logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
André Louf
Żyć łaską
eSPe
 


Żyć łaską - André Louf
Rozważania o życiu duchowym
Wydawnictwo eSPe
Rok wydania 2004
220 stron; Cena 22 zł.
Oprawa miękka
Format 135x200
ISBN 83-89167-39-5

 

Nieustające nawracanie się

Powraca pytanie postawione na początku tego rozdziału: Co to znaczy, że wciąż potrzebujemy nawrócenia? Czyż nie nawróciliśmy się w chwili naszego chrztu, raz na zawsze? Nasze nawrócenie już się dokonało, a teraz mamy już tylko iść drogą prowadzącą do doskonałości i świętości. Na tej drodze oczywiście przeżywamy wzloty i upadki, potykamy się, upadamy i znów podnosimy się z upadku. Tworzymy sobie taki oto obraz drogi chrześcijan.

Droga ta miałaby być podzielona na trzy etapy: pierwszy to niewiara i grzech, następny to krok decydujący, czyli nawrócenie, a ostatni etap to poszukiwanie doskonałości. A my spontanicznie i nie bez pewnej prostoduszności sytuujemy się gdzieś - jako mniej lub bardziej zaawansowani - na trzecim etapie tej drogi.

Rzeczywistość nie jest taka prosta; nie jest też tak skomplikowana - wszak łaska jest samą prostotą. Trudność polega na tym, że życie w Duchu Świętym nie poddaje się łatwemu rozeznaniu. Najważniejsze jego linie nieustannie się krzyżują, tak iż możliwa jest pewna konfuzja, a nawet iluzja; niełatwo jest bowiem odróżnić jedne linie od drugich. Otóż grzech, nawrócenie i łaska nie są trzema etapami, które po prostu kolejno po sobie następują. W życiu codziennym etapów tych niekiedy nie da się rozdzielić. Występują razem, we współzależności. Nigdy nie jestem tylko na jednym z nich, ale zawsze jestem na wszystkich trzech naraz. Grzech, nawrócenie i łaska są moim chlebem powszednim. Sam Jezus powiedział, że podobnie jest nawet w królestwie niebieskim, na ile możemy przeżywać je już tutaj, na ziemi. Tam również nie brakuje grzeszników. Przeciwnie: celnicy i nierządnice wchodzą do niego jako pierwsi i poprzedzają innych (zob. Mt 21,28-32).

Te trzy etapy nie stanowią też trzech stopni na pewnej skali wartości. Nie przechodzimy z jednego do drugiego, tak jakbyśmy wchodzili po schodach. To nie są trzy galony, które kolejno przyszywamy sobie na rękawie. Nie. Póki żyjemy, żadnego z tych trzech etapów nie mamy definitywnie za sobą. Nadal pozostajemy grzesznikami, nieustannie jesteśmy w trakcie nawracania się, a na drodze nawrócenia jesteśmy stale uświęcani przez Ducha Bożego. Nigdy nie powinniśmy znaleźć się w tej kategorii ludzi, o których Jezus powiedział, iż sądzą, że nie potrzebują nawrócenia, bo uważają się za sprawiedliwych. Wtedy bowiem już nie potrzebowalibyśmy Jezusa. Być może bylibyśmy jeszcze na drodze do Boga, ale bylibyśmy na niej sami - w najmocniejszym znaczeniu tego słowa - nieodwracalnie sami, nieustannie skupieni na sobie i na próżno usiłowalibyśmy osiągnąć świętość; stworzaylibyśmy tylko jej pozór. Czulibyśmy głęboką frustrację, spowodowaną tym, że nigdy nie doświadczyliśmy prawdziwej miłości.

Iluzją jest przekonanie, że nawróciliśmy się raz na zawsze. Nie, wciąż jesteśmy tylko grzesznikami, ale grzesznikami, którzy doznali przebaczenia, grzesznikami otrzymującymi przebaczenie, grzesznikami nawracającymi się. Tu, na ziemi nie może być innej świętości, gdyż inaczej łaska nie mogłaby działać. Nawracać się to wciąż rozpoczynać od nowa owo wewnętrzne odwracanie się, poprzez które nasza ludzka bieda - to, co Paweł nazywa "ciałem" - zwraca się ku łasce Bożej. Od prawa litery przechodzi ona do prawa Ducha i wolności; od gniewu do łaski. To odwracanie się nigdy nie jest skończone, gdyż trzeba ciągle zaczynać je od nowa. Antoni Wielki - patriarcha i ojciec wszystkich mnichów mówił o tym w sposób lapidarny: "Co rano mówię do siebie: Dziś zaczynam od nowa". A abba Pojmen (drugi z Ojców Pustyni, najznakomitszy po Antonim), któremu - gdy znalazł się na łożu śmierci - gratulowano szczęśliwego i cnotliwego życia oraz tego, że może ufnie stanąć przed Bogiem, powiedział: "Muszę jeszcze zacząć od nowa, dopiero zacząłem się nawracać". I płakał.

Rzeczywiście, nawrócenie jest zawsze sprawą czasu. Człowiek potrzebuje czasu, a Bóg - w relacji z człowiekiem - także bierze czas pod uwagę. Nasza wizja człowieka byłaby zupełnie błędna, gdybyśmy byli przekonani, że to, co w życiu ludzkim jest ważne, może urzeczywistnić się od razu i raz na zawsze. Człowiek już taki jest: potrzebuje czasu, aby wzrastać, dojrzewać i rozwijać wszystkie swe zdolności. Bóg wie o tym lepiej od nas. Dlatego czeka, nie opuszcza nas. Jest wyrozumiały, cierpliwy. Bóg czeka na nas niczym cierpliwy rybak, jak pisał poeta. A Paweł powiedział: "To chreston tou Theou eis metanoian se agei" - "[…] dobroć Boża chce cię przywieść do nawrócenia" (Rz 2, 4). Nie gniew, ale przeciwnie, "to chreston": Jego czułość, dobroć, cierpliwość. W prologu do swej Reguły św. Benedykt dokonał frapującego komentarza do tego zdania: Bóg każdego dnia poszukuje swego robotnika, a czas, jaki nam daje, jest ad inducias, jest odroczeniem, darem, czasem łaski, który został nam bezinteresownie dany. To czas, który możemy wykorzystać na to, aby spotkać się z Bogiem raz jeszcze, spotkać się z Nim lepiej, pełniej, w Jego wspaniałym miłosierdziu. Dopiero później, po naszej śmierci, będziemy mogli żyć poza czasem, wiecznie. Dziś czas jest nam dany po to, abyśmy coraz lepiej poznawali Boga. Jest to czas nawrócenia i łaski, dar Jego miłosierdzia.


Zobacz także
o. Jerzy Zieliński OCD

By spotkać się z działającym w ludzkim życiu Bogiem, potrzebna jest zdolność dostrzegania sercem. Ona pozwala zobaczyć to, czego nie uchwyci żadne pyszne oko ani wyniosły ludzki umysł. Zdolność widzenia sercem dana jest nam poprzez dar umiejętności, nazywany niekiedy darem wiedzy.

 
Marek Kita

Kiedy widzę, że Kościół przestaje być sobą, Duch Słowa uświadamia mi, że innego Kościoła nie ma i że Chrystus wybrał ucieleśnianie się w nim. „Gdzie szukać Ducha?” to bardzo dobre pytanie. W sytuacji, gdy środowisko wiary uległo znacznemu zanieczyszczeniu, rozglądamy się za taką strefą w Kościele, gdzie dusza może swobodnie oddychać. Pytamy, gdzie znajdować Boży tlen, Ducha Chrystusa.

 
o. Remigiusz Recław SJ
Czytając Ewangelie, widzimy, że Pan Jezus przez całe trzy lata zmagał się z dwoma problemami apostołów. Pierwszym z nich był lęk, w którym przejawiało się ich niedowiarstwo i brak wiary, dlatego Jezus ponawiał pytanie: „Czemu tak bojaźliwi jesteście?”. A drugim problemem były ambicje, postawa: „Ja muszę być wyżej niż ten drugi”. Obie te tendencje, lękliwość i chore ambicje, także współcześnie są utrapieniem ludzi posługujących.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS