DRUKUJ
 
S. Teresa Paszkowska
Bóg jest zajmujący
Pastores
 


Przejść przez test Słowa
 
Testy są dziś równie modne i cenione jak znajomość języków obcych. Ujmując w takiej konwencji sytuację powołanego do kapłaństwa, można powiedzieć, że alumni w pierwszym rzędzie powinni poczuć się testowanymi – nie przez formatorów, lecz przez słowo Tego, który ich wybrał i powołał. Ten Formator przenika tajemnice ludzkiego życia, ucząc logiki nowej drogi. Logika formalna nie wystarcza do życia w pełni sensownego, człowiek potrzebuje jeszcze innej logiki, tej właśnie, która znamionuje życie Syna Umiłowanego.
 
Sobór Watykański II, trzeźwo oceniając tendencje współczesnego świata, wskazał, że obecny „postęp nauk i różnych gałęzi techniki, które siłą swojej metody nie mogą dotrzeć do najgłębszych przyczyn rzeczywistości, może sprzyjać pewnemu fenomenalizmowi i agnostycyzmowi, kiedy metoda badań, którą posługują się te dziedziny nauki, niesłusznie zostaje uznana za najwyższą regułę odnajdywania całej prawdy” (KDK,57).
 
Wiara Kościoła jest z gruntu logiczna, i tej logiki prezbiter uczy się stopniowo na modlitwie i w działaniu. Św. Augustyn z całym przekonaniem zachęcał: intellectum valde ama – „Bardzo kochaj myślenie” (Epistula 120). Bezmyślność niszczy wiarę i wystawia człowieka na pośmiewisko. Myślenie, które przyjmuje Bożą logikę, czyni człowieka silnym i realnie pomocnym wobec bliźnich. Logos Chrystusa sukcesywnie przenika do wnętrza prezbitera, a proces formacji seminaryjnej przechodzi (jakby spontanicznie) w permanentny stan „nauczania i napominania siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha”, zaś wszelkie działanie „słowem lub czynem” dokonuje się w imię Pana (por. Kol 3,16-17).
 
Kapłan napotyka wiele sytuacji trudnych, w których – już w seminarium, w pracy na parafii czy na emeryturze – zdaje się być pozostawiony zupełnie sam sobie. Na takie doświadczenie opuszczenia i udręki przydatne będą zastosowane do siebie słowa Chrystusa: „Nie jestem sam, lecz Ja i Ten, który Mnie posłał” (J 8,16), albo skierowane do przyjaciół: „Każdy w swoją stronę, a Mnie zostawiliście samego. Ale Ja nie jestem sam” (por. J 16,32). Równie przydatne mogą być słowa św. Pawła: „Nikt przy mnie nie stanął, ale wszyscy mnie opuścili (...). Natomiast Pan stanął przy mnie i wzmocnił mnie” (por. 2 Tm 4,16-17).
 
Zanim prezbiter stanie się nauczającym „z mocą”, najpierw do siebie stosuje słowo, którego się nauczył. To słowo stara się nie tylko „pojąć” intelektem, lecz zjednoczyć się z Nim wręcz oblubieńczo, jakby je poślubić. Tym właśnie różni się od „uczonych w Piśmie i faryzeuszy”, którzy „sami nie czynią” tego, o czym mówią innym (por. Mt 23,2-3).
 
Pasterz Nowego Przymierza wielokrotnie doświadcza „pałania serca”, gdy Pan mówi do niego i słowami Pisma wyjaśnia mu sprawy życia (por. Łk 24,32). Takie doświadczenie kruszy twardość serca, dolewa oliwy do lampy umysłu. Do nauczania w imię Pana zdatni są ci, którzy „przez ćwiczenie mają władze umysłu zaprawione do rozróżniania dobra i zła” (Hbr 5,14) najpierw w sobie samych, następnie u innych.
Słowo ludzkie może zostawiać po sobie ruinę i zgliszcza; może też leczyć i podnosić, oświecać i wyprowadzać z chaosu. Ten, kto przygotowuje się do posługi głoszenia Ewangelii, oczekuje od Pana, by dał mu słowo właściwe do sytuacji, w której ma służyć. Jak starotestamentalny mędrzec modli się: „Oby mi Bóg dał słowo odpowiednie do myśli i myślenie godne tego, co mi dano!” (Mdr 7,15).
 
Prezbiter, który nauczył się sztuki modlitwy, nie łudzi się, iż do posługi pasterskiej zastosuje jakieś słowo-wytrych, którym zmanipuluje człowieka. Do każdego życiowego zdarzenia dobiera odpowiednie Słowo, znajduje przyswajalną dla adresata formę. Poświadcza tym samym, iż wierzy nie w słowo magiczne, a jedynie w to Słowo z mocą, które nawet krzyż człowieka otoczy światłem.
Autentyczny  świadek  Słowa  ujawnia  swą  stałość  serca  najpierw w wierności modlitwie. Nie odrywa się w niej od rzeczywistości, przeciwnie „wszystkie swoje ziemskie sprawy” odpowiedzialnie konfrontuje z mądrością odwieczną.
 
 
strona: 1 2 3 4 5