logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Stanisław Ormanty TChr
Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne... Komentarze do czytań biblijnych na rok C
Wydawnictwo Hlondianum
 


Prezentowana książka to skarbnica wiedzy dla przygotowujących homilie, moderatorów grup biblijnych i modlitewnych, katechetów i wszystkich zainteresowanych Pismem Świętym. Czytelnik znajdzie tu wyjaśnienie wielu oryginalnych pojęć i kontekstów, które czasem umykają w przekładach biblijnych, pozna zwyczaje, zasady i prawa, według których żyli ludzie przywoływani na kartach Biblii... 
 

Wydawca: Hlondianum
Rodzaj okładki: Miękka
Autor: ks. Stanisław Ormanty TChr
ISBN: 978-83-36295-944-0
Liczba stron: 704
Format okładki: B5
Rok wydania: 2013

 
 
 
 

 

Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny


Ewangelia: Łk 1,39-56
Bóg wywyższa pokornych


Tradycja podaje, że Maryja udała się do miejscowości Ain Karim, położonej w Górach Judzkich około 7 km na zachód od Jerozolimy. Trasę z Nazaretu do Ain Karim (ok. 130 km) można było przebyć w ciągu siedmiu dni. Maryja idzie odwiedzić swoją krewną Elżbietę, aby podzielić się z nią radością z tego, co Bóg uczynił w Jej życiu, a także po to, aby zobaczyć na własne oczy, co Bóg uczynił Elżbiecie (jest już w szóstym miesiącu w stanie błogosławionym, będąc niepłodną) i wraz z nią się radować, wychwalając wszechmoc i miłość Boga.

Maryja wypowiada (wyśpiewuje) hymn uwielbienia i dziękczynienia Bogu za te wszystkie dzieła, które czyni w życiu narodu izraelskiego, w życiu wszystkich ludzi i oczywiście w Jej życiu osobistym. Widzi Boga w historii ludzkiego życia, widzi, jak ratuje i zbawia, i za to Go uwielbia. Wielbi Boga za to, że wybrał Ją i powołał do bycia Matką Syna Bożego.

Słowa tego hymnu odsłaniają duchowość i wiarę Maryi.

„Wielbi dusza moja Pana”.

Pierwsze słowo maryjnego hymnu to „uwielbienie” (gr. megalynei, łac. magnificat). Pochodzi ono od słowa „wielkość” (wielki to po grecku megalos). Uwielbiać to dosłownie czynić wielkim. Maryja, wypowiadając to słowo, usiłuje wypowiedzieć prawdę o swoim życiu: „Moje życie uwielbia Boga, moje życie czyni Boga wielkim, Bóg okazuje się wielki w moim życiu i przez moje życie”. I faktycznie, kiedy patrzymy na życie Maryi, to możemy potwierdzić to, że Bóg okazuje się wielki w Jej życiu i przez Jej życie, przez wszystko, co się w Jej życiu stało. Kiedy w życiu człowieka dzieją się rzeczy dobre, czyli zgodne z tym, do czego Bóg sam go wybrał i powołał, to wówczas to konkretne życie konkretnego człowieka ukazuje Jego wielkość.

„Raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim”.

Greckie egalliasen to uniesienie, lekkość i rozkwit ducha. Radość ducha nie oznacza tylko stanu uczuć człowieka, który przeżywa radość, ale to doświadczenie królowania Boga, doświadczenie Jego mocy i miłości.

„Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy”.

Maryja już w przy zwiastowaniu anielskim nazywa siebie służebnicą:

„Oto ja służebnica Pańska” (gr. doule może oznaczać także niewolnicę).

W greckiej strukturze społeczno-kulturowej występowały trzy poziomy, trzy rodzaje służby. Na najwyższym stopniu (poziomie) znajdował

się diakonos, który był rodzajem rządcy, jakby głównym współpracownikiem w posiadłości właściciela. Do niego należało przygotowanie planu zwykłych wydatków i rola pośrednika między panem a innymi. Za swoją funkcję był odpowiednio wynagradzany, ale nie mógł swobodnie dysponować swym czasem i swoją osobą. Na niższym poziomie znajdował się chłop lub andrapodon, czyli sprzedany w niewolę. Zazwyczaj był to jeniec wojenny. Nie rodził się niewolnikiem, lecz stawał się nim wskutek przeciwności losu. Otrzymywał od swego pana pewne wynagrodzenie, ale nieproporcjonalne do wykonywanej pracy. Jeśli udało mu się zebrać tyle pieniędzy, aby mógł się wykupić z niewoli, stawał się wolny i mógł wrócić do swojej ojczyzny i do swojego domu. Na trzecim, najniższym poziomie znajdowali się niewolnicy (gr. doulos), czyli niewolnicy w sensie dosłownym. To oni musieli wykonywać najcięższe, najbardziej niebezpieczne i poniżające prace u swego pana. Niewolnik nie posiadał najmniejszego prawa do własnej autonomii, nie mógł też nigdy liczyć na niezależność i wolność. Doulos rodził się z rodziców niewolników, w tym stanie żył i w nim umierał. A więc z natury rzeczy nie należał do siebie samego, lecz zawsze do pana, tzn. do tego, kto go kupił na targu. Cały czas musiał być do dyspozycji swojego pana, który decydował o jego życiu i śmierci.

Maryja dokonała przedziwnego wyboru: zdecydowała się wejść między ostatnich, gotowa do służby wszystkim bez wyjątku, całkowicie należąc do Boga. To Ona nazwała siebie doule.

Maryja zdawała sobie sprawę, że to wejrzenie Boga jest darem samego Boga, a On chętnie i hojnie daje swoje dary, kiedy widzi człowieka pełnego pokory, czyli człowieka żyjącego w prawdzie, który wie, że całe jego życie jest darem Boga i nie może nigdy i w niczym pretendować do pozycji Boga Stwórcy.

„Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia”.

Użyte w greckim tekście słowo makaridzein oznacza uważać kogoś za szczęśliwego. Zatem „błogosławić” to w tym wypadku uważać Maryję za szczęśliwą lub nawet cieszyć się Jej szczęściem.

„Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, święte jest imię Jego”.

Słowa: „święte jest imię Jego” oznaczają, że Bóg sam jest święty. Jest możliwe odkrywanie Jego świętości w ludzkim życiu i działaniu. Świętość Boga w rzeczywistości wiąże się z życiem i wiarą człowieka. (Jezus polecił nam się modlić: „święć się imię Twoje”). Jego świętość jest pośród nas obecna, objawia się w dokonujących się dla nas i w nas dziełach Bożych.

Stąd też, poznając dzieła Boże w życiu ludzkim, poznaje się samego Boga.

Dla Maryi stwierdzenia: „wielkie rzeczy uczynił mi” oraz „święte jest imię Jego” mówią w istocie o tym samym. Świętość Boga polega na tym, że czyni On wielkie rzeczy człowiekowi.

„A Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie nad tymi, którzy się Go boją”.

W języku biblijnym „bać się Boga” nie oznacza lęku czy też obawy przed Bogiem (chociaż bywa, że są nieraz pewne sytuacje i okoliczności, kiedy bojaźń Boga prowadzi człowieka do lęku przed Nim). W rozumieniu biblijnym u źródeł pojęcia bojaźni Bożej leży lęk, który ogarnia człowieka wobec potęgi Bożej i majestatu Bożego, a także pewna obawa przed ogromnym gniewem Boga spowodowanym tym, że został obrażony przez niewierność i niesprawiedliwość. Taki lęk towarzyszył Izraelitom, kiedy objawiał się im Bóg. Ale uczucie lęku, generowane Bożą potęgą, maje-statem i mocą, nie jest priorytetowym rysem bojaźni Bożej. Bojaźń Boża jest przede wszystkim synonimem ludzkiej wierności wobec Boga, a nie lęku. „Bać się Boga” – to pamiętać o Jego czynach i dziełach dokonanych już w dawnych czasach, ale także przyszłych, zapowiedzianych, wierzyć w Jego obecność w naszym codziennym życiu zawsze i wszędzie i właśnie w ten sposób być Mu wiernym. Nie tylko ten nie boi się Boga, kto usiłuje tak żyć, jakby Go nie było, ale także ten człowiek, który nie szuka dobra dla siebie, dla swojego większego i głębszego rozwoju.

Słowo „miłosierdzie” jest bardzo bogatym słowem. Hebrajskie słowo biblijne rachamim posiada obrazowe znaczenie. Nawiązuje do łona matczynego, w którym zaczyna się i rozwija ludzkie życie. To właśnie w tej przestrzeni znajduje ono na tym etapie najlepsze miejsce i warunki dla swojego rozwoju.

Innym słowem na oznaczenie miłosierdzia Bożego jest hebrajskie hesed (gr. eleos). Bardziej akcentuje wierność sobie samemu. W hymnie Magnificat użyte jest słowo eleos, które może oznaczać łaskę, łaskawość, życzliwość, lojalność. Najbliższym określeniem jest miłość czynna, która jest wierna i niezawodna, pojmowana jako nastawienie woli.

O miłości matczynej można powiedzieć, że jest całkowicie dana darmo, niezasłużona, w tej postaci stanowi ona wewnętrzną konieczność – przymus serca. Jest to „kobieca” odmiana męskiej wierności sobie samemu, o której mówi znaczenie hebrajskiego słowa hesed.

Miłosierdzie Boże to, mówiąc inaczej, Boży porządek rzeczy, a Boży to znaczy prawdziwy. Jest to taki porządek, którego każdy człowiek w swoim życiu pragnie, chociaż niekoniecznie o tym wie.

„Okazał moc swego ramienia, rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych”.

Maryja podkreśla w tych słowach, że to Bóg jest prawdziwym Panem, władcą wszechświata, i to jest naprawdę dobra nowina dla wszystkich ludzi, a zwłaszcza dla tych, którym najdalej do panowania i władzy nad kimkolwiek i czymkolwiek, a więc dla ubogich i pokornych, głodnych i spragnionych. Mówiąc krótko: jest to dobra nowina dla tych, którzy „źle się mają”. To właśnie do nich i dla nich przychodzi Jezus, by zająć się ich kondycją, by odmienić ich życie. Bóg przychodzi ze swoją mocą i sprawiedliwością i odwraca niesprawiedliwe ludzkie porządki: ci ludzie, którzy dotąd źle wykorzystywali swoją władzę, pysznili się nią i jej możliwościami, nie będą tego robić; ci, którzy panowali nad innymi, utracą władzę; ci, którzy posiadali wszystko, nie będą mieli nic. To przedziw-na Boża „rewolucja”, która wszystko przewraca do góry nogami. Ale nie chodzi tylko o mniej lub bardziej gwałtowne odwrócenie porządku społecznego, chodzi o głębszą rzeczywistość, która sięga o wiele głębiej niż tylko tymczasowy, doczesny porządek. Jest tu mowa o „Bożym ra-mieniu”, o „Bożej prawicy” – chodzi o wybawienie, które Bóg przynosi ludziom. Człowiek sam z siebie jest za słaby, by zachować własne życie, by siebie samego uratować i wybawić. Ludzka siła i ludzka władza czy też ludzkie możliwości są za słabe i nie wystarczą, są marne i przemija-jące. Kto opiera się tylko na ludzkich możliwościach i sile, ten upadnie i nie przetrwa. Potrzeba ramienia Bożego. A więc Boże działanie ratujące i wybawiające człowieka jest nieodzowne, gdyż bez owego „Bożego ramienia” człowiek ginie.

„Ujął się za swoim sługą, Izraelem, pomny na swe miłosierdzie. Jak obiecał naszym ojcom, Abrahamowi i jego potomstwu na wieki”.

Cały Izrael, a więc te wszystkie pokolenia, którym Pan Bóg okazał miłosierdzie i które odtąd będą uważały za szczęśliwą i błogosławioną swoją Matkę Maryję, przez którą stało się zbawienie. Z tego źródła może korzystać każdy wierzący. Maryja jest nauczycielką wiary, ona najlepiej może nauczyć nas Chrystusa. Może najwięcej powiedzieć nam o Chrystusie, o tym, jak Go naśladować, jaką przyjąć postawę wobec Niego, aby spotkać się z Jego mocą i miłością.

Dopowiedzenie

Maryja w tym hymnie pokazuje na konkretnych przykładach, jak Bóg działa w historii. Rozprasza pysznych, czyli takich, którzy opierają się tylko na sobie, a więc nie odnoszą swoich myśli, planów i zamiarów do Boga, lecz usuwają Go z horyzontu własnego życia. Usuwa z tronu tych władców, którzy sobie przypisują boską władzę, nie kierują się Bożymi nakazami.

Bogatym, którym się wydaje, że wszystko jest ich własnością i wszystko, czego chcą, im się należy, uświadamia, że mogą stracić swój majątek, a od Boga nic nie otrzymają, ponieważ jedynym ich zabezpieczeniem nie jest Bóg, a bożek pieniądza.

Widzimy, jak radość Maryi ujawnia się w scenie nawiedzenia. Maryja odbiera chwałę: „Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona”. To wielka gratulacja dla Maryi: „błogosławiony jest owoc Twojego łona”. Maryja doświadcza szczytu radości, ponieważ Bóg dokonał w Jej życiu tego, co czyni ją błogosławioną – obdarzył Ją swoim jednorodzonym Synem. To ogromne wybranie. Świadomość tego wywołuje w Maryi wielką radość. Jest błogosławiona w swojej wierze.

Elżbieta umiała rozpoznać, że Maryja została napełniona Bożym błogosławieństwem. Głośny okrzyk Elżbiety jest uwielbieniem Bożego dzieła.

Jest także pełnym radości podziwem dla Maryi, w której Bóg spełnił takie dzieła. Elżbieta wyraża prawdę Bożą: nazywa Maryję błogosławioną i gratuluje Jej tego, że uwierzyła Bogu, Jej wiara bowiem jest krzepiąca dla innych. Maryja usiłuje odpowiedzieć z wielką prostotą, kierując chwałę do właściwego źródła: „Wielbi dusza moja Pana”. Ten piękny hymn mówi o wielkości Boga i Jego chwale, o naszej ludzkiej sytuacji i o działaniu Boga, który wstrząsa ludzkimi układami i losami, mówi także o Bogu miłosiernym, współczującym, ratującym.

Patrząc na Maryję, na Jej sytuację i Jej zadanie, Elżbieta widzi równocześnie swoje miejsce, swoją małość. „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?” Elżbieta jest napełniona radością, że Matka Pana przyszła do niej. Jednocześnie wie, że nie znajduje się na tym samym poziomie co Ona. Uznaje tę różnicę, jest daleka od równania się z Maryją lub odczuwania urazy. Okazuje Maryi należny szacunek. Natomiast Maryja nie tylko udaje się do Elżbiety, ale zostaje z nią przez trzy miesiące.

W oczach Elżbiety Maryja jest przede wszystkim Tą, która wierzy. Tak jak postawa Boga wobec Maryi cechuje się łaską i błogosławieństwem, tak postawa Maryi wobec Boga przepełniona jest wiarą. Maryja z wielką wiarą otwarła się na słowo Boże, przyjęła je i to słowo, dzięki Jej otwarciu i wierze, spełniło się. Nie jest w stanie wszystkiego w danej chwili zrozumieć, odkryć i sprawdzić, więc tym bardziej zawierza Bogu, Jego słowu. Wierzy, że Bóg jest w stanie spełnić to, o czym mówi, co obiecuje. Dlatego właśnie Elżbieta nazywa Maryję błogosławioną. Elżbieta kończy swoje pełne entuzjazmu pozdrowienie, mówiąc, że Maryja jest błogosławiona. Maryja zaś odpowiada hymnem pochwalnym na cześć Pana. Prawdziwym powodem radości jest łaskawe wejrzenie Boga. Ale radości Maryja mogła w pełni doświadczyć wtedy, gdy otwarła się z wiarą na miłość Boga.


Zobacz także
Dorota Wójtowicz
Nie akceptował własnej rzeczywistości grzechu. Bóg wybrał go na króla. Nie był żadnym świętym. Zgrzeszył i właśnie o tym, co zrobił czytają pokolenia chrześcijan. Mowa o królu Dawidzie. Jego zadaniem było wyruszyć na wojnę, aby przewodzić narodowi w walce z wrogiem. Dawid jednak pozostał w Jerozolimie. Wzmianka o pozostaniu Dawida w mieście wcale też nie znaczy, że zaniedbał swoje obowiązki. Stanowi ona jakby prolog do wydarzenia, które być może nie miałoby miejsca, gdyby nie pozostał w Jerozolimie.
 
Marian Pisarzak MIC

Słowo Boże uroczystości Niepokalanego Poczęcia N.M.P. może nas uzdolnić do tego, abyśmy stawali się coraz bardziej zafascynowani projektem Boga dla nas, mianowicie tym, jakimi Bóg pragnie nas mieć (świętymi!) i w co chce nas włączyć (w zbawczy projekt i zamysł), czyli do czego chce się nami posłużyć w tym dziele (ponieważ łaska świętości, łaska uświęcająca jest zawsze w służbie czemuś lub komuś).

 
Ks. Piotr Mazurkiewicz

W trakcie trwania ostatniego synodu (w 2016 roku - przyp. red.) ktoś zamieścił na Twitterze zdjęcie słupa granicznego z godłami dwóch państw strefy Schengen. Poniżej zaś podpis: „Granica między orto- i heterodoksją”. Tweet ten dobrze chyba oddawał atmosferę synodalnej debaty, której towarzyszył lęk przed ewentualnym nowym podziałem w Kościele. Do tej atmosfery odwołuje się papież Franciszek w adhortacji Amoris laetitia, zaznaczając jednak, że w różnorodności wygłaszanych opinii – o ile były wierne Kościołowi – dało się słyszeć wiele słusznych trosk i pytań stawianych uczciwie i szczerze (nr 2–3).

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS