logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
William E. Rabior
Życie po... rozwodzie
Wydawnictwo Homo Dei
 


Wydawca: Homo Dei
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-60998-97-7
Format: 130x185
Stron: 88
Rodzaj okładki: miękka
 
Kup tą książkę

 

Co to znaczy:

odzyskać zdrowie po rozwodzie?

 

Wększość osób po rozwodzie potrzebuje uzdrowienia pod względem emocjonalnym, psychicznym lub duchowym (albo - co bardziej prawdopodobne - pod wszystkimi trzema). Wszyscy, oczywiście, reagujemy po swojemu, zależnie od osobowości, sytuacji życiowej i innych czynników. Rany wewnętrzne są różne: bardziej lub mniej dotkliwe.

Każdy człowiek jest wyjątkowy, nie ma więc uniwersalnej, dopasowanej do wszystkich metody odzyskiwania równowagi. Powrót do zdrowia nie polega także na dążeniu do osobistej doskonałości lub do błogiego spokoju. Jego celem jest pełniejsze, szczęśliwsze życie. Jak zatem odzyskać zdrowie po rozwodzie? W rozmowach z osobami rozwiedzionymi zawsze zadawałem to pytanie i otrzymywałem rozmaite odpowiedzi, odzwierciedlające doświadczenia moich rozmówców, a także wpływ tych doświadczeń na ich życie. Oto co usłyszałem od Geny, Lynne i Larry'ego:

- Byłam mężatką przez dwadzieścia lat - opowiadała Gena.
- W dwudziestą rocznicę ślubu mąż oznajmił, że już mnie nie kocha i chce rozwodu. Później ożenił się z kobietą dwa razy młodszą od niego.

Co było dalej?

- Załamałam się kompletnie. Ledwie żyłam.
Załamanie nerwowe trwało kilka miesięcy i było na tyle poważne, że Gena trafi ła do szpitala. Podczas naszej rozmowy wyglądała jednak na opanowaną, pogodzoną ze sobą i światem.

Wyraźnie uporała się z wywołaną przez rozwód traumą i osiągnęła spokój. Zapytałem, jak do tego doszło.

- Przede wszystkim muszę wyjaśnić, że powrót do zdrowia był procesem, a nie jednorazowym wydarzeniem. Modliłam się gorąco, żeby Bóg uwolnił mnie od bólu, ale nie stało się to błyskawicznie, jak pragnęłam.

Uzdrowienie wymaga czasu. Im większe poczucie straty, tym dłużej odzyskuje się równowagę. Trudno też wrócić do zdrowia o własnych siłach. Próbowałam, ale zorientowałam się szybko, że nie poradzę sobie bez pomocy.

Gdzie znalazła pomoc? Postanowiła skorzystać z rocznej psychoterapii oraz grupy wsparcia sponsorowanych przez jej parafię.

- Potrzebowałam kogoś gotowego mnie wysłuchać, kiedy będę dawać upust złości i poczuciu krzywdy.

Psychoterapeuta i grupa wsparcia okazali się świetnymi słuchaczami. Słuchali bez osądzania.

Gena wróciła do zdrowia, kiedy uświadomiła sobie, że chociaż skończyło się jej małżeństwo, nie skończyło się jej życie. Pewna, że wciąż ma wiele do zrobienia i podarowania innym, zrozumiała coś jeszcze:
- Zdałam sobie sprawę, że porażka mojego małżeństwa wcale nie przekreśla mnie jako osoby.

Ostatnim etapem tego procesu było przebaczenie byłemu mężowi.
- To prawda: przebaczyłam mu szczerze. I głównie temu przebaczeniu zawdzięczam wolność.

Lynne nawet podczas zakupów w supermarkecie roztacza wokół siebie tak pogodną atmosferę, że przykuwa uwagę otoczenia. Nie zawsze jednak tak było.
- Dziesięć lat mieszkałam z mężem alkoholikiem, który znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie. W lecie szłam do pracy w bluzce z długimi rękawami, żeby ukryć sińce na ramionach.

Wszystko to odbijało się na dwojgu naszych dzieciach. Nie wiedziałam, co robić. Tylko dzięki modlitwie mogłam co dzień dotrwać do wieczora. Co się wydarzyło?

Lynne jest przekonana, że Bóg wysłuchał jej modlitw i zesłał anioła.
- Anioł był bez skrzydeł, ale z wielkim sercem i darem obserwacji. Mówię o swojej szefowej.

Przełożona spostrzegła, że dzieje się coś złego, i skłoniła Lynne do zwierzeń.
- Powiedziałam jej o wszystkim - przyznaje Lynne z uśmiechem.
Dzięki wsparciu przełożonej Lynne i dzieci znalazły się jeszcze tego samego dnia w schronisku dla ofiar przemocy w rodzinie. Po pewnym czasie pracownicy schroniska pomogli Lynne wnieść sprawę rozwodową. Co ważniejsze - jak twierdzi Lynne - skierowali ją ku nowemu życiu.

Czemu zawdzięcza swój powrót do zdrowia? Po rozwodzie przeprowadziła się do innego miasta i zaczęła wszystko od nowa. Szykany ze strony męża pozbawiły ją wprawdzie pewności siebie, ale potrafiła zaufać Bogu.

- Poprosiłam Boga o pomoc i wysłuchał mnie po raz kolejny. Znalazłam się w cudownej parafii i zaczęłam codziennie uczestniczyć w Mszy świętej. Eucharystia była dla mnie wielkim sakramentem uzdrowienia. W niej Chrystus poruszał mój umysł i serce. Przede wszystkim uzdrowiła mnie Jego miłość, ona dodała mi sił. Jeśli coś dobrego można wyczytać z mojej twarzy, to zapewne Jego pokój, za który dziękuję Mu nieustannie.

Rozmawiałem także z Larrym. Jako osiemnastolatek ożenił się z dziewczyną, która spodziewała się jego dziecka.

- Naszym rodzinom bardzo zależało na tym, żebyśmy się pobrali. Wydawało się to dobrym rozwiązaniem. Nie łączyła nas miłość, ale się lubiliśmy i byliśmy przekonani, że to wystarczy.

Nie wystarczyło.

Po ślubie coraz bardziej oddalali się od siebie. Każde miało własnych przyjaciół i własne zainteresowania: "dwie drogi życia, które w ogóle się nie schodziły ani nie przecinały" - opowiadał Larry. Po pięciu latach małżeństwa, kiedy żona wystąpiła o rozwód, byli sobie niemal obcy, chociaż nadal się "lubili".
Co wymagało uzdrowienia?

- Czułem się winny, między innymi z powodu tamtej ciąży i rozpadu naszego małżeństwa.

Larry próbował bardziej zaangażować się w związek, wierząc, że naprawi sytuację. Radził się swojego proboszcza, "wspaniałego kapłana z doświadczeniem psychoterapeutycznym", i dzięki niemu uporał się z poczuciem winy. Proboszcz zachęcił go do starań o kościelne unieważnienie małżeństwa.

Larry'emu spodobała się ta myśl, bo wciąż miał nadzieję, że spotka "właściwą" osobę i ożeni się powtórnie. Z uśmiechem pokazał mi obrączkę na palcu. - Jesteśmy małżeństwem już prawie siedem lat i każdy dzień jest lepszy od poprzedniego. Można mnie chyba uznać za żywy dowód na to, że rozwód wcale nie jest końcem wszystkiego.

- Jesteśmy małżeństwem już prawie siedem lat i każdy dzień jest lepszy od poprzedniego. Można mnie chyba uznać za żywy dowód na to, że rozwód wcale nie jest końcem wszystkiego.


Zobacz także
Ks. Andrzej Orczykowski SChr
Naturalne i niezbywalne prawo każdej osoby ludzkiej do małżeństwa zostało ujęte w Kodeksie Prawa Kanonicznego i Kodeksie Kanonów Kościołów Wschodnich zapisem: "Małżeństwo mogą zawrzeć wszyscy, którym prawo tego nie zabrania". Tymi wyjątkowymi sytuacjami ograniczającymi prawo do ważnego zawarcia małżeństwa są przeszkody małżeńskie...
 
ks. Zygmunt Kwiatkowski SJ
Ojcze, wyjaśnij mi, proszę, bo ja nie mogę zrozumieć, jak Bóg mógł dopuścić do tego, aby tyle nieszczęść spadło na ludzi. Oto nie gaśnie ani na moment ogień wojny. Na frontach tysiącami giną młodzi ludzie, poza frontami nie milkną lamenty. Jednocześnie coraz to nowe zastępy przygotowują się na śmierć. Skala nieszczęść jest tak wysoka: niesprawiedliwe rządy, terror tajnej policji, tortury, zsyłki, więzienia, choroby, na które brak lekarstw dla biednych...
 
Krzysztof Jankowiak

Chrześcijaństwo jest religią pamięci. Pamięć leżała u podstaw doświadczenia religijnego bohaterów Biblii, zarówno Starego jak i Nowego Testamentu. Pamięć jest nieustannie obecna w życiu Kościoła – przez wszystkie wieki aż do dnia dzisiejszego. Na pamięci również opiera się wiara każdego chrześcijanina.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS