DRUKUJ
 
Andrzej Solak
Lepanto
Wzrastanie
 


W centrum okręty hiszpańskie, weneckie i papieskie przyjęły na siebie uderzenie głównych sił mahometan. Flagowa galera Alego paszy „Sułtan”, potężna jednostka z trzystu muszkieterami i stu łucznikami  na pokładzie, płynąca pod białą banderą z wyhaftowanymi na niej wersetami z Koranu, skierowała się wprost na admiralski okręt głównodowodzącego sił chrześcijan, „Real di Spagna”. Obaj wodzowie wymienili z daleka ukłony, a ich podwładni otworzyli ogień. W chwilę później „Sułtan” wbił się taranem w burtę „Reala”. Ten wytrzymał cios, a hiszpańska piechota, nieustraszeni tercios, natychmiast wdarła się na pokład wrażej galery. Krwawo odparta, ustąpiła. Teraz do abordażu ruszyli Turcy...
 
***
 
Bój był zaciekły. Olbrzymie okręty zasypywały się nawzajem gradem pocisków, następnie próbowały taranowania i abordażu. Grzmot wystrzałów armatnich i palba muszkietów niemal utonęły we wrzasku walczących wręcz i jęku rannych.  Na lewym skrzydle zginął wenecki admirał Barbarigo. Zastąpił go Marco Contarini. Wkrótce i on legł, śmiertelnie ugodzony. Mimo to Wenecjanie nadludzkim wysiłkiem zepchnęli eskadrę Sirocco Mehmeda paszy na mielizny, gdzie w końcu uległa zagładzie.
 
Na przeciwległym krańcu pola bitwy Maltańczycy odgryzali się zajadle, wciągając zgrupowanie Euludża Alego w pułapkę. Wkrótce Hiszpanie i Genueńczycy oskrzydlili starego korsarza. Ten wyczuł, co się święci, i rozpoczął odwrót. Tracąc 1/3 okrętów, zdołał oderwać się od giaurów i ujść na pełne morze.
 
Tymczasem w centrum walka skoncentrowała się wokół obu okrętów flagowych. Dwie próby abordażu „Reala”, podjęte przez Turków, zostały odparte. Również dwa ataki Hiszpanów na „Sułtana” skończyły się porażką. Za trzecim razem tercios poprowadził do szturmu sam Juan de Austria. Wtargnęli się na wraży okręt i już nie pozwolili się stamtąd wyprzeć.
 
Do tureckiego flagowca przybijały wciąż nowe okręty, wysadzając posiłki dla obu stron. W sumie na „Sułtanie” znaleźli się tercios z trzech hiszpańskich galer i janczarowie z siedmiu tureckich! Obie strony prażyły do siebie z muszkietów, nieraz z bezpośredniej odległości, wprost w twarze, po czym rzucały się do szaleńczej walki wręcz, dając wspaniałe przykłady męstwa. Pokład galery spływał krwią...
 
***
 
Wreszcie, około godziny 13, wódz muzułmanów, dzielny Ali pasza padł pod ciosami chrześcijan. Wbrew rozkazom Juana de Austrii, jego głowę odcięto i zatknięto na wysokiej pice. Ten widok odebrał pohańcom wolę walki. Zaczęli pierzchać lub składać broń. Jedynie wyborowe oddziały janczarów, wierne swemu kodeksowi honorowemu, walczyły do końca...
 
Zwycięstwo było kompletne. Zginęło 25.000 wyznawców Proroka, 3.500 wzięto do niewoli. 80 okrętów tureckich zatopiono, zdobyto 130. Wśród łupów było 39 sztandarów, 450 dział i kwota 150.000 dukatów, znaleziona w kasie flagowego „Sułtana”. Uwolniono 12.000 chrześcijańskich galerników.
 
Poległo 4.800 Wenecjan, 2.000 Hiszpanów i 800 żołnierzy papieskich (razem 7656 chrześcijan, nie licząc galerników z tureckich okrętów). Sprzymierzeni mieli też 7784 rannych; zatonęło 16 galer, a jedną uprowadzili uciekający Turcy.
 
***
 
Pragniemy szczególnie, aby nigdy nie zostało zapomniane wielkie zwycięstwo uzyskane od Boga przez zasługi i wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny w dniu 7 października 1571 r., odniesione w walce przeciw Turkom, nieprzyjaciołom wiary katolickiej.”
 
św. Pius V, papież
 
„Non virtus, non arma, non duces, sed Mariae Rosiae victores nos fecit – Nie odwaga, nie broń, nie dowódcy, ale Maryja różańcowa zwycięstwo nam dała” – głosiła inskrypcja na ścianie kaplicy ufundowanej w Wenecji jako wotum dziękczynne za lepantyjską wiktorię. Ojciec Święty Pius V jako dowód wdzięczności wprowadził w całym Kościele święto Matki Bożej Zwycięskiej (dziś: Różańcowej), obchodzone w dniu 7 października.
 
Wiele dni wcześniej, gdy flota turecka dopiero opuściła swe porty, ruszając na podbój Europy, sułtan Selim II zażywał spaceru nad brzegami Adriatyku. Władca długo wpatrywał się w morskie fale, po czym szepnął coś, bardziej do siebie, niż do otaczających go dworaków. Stojący obok zadrżeli, słysząc to niezwykłe wyznanie. Selim II, władca świata islamu, bardziej niż wszystkich okrętów giaurów obawiał się modlitw rzymskiego papieża.
 
Andrzej Solak
www.krzyzowiec.prv.pl
 
 
strona: 1 2