DRUKUJ
 
Michał Bondyra
Reklama dźwignią zbawienia?
Przewodnik Katolicki
 


Twardziel? Nie, jezuita
 
Te ostatnie z nowoczesnymi technikami i nośnikami reklamy i promocji doskonale od lat łączą jezuici. Po raz pierwszy zareklamowali swój zakon w 2003 roku. Wtedy to na plakacie pojawił się uśmiechnięty młody brat z figurami szachowymi. Wszystko to opatrzone było napisem: „Wygrywamy białymi”. Kolejny ich plakat z dwoma jezuitami z dorysowanymi konturami skrzydeł informował: „Nie jesteśmy aniołami, wykonujemy tylko ich robotę. Jezuici”. – Św. Ignacy Loyola, założyciel zakonu jezuitów, uczy nas, żeby zawsze wybierać to, co najlepiej prowadzi do Boga, dlatego jeśli tak jest w przypadku reklamy, to trzeba z tego korzystać – wyjaśnia brat Michał Karnawalski, jezuita z... Zakonnik idzie jeszcze dalej, mówiąc: „Jestem przekonany, że dobre zareklamowanie rekolekcji powołaniowych jest tym, czego oczekuje od nas Chrystus. Jeśli tak jest, to chwytliwe hasło jednego z naszych plakatów: „Twardziel? Nie, jezuita”, jest strzałem w dziesiątkę!
 
Łatwiej niż św. Paweł
 
Osobnym medium, bez którego dziś miliony ludzi nie wyobrażają sobie komunikacji, jest Internet. Także poprzez Sieć ludzie Kościoła z Bożym przesłaniem odważnie wychodzą do zlaicyzowanego świata. – Ten środek komunikacji staje się potężniejszym narzędziem ewangelizacji niż pozostałe media – uważa brat Karnawalski. Trudno się z nim nie zgodzić, bo promocja ewangelicznych wartości jest tu możliwa dzięki nie tylko całej masie bannerów, stron czy portali internetowych, pozwalających na ściąganie modlitw, rozważań czy muzyki religijnej, modlitw, czytań, ale i komunikatorom, takim jak Skype czy Gadu-Gadu, pozwalającym na indywidualną rozmowę, z poczuciem pełnej anonimowości. – Takich możliwości głoszenia Chrystusa nie miał ani św. Paweł, ani św. Franciszek Ksawery – przekonuje zakonnik.
 
Second Life... with Jesus
 
Co nie tak dawno wydawało się nie do pomyślenia, dziś jest rzeczywistością. Nawet tą wirtualną, bez której nie byłoby projektów typu Second Life – gry, w której kilka milionów użytkowników toczy alternatywne życie, zawiera przyjaźnie, zakłada rodziny, kupuje, sprzedaje, inwestuje. A skoro tak, to dlaczego nie przebić się tam z Bożym Słowem? Na ten pomysł wpadli już włoscy jezuici z pisma „Civilta Catolica”, którzy rozpoczęli działania misyjne w wirtualnym świecie. – Cyberprzestrzeń jest znakomitym miejscem dla Boga – zapewnia brat Michał Karnawalski, dodając że, w Second Life sam ma avatara (swojego odpowiednika w wirtualnym świecie) i czasem, choć to bardzo trudne, próbuje przez niego dotrzeć do ludzi. - Może ciekawym pomysłem byłoby wykupienie w grze ziemi pod „budowę” świątyni? – zastanawia się młody jezuita.
 
Cyberprzestrzeń, Internet, reklamy, billboardy, SMS-y codziennie promują to, co przyziemne, ulotne. Jak się jednak okazuje, rozsądnie wykorzystywane, mogą stać się dobrymi narzędziami w rękach ludzi Kościoła. Bo choć najlepszą reklamą wartości i Ewangelii jest ludzkie życie, to dlaczego nie wzmocnić go narzędziami współczesnego świata? Pytanie tym bardziej zasadne, bo jak mówił żartobliwie arcybiskup John Foley, tak na dobrą sprawę „Kościół katolicki już od dwóch tysięcy lat próbuje, i to z niezłym skutkiem, reklamować Dobrą Nowinę”...
 
Michał Bondyra
 
strona: 1 2