logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
André Louf
Żyć łaską
eSPe
 


Żyć łaską - André Louf
Rozważania o życiu duchowym
Wydawnictwo eSPe
Rok wydania 2004
220 stron; Cena 22 zł.
Oprawa miękka
Format 135x200
ISBN 83-89167-39-5

 

Szanse Boga

Jak reaguje Hiob, jak my reagujemy na takie wyzwanie ze strony Boga? Tak trudno nam porzucić naszego bożka i nawrócić się do prawdziwego Boga, że możliwe są tylko dwa rozwiązania: albo zanegować Boga, albo zanegować samych siebie; albo bluźnierstwo, albo samobójstwo. Albo: "Bóg umarł", albo: "Obym się nigdy nie narodził". Wielka jest nasza rozterka, gdy nasz bożek zostaje zniszczony; wielka jest też nasza bezsilność wobec prawdziwego Boga, tak że łatwiejsze wydaje się nam zakwestionowanie Go lub zakwestionowanie samych siebie ("Jeżeli Bóg istnieje, to lepiej, żebym ja nie istniał!") niż podjęcie ryzyka rzeczywistego spotkania się z Nim. "Wreszcie Hiob otworzył usta i przeklinał swój dzień. Hiob zabrał głos i tak mówił: 'Niech przepadnie dzień mego urodzenia i noc, gdy powiedziano: Poczęty został mężczyzna. Niech dzień ten zamieni się w ciemność, niech nie dba o niego Bóg w górze'" (Hi 3,1-4). Hiob zmierza ku śmierci i nie ukrywa tego; poszukuje jej, jak inni poszukują źródła wody żywej. Pragnie, aby Bóg go unicestwił: "Oby Bóg zechciał mnie zmiażdżyć, wyciągnąć rękę i przeciąć pasmo mych dni. Przez to już doznałbym ulgi i rozradował się w bezlitosnej udręce[…]" (Hi 6, 9-10). To wymieszanie się cierpienia i zadowolenia u Hioba łatwo można zrozumieć. Gdyby Bóg czyhał na życie Hioba, stałby się winny i dowiódłby, że nie ma racji. Zaś Hiob, przez swą niewinną śmierć (cała odpowiedzialność za nią spadłaby na Boga) zemściłby się na Bogu, okazując się największym i najlepszym.

Mówiliśmy przed chwilą o literaturze współczesnej. Bluźnierstwa Hioba raz jeszcze przywodzą na myśl Jeana-Paula Sartre'a, mimo że nie był on wierzący (w przeciwieństwie do Hioba). Sartre był niewierzący i szukał uzasadnienia dla swej postawy. Ale wszystkie jego wysiłki prowadzą go - choć sam nie zdaje sobie z tego sprawy - do tego samego dylematu, w którym zamknął się Hiob. Bóg, którego odrzuca Sartre również jest bożkiem, który powinien chwalić tego, kto czyni dobro i karać za popełnione zło. Gdyby Sartre potrafił dowieść, że bycie dobrym lub złym nie ma żadnego znaczenia - ponieważ, jak twierdzi, dobro i zło są pojęciami wewnętrznie sprzecznymi - tym samym udowodniłby, że ów bóg nie istnieje.

Sartre stara się udowodnić to w sztuce Diabeł i Pan Bóg(*). Przedstawia w niej średniowiecznego rycerza imieniem Goetz. Goetz jest niewierzący i aby przed samym sobą uzasadnić swą postawę, postanawia czynić tylko zło. Jednak - ku jego wielkiemu zaskoczeniu - nie udaje mu się to. Albowiem im więcej zła stara się czynić, tym więcej powstaje dobra. Decyduje się zatem pójść jeszcze dalej w swym buncie przeciw Bogu: będzie czynił tylko dobro i zostanie świętym. Ale i tym razem skutek jest przeciwny w stosunku do zamierzonego; dobro, jakie usiłował czynić, ma złe skutki. Goetz doszedł więc do wniosku, iż dowiódł, że nie ma ani dobra, ani zła, a zatem nie ma Boga. Wykrzyczał to przed księdzem: "Niebo nie zna nawet mojego imienia. W każdej chwili zadawałem sobie pytanie, czym mógłbym być w oczach Boga. Teraz znam odpowiedź: Niczym. Bóg mnie nie widzi, nie słyszy, Bóg mnie nie zna. Widzisz tę pustkę ponad naszymi głowami? To jest Bóg. Widzisz ten otwór w ziemi? I to jest Bóg. Milczenie: to Bóg; nieobecność: to Bóg. Bóg to samotność ludzi. Jestem tylko ja. Sam zdecydowałem o złu. Sam wymyśliłem dobro. To ja oszukiwałem, ja czyniłem cuda. A dzisiaj ja sam siebie oskarżam, ja sam mogę siebie rozgrzeszyć; ja - człowiek. Jeśli Bóg istnieje, człowiek jest nicością. Jeśli człowiek istnieje…". W tym miejscu Sartre się zatrzymał. Zdanie: "Bóg jest nicością" nie wyszło spod jego pióra. Nie bez powodu. Kto przeczyta te słowa, tak jak czyta w Biblii bluźnierstwa Hioba, być może dostrzeże w nich najbardziej dojmujące wyznanie wiary w Boga, jakie stworzyła literatura XX wieku. Poza tą jakże negatywną teologią, kryje się oczywiste doświadczenie Boga.

Sartre - jak wyznaje w swej autobiografii - tylko raz spotkał Boga, ale uznał, że to krótkie spotkanie wystarczyło, aby wyrzec się Go na zawsze. Wydarzenie to miało miejsce, gdy Sartre był jeszcze dzieckiem. Bawił się zapałkami w łazience rodziców. Niestety od płomienia zajął się dywanik i przez moment małemu Sartre'owi wydawało się, że całe pomieszczenie się spali. W lęku, jaki go wówczas ogarnął, miał intuicję, że Bóg na niego patrzy: "Nagle Bóg mnie zobaczył. Poczułem Jego spojrzenie wewnątrz mojej głowy i moich rąk. Kręciłem się, straszliwie widoczny, niczym żywy cel". Sartre sądzi, że w tamtej chwili powiedział Bogu: "Nie": "I Bóg już nigdy więcej na mnie nie spojrzał".

W takiej chwili nawet spojrzenie Boga staje się nie do zniesienia, tak jak - na długo przed Sartrem - było ono nieznośne dla Hioba, który robił Bogu wyrzuty: "A kim jest człowiek, abyś go cenił i zwracał ku niemu swe serce? Czemu go badasz co ranka, na co doświadczasz co chwilę? Czy wzrok swój kiedyś odwrócisz? Pozwól mi choćby ślinę przełknąć. Zgrzeszyłem. Cóż mógłbym uczynić Tobie, Stróżu człowieka? Dlaczego na cel mnie wziąłeś? Mam być dla ciebie ciężarem? Czemu mojego grzechu nie zgładzisz, nie zmażesz mej nieprawości? Bo teraz położę się w prochu, nie będzie mnie, choćbyś mnie szukał" (Hi 7,17-21). Jak Sartre uważał się za żywy cel Boga, tak Hiob oskarża Boga, że wziął go na cel. Bóg jest w oczach Hioba okrutnym, nieludzkim stróżem. To ostatnie sformułowanie jest być może największym bluźnierstwem, jakie Hiob mógł wymyślić. Hiob wykorzystuje w nim bowiem słowa samego Boga, by skierować je przeciw Niemu. Wszak w Biblii Bóg jest często nazywany "Nošer Israël", Stróżem Izraela, Tym, który na swój lud kieruje uważne i ojcowskie spojrzenie. Póki co, Hiob nie może znieść tego spojrzenia, pełnego miłości. Spojrzenie to śmiertelnie go rani, choć sam nie potrafi wyjaśnić, dlaczego.

___
* Por. wydanie polskie: Jean-Paul Sartre, Diabeł i Pan Bóg, przełożył Jan Kott, "Dialog" 1959, nr 9 [przyp. tłum.]


Zobacz także
Anna Błasiak
Strach jest zachowaniem wrodzonym, stanowi pewnego rodzaju sygnał ostrzegawczy. Człowiek potrzebuje go, by mógł reagować na sytuacje trudne pojawiające się w jego życiu. Wówczas broni się, szuka schronienia lub pomocy. Dzieci uczą się przeżywać strach poprzez obserwację zachowań innych osób, przede wszystkim rodziców. Natomiast lęk jest procesem wewnętrznym, który istnieje tylko w umyśle lub w wyobraźni. Nie jest on reakcją na aktualne wydarzenie... 
 
Grażyna Starzak
Bierzmowanie to sakrament, który powinien być przyjmowany przez młodych ludzi „świadomie, dobrowolnie i autonomicznie”. Niestety, coraz częściej bywa „uroczystym pożegnaniem z Kościołem”. - Skoro tak, czy warto kontynuować dotychczasową praktykę przygotowania do tego sakramentu? – pyta bp Edward Dajczak, rozpoczynając dyskusję na ten temat. Toczy się ona od pewnego czasu nie tylko na łamach pism katolickich, ale również w środowisku katechetów i wśród rodziców.
 
Ryszard Paluch

Najczęściej ci święci prawdziwi, tak nas trochę mylą. Często okazują się być normalni, nawet tak przerażająco normalni, że nigdy nam nie przychodzi do głowy, jakie bogactwo jest w ich sercu, jakie są ich prawdziwe motywy, dla których robią pewne rzeczy. Często te motywy są bardzo głęboko ukryte i zna je tylko Pan Bóg.

 

Z ks. Jerzym Mikułą SDB rozmawia Ryszard Paluch.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS