawać tygodnik „Gość Niedzielny” w wersji językowej polskiej i niemieckiej. Wychodzi on do dziś i cieszy się dużą poczytnością dzięki nowym adaptacjom. Doprowadził również do koronacji Matki Bożej Piekarskiej, wielkiego ośrodka religijnego na Górnym Śląsku.
Bardzo żywa była jego działalność prymasowska. Powołał do życia Akcję Katolicką, ośrodki studiów, organizował kongresy religijne, w 1934 roku przeprowadził na Jasnej Górze I Synod Plenarny Episkopatu Polski.
 
Dotknęła go boleśnie tragedia II Wojny Światowej. Idąc za sugestią Rządu i Nuncjusza, opuścił Polskę. Za granicą stał się głosem podbitego narodu. Pisał memoriały i informował o tragediach wojny w kraju. Mówił głośno o eksterminacji Żydów. Opiekował się uchodźcami i żołnierzami, troszczył się o jeńców w obozach niemieckich, zajmował się emigrantami. Tak pisał o swoim zaangażowaniu na rzecz Żydów:  „W czasie wygnania do Francji w latach 1940-1944 ratowałem niejednego Żyda polskiego, niemieckiego, francuskiego przed wywiezieniem do obozów śmierci, ułatwiałem im wyjazd do Ameryki, umieszczałem w bezpiecznych schroniskach, starałem się dla nich o dokumenty, dzięki którym ocaleli”. Ten akcent o pomocy dla Żydów ze strony Prymasa niech posłuży do naświetlenia problemu o antysemityzmie.
 
 
 
1 2 3  następna
Zobacz także
br. Ireneusz
Bez większej przesady można by powiedzieć, że cały świat zna postać św. Franciszka z Asyżu. Jest on jednym z tych ludzi, którymi ludzkość się szczyciła i zawsze szczycić się będzie. Swoją szlachetnością, bezinteresownością i dobrocią do dzisiaj zdobywa sobie na całym świecie wielu sympatyków i naśladowców...
 
br. Ireneusz
Był rok 1930. W procesie beatyfikacyjnym św. Dominika Savio zeznawał świadek jego życia, wychowanek salezjański Giovanni Reda. Będąc już w podeszłym wiekiem Giovanni opowiadał historię swojego spotkania z Dominikiem u św. Jana Bosko. Bylem chłopcem... - jak wielu innych - w poszukiwaniu pracy, zajęcia..., codziennie wychodziłem na ulicę, czekając, czy ktoś się mną nie zainteresuje. Któregoś dnia podszedł do mnie ksiądz...
 
br. Ireneusz
Dlaczego zbiera się pieniądze na przeprowadzenie procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS