logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Mieczysław Piotrowski TChr
Żyć życiem godnym człowieka
Miłujcie się!
 


Sztuka modlitwy
 
Bycie człowiekiem głębokiej wiary, który staje się świętym, jest możliwe dzięki modlitwie. Kto się przestaje modlić, szybko utraci wiarę. Święta Faustyna pisze w swoim Dzienniczku, że dusza zbroi się przez modlitwę do walki wszelakiej. W jakimkolwiek dusza jest stanie, powinna się modlić. Musi się modlić dusza czysta i piękna, bo inaczej utraciłaby swoją piękność; modlić się musi dusza dążąca do czystości, bo inaczej nie doszłaby do niej; modlić się musi dusza co dopiero nawrócona, bo inaczej upadłaby z powrotem; modlić się musi dusza grzeszna, pogrążona w grzechach, aby mogła powstać. I nie ma duszy, która nie byłaby obowiązana do modlitwy, bo wszelka łaska spływa przez modlitwę (Dz. 146).

Na modlitwie trzeba Jezusowi ofiarować wszystkie swoje myśli, cierpienia, radości, prace i oddawać Mu się całkowicie do Jego dyspozycji. Modlitwa jest dialogiem miłości. Niech dusza wie – pisze s. Faustyna – że aby się modlić i wytrwać w modlitwie, musi się uzbroić w cierpliwość i mężnie pokonywać trudności zewnętrzne i wewnętrzne – trudności wewnętrzne: zniechęcenie, oschłość, ociężałość, pokusy; zewnętrzne: wzgląd ludzki – i uszanować chwile, które są przeznaczone na modlitwę (Dz. 147).

Święta Faustyna doświadczyła szarzyzny codzienności, trudności i cierpień. Pisze: Jezus dał mi poznać, jak dusza powinna być wierną w modlitwie pomimo udręczeń, oschłości i pokus, bo przeważnie od takiej modlitwy zależy urzeczywistnienie nieraz wielkich zamiarów Bożych; a jeśli nie wytrwamy w takiej modlitwie, krzyżujemy to, co Bóg chciał dokonać przez nas albo w nas. Niech słowa te dusza zapamięta: «A będąc w ciężkości, dłużej się modlił». Ja zawsze taką modlitwę przedłużam o tyle, o ile jest w mojej mocy... (Dz. 872).

Przez modlitwę pozwalamy Jezusowi, aby przemieniał nas swoją miłością i aby w naszym życiu pełniła się Jego wola. Wtedy cokolwiek spotyka nas w życiu, jest dla naszego dobra: Pan Jezus dał mi poznać, jak bardzo mu jest miła dusza, która żyje wolą Bożą, przez to oddaje Bogu największą chwałę... (Dz. 821). „Idę odważnie, choć ranią się stopy, do ojczyzny swojej, a w tej drodze posilam się wolą Bożą, ona jest mi pokarmem... Chociaż jest straszna pustynia, jednak idę z czołem wzniesionym i patrzę w Słońce – to jest miłosierne Serce Jezusa” (Dz. 886).

Ojciec Święty apeluje do nas: Modlitwy trzeba się uczyć, wciąż na nowo niejako przyswajając sobie tę sztukę od samego boskiego Mistrza, jak pierwsi uczniowie: «Panie, naucz nas się modlić» (Łk 11, 1). W modlitwie toczy się ów dialog z Chrystusem, dzięki któremu stajemy się Jego przyjaciółmi: «Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was» (J 15, 4). Ta wzajemność jest samą istotą, jest duszą życia chrześcijańskiego i warunkiem wszelkiego autentycznego życia duszpasterskiego. Sprawia ją w nas Duch Święty, ona zaś otwiera nas – przez Chrystusa i w Chrystusie – na kontemplację oblicza Ojca. Uczyć się tej trynitarnej logiki chrześcijańskiej modlitwy, przeżywać ją w pełni przede wszystkim w liturgii, bo ona jest szczytem i źródłem życia Kościoła, ale także w doświadczeniu osobistym – oto jest sekret naprawdę żywego chrześcijaństwa, które nie musi się obawiać przyszłości, ponieważ nieustannie powraca do źródeł i z nich czerpie nowe siły.
 
Ojciec Święty, odwołując się do wielkiej tradycji mistycznej Kościoła, podkreśla, że modlitwa może się rozwijać niczym prawdziwy dialog miłości i doprowadzić do tego, że człowiek zostanie całkowicie owładnięty przez Boskiego Umiłowanego, że będzie wrażliwy na wszelkie poruszenia Ducha i z dziecięcą ufnością zawierzy się sercu Ojca. Zazna wówczas we własnym życiu obietnicy Chrystusa: «Kto (...) Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie» (J 14, 21). Jest to droga wspomagana nieustannie przez łaskę, która jednak wymaga zdecydowanego wysiłku duchowego i wiedzie nieraz przez bolesne doświadczenie oczyszczenia («noc ciemna»), ale na różne możliwe sposoby doprowadza do niewyrażalnej radości, przeżywanej przez mistyków jako «unia oblubieńcza». Czyż można tu nie wspomnieć, pośród wielu wspaniałych świadectw, doktryny św. Jana od Krzyża i św. Teresy z Ávila?

Ojciec Święty apeluje, aby rodziny i wszystkie chrześcijańskie wspólnoty stawały się prawdziwymi «szkołami» modlitwy, w której spotkanie z Jezusem nie polega jedynie na błaganiu Go o pomoc, ale wyraża się też przez dziękczynienie, uwielbienie, adorację, kontemplację, słuchanie, żarliwość uczuć, aż po prawdziwe «urzeczenie» serca. Ma to zatem być modlitwa głęboka, która jednak nie przeszkadza uczestniczyć w sprawach doczesnych, jako że otwierając serce na miłość Bożą, otwiera je także na miłość do braci i daje nam zdolność kształtowania historii wedle zamysłu Bożego (Novo millennio ineunte, 33).
 
Nie można żyć życiem godnym człowieka bez codziennej wytrwałej modlitwy. Przystępując do modlitwy, „nie chowaj w sercu urazy, przebaczaj wszystko wszystkim”, tylko wtedy będziesz mógł (mogła) nawiązać dialog ze Zbawicielem. Z żelazną dyscypliną każdego dnia zarezerwuj sobie czas na pacierz, modlitwę różańcową, koronkę do Bożego Miłosierdzia, lekturę i medytację Pisma Świętego oraz osobistą rozmowę z Bogiem, najlepiej przed Najświętszym Sakramentem. Na początku musisz przeznaczyć na to przynajmniej jedną godzinę dziennie, czyli 1/24 doby. Tylko w zjednoczeniu z Jezusem wszystkie twoje doświadczenia życiowe, a więc radości i bóle, choroba i śmierć, staną się drogą prowadzącą do wiecznego szczęścia, a jest nim miłość Trójjedynego Boga.
 
ks. Mieczysław Piotrowski TChr

 
Zobacz także
Wojciech Werhun SJ

Burza pomysłów, deszcz możliwości, ogień pragnień i gwałtowny wybuch talentów – tak mniej więcej wygląda serce młodego człowieka. Co z tego rozwijać, z czego zrezygnować, a z czym nieco poczekać? Nie wierzysz, że to prawdziwe dylematy? To dodaj do nich jeszcze jeden: młody chrześcijanin staje przed faktem, że nie sam trzyma stery swojego życia, ale płynie przez nie razem z Panem Bogiem, który też ma coś do powiedzenia. Co więcej, to On jest tym, który „wie lepiej”...

 
ks. Wojciech Przybylski
Bóg współczuje nam w Panu Jezusie przez współcierpienie. Przez biczowanie, cierniem ukoronowanie, odrzucenie, prześladowanie, upokorzenie, ukrzyżowanie, grób wstąpił w nasze cierpienia. Odtąd w naszym cierpieniu mieszka Bóg, a my możemy być razem z Nim w Jego cierpieniu. Od śmierci Jezusa cierpienie zmieniło się z absurdu w sens. Ma znaczenie w Bogu. Miłość i zaufanie każą nam przyjąć wyzwanie, które staje się darem Boga. Co zrobimy z cierpieniem? 
 
Danuta Piekarz
Tak trochę żal… Trochę żal, że apostołowie tylko poprosili Jezusa, by nauczył ich modlitwy, a nie dowiedzieli się od Niego dokładniej, jak On sam się modli, a przynajmniej nie przekazali nam tego ewangeliści. Oczywiście, mówią oni wielokrotnie o modlitwie Jezusa, a nawet starają się przytoczyć treść kilku modlitw, niemniej może zrodzić się w nas pewne odczucie niedosytu. Ale może też i dobrze… bo przecież któż z nas, ludzi, umiałby pojąć tę jedyną relację pomiędzy Niebieskim Ojcem a Jednorodzonym Synem. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS